Portugalia – kraj na początku Europy. Część 1. Lizbona – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Portugalia – kraj na początku Europy. Część 1. Lizbona

19 września 2017
Portugalia – kraj na początku Europy. Część 1. Lizbona

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Матеріал також можна прочитати українською мовою

Czy lubicie krajobrazy południa Europy, wśród których diamentem jest wybrzeże ogromnego Oceanu Atlantyckiego, oryginalne zabytki historii i kultury, smaczną, prostą kuchnię bez  dużej ilości przypraw, mocne trunki, niezapomniane melodie i nieco smutne pieśni? Jeśli tak – musicie po prostu odwiedzić kraj wielkich podróżników Vasco da Gamy i Fernanda Magellana, pisarza i laureata literackiego Nobla Jose Saramago, piosenkarki Nelly Furtado, świetnych piłkarzy Eusebio, Luisa Figo, Cristiano Ronaldo  i, jak okazało się, zwycięzcy „Eurowizji – 2017” Salvadora Sobrala.  

Portugalii nie pomylisz z żadnym europejskim krajem, a jej stolica – Lizbona to miasto wyjątkowe. Zdradzę jeszcze jedną małą tajemnicę – ceny w Portugalii, w odróżnieniu od innych turystycznych krajów Europy Zachodniej, są o 10-20% niższe. Wydatki na mieszkanie, podróże, pamiątki i posiłki będą niższe niż, powiedzmy, w Hiszpanii, Włoszech czy Francji. Co można zwiedzić w ciągu 7 dni? Zależy od gustu i chęci. Główne – nie  śpieszyć się – w Portugalii nie wypada tego robić. Zgodnie ze starym portugalskim przysłowiem : „Braga się modli, Coimbra studiuje, Lizbona się bawi, a Porto pracuje”, autor tego artykułu podróżował z Lizbony do Porto, odwiedzając po kolei miasteczko Sintra (wniesione na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO),   Cabo da Roca – najbardziej na zachód wysunięty punkt Eurazji, studencką stolicę Portugalii – miasto Coimbra, doskonałe do rybołówstwa Aveiro zwane także „portugalską Wenecją” i, co oczywiste, Porto – stolicę wina porto, drugie po Lizbonie miasto Portugalii. W pierwszej części opowieści o kraju, który znajduje się na skraju, a może na początku, Europy, zaproszę do zwiedzania jego stolicy.

Z Warszawy do Lizbony można niedrogo dostać się samolotem – autor skorzystał z usług taniej linii „Ryanair” (wylot z Modlina o 12:10, lądowanie w Lizbonie o 15:25), ale „Wizzar” lata także ze stolicy Polski, podobnie jak MAU z Kijowa.

Lotnisko Humberto Delgado z miastem łączy czerwona linia metro (jednorazowy przejazd kosztuje 1,45 euro, a bilet całodobowy – 6,15 euro). Po drodze z lotniska radzę od razu zajechać do „Oceanаrio de Lisboa” – największego krytego oceanarium w Europie, znajdującego się w Parku Narodów, gdzie w 1998 roku odbyła się światowa wystawa „Expo’98” (stacja metro „Oriente”). Bagaż można zostawić w przechowalni. Bilet wstępu kosztuje 15 euro. Supernowoczesne oceanarium robi wrażenie zarówno na dzieciach, jak i na dorosłych, fascynuje zarówno architekturą, jak i rozmaitością fauny. Można tu między innymi zobaczyć, wyjątkowo rzadko spotykaną, rybę – księżyc i zrobić selfi z pingwinem i maskonurem.

Po morskich krajobrazach oraz odwiedzinach u mieszkańców oceanicznych głębin czas na zakwaterowanie w hotelu. Większość hoteli i niedrogich hosteli znajduje się w samym sercu miasta, szczególnie w dzielnicach Alfama, Barrio Alto czy Baixa. Jeśli mieszkasz w centrum, wówczas możesz się po nim poruszać pieszo. Ale uwaga, najbardziej nieodzowną rzeczą w podróży do Portugalii jest wygodne obuwie na grubej podeszwie. Najciekawsze kwartały Lizbony, Porto, Coimbry, Sintry są pokryte brukiem, a portugalskie miasta znajdują się nie tyle na „siedmiu wzgórzach”, co na „siedmiu tysiącach wzgórz” (to jakby przez cały dzień chodzić z góry na dół po „Andrijwskim Uzwozi”). Zadbajcie więc o obuwie. Mokasyny,  trampki, wysokie obcasy – odpadają, i to także w dosłownym sensie.

Wśród obiektów, które obowiązkowo należy zwiedzić w portugalskiej stolicy jest serce Lizbony – Plac Handlowy (Praca do Comercio), jeden z symboli miasta, znajdujący się na miejscu królewskiego pałacu zniszczonego przez trzęsienie ziemi i tsunami w 1755 roku. Z Placu Handlowego warto przejść się deptakiem Rua Augusta do innego historycznego miejsca – Placu Rossio (Praca Rossio), gdzie w średniowieczu znajdował się pałac inkwizycji, przed którym odbywały się autodafe – ogłoszenie wyroków oraz pokazowe spalenie „heretyków”. Będąc na tym placu radzę odwiedzić legendarny bar „A Ginjinha”, gdzie za 80 eurocentów można skosztować słynnego wiśniowego likieru „ginjinha”, z owocami wiśni lub bez.

Idąc ulicą Rua Augusta należy obowiązkowo skręcić w ulicę Rua de Santa Justa, słynącą z „Elevador de Santa Justa” – zabytkowej, neogotyckiej windy wykonanej żeliwa, która łączy położone na różnych wysokościach dzielnice Lizbony. Podobnych wind jest w Lizbonie cztery, ale 45 – metrowa „Elevador de Santa Justa” jest najbardziej malownicza, dzięki czemu stała się jednym z symboli Lizbony. Cena z kupionego u konduktora biletu to 5 euro, ale wraz z całodobowym biletem komunikacyjnym zmniejsza się do 1,25 euro.  

Z dzielnicy Baixa można dostać się do najstarszej dzielnicy miasta – Alfamy, korzystając z kolejnego symbolu Lizbony – legendarnego żółtego tramwaju nr 28, który krąży wąskimi uliczkami miasta. Można nim dojechać między innymi do romańskiej Katedry Se, placu widokowego Santa Lucia oraz aż do Zamku św. Jerzego   (Castelo de Sao Jorge), który od XII wieku dumnie góruje nad miastem.

Kolejne miejsca na naszej mapie to dzielnice Bairro Alto i Belem. Bairro Alto to dzielnica maleńkich restauracji, gdzie radzę skosztować wieczorem dorsza (to prawie narodowa ryba Portugalii) z pieczonymi ziemniakami (w tym kraju ziemniaki rzeczywiście smakują inaczej), wypić lampkę wina i posłuchać „fado” –  nostalgicznych portugalskich pieśni na różne tematy, z akompaniamentem gitary (chociaż ceny w restauracjach, gdzie śpiewa się fado są nieco wyższe, ale warto posłuchać). W większości restauracyjek, gdy siadacie do stołu, od razu przyniosą wam chleb, miejscowy ser lub pasztet, jednak jeśli nie tkniecie tych przekąsek lub głośno ich odmówicie, nie wliczą wam ich do rachunku.

Belem to dzielnica muzeów i pałaców: różowy Pałac Belem – rezydencja prezydenta Portugalii, wieża Torre de Belem, która przypomina Jaskółcze Gniazdo w Jałcie. Na szczególną uwagę zasługuje piętnastowieczny Klasztor Hieronimitów, w którym Vasco da Gama modlił się przed tym, jak wypłynął na poszukiwanie Indii (nota bene – został tu pochowany). W klasztorze, który znajduje się na liście UNESCO, znajduje się także oryginalne Muzeum Morskie oraz Narodowe Muzeum Archeologiczne. Naprzeciwko klasztoru stoi 52-meterowy Pomnik Odkrywców, na którym można zobaczyć Portugalczyków – pionierów wielkich odkryć geograficznych. Jest wśród nich Henryk Żeglarz, Vasco da Gama i Ferdynand Magellan. Kulinarnym symbolem dzielnicy Belem jest słynna kawiarnia  „Pastelaria Belem”, w której od rana do wieczora stoi kolejka po ciasteczka „Pastel de Belem”. Ich receptura jest trzymana w tajemnicy od kilku stuleci. Każdego dnia sprzedaje się tu kilkanaście tysięcy takich ciasteczek, a rekord to 55 tysiące w ciągu dnia.

Wkrótce zakończenie podróży po Portugalii.

Anatolij ZYMNIN