Polskie wydawnictwo Klub Integracji Twórczych “Stowarzyszenie Żywych Poetów” opublikowało drugi tomik poezji Anety Kamińskiej “Pokój z widokiem na wojnę”. Prezentacja zbioru odbyła się 24 lutego 2024 roku, w rocznicę pełnoskalowej agresji rosyjskiej na Ukrainę. Publikacja zawiera 380 wierszy napisanych w 2023 roku. Razem tworzą kronikę wojny rosyjsko-ukraińskiej, w której poetka dzieli się swoimi emocjami i przeżyciami. Książka stanowi logiczną kontynuację pierwszego tomu poezji, który ukazał się w 2023 roku w pierwszą rocznicę wybuchu pełnowymiarowej wojny i zawiera wiersze napisane w 2022 roku.
Aneta Kamińska — polska pisarka, która od ponad 20 lat tłumaczy poezję ukraińską. Jest autorką tomików poezji: „Wiersze zdyszane”, „zapisz zmiany” oraz „czary i mary (hipertekst)”. Przetłumaczyła na język polski wybrane wiersze Nazara Honczara „Gdybym”, Hałyny Tkaczuk „Ja i inne piękności”, Chrystyny Wenhryniuk „Długie oczy”, Borysa Humeniuka „Wiersze z wojny” oraz szereg autorskich antologii. W 2020 roku otrzymała nagrodę „Literatury na Świecie” za tłumaczenie zbioru wierszy Julii Stachiwskiej „Wszystkie możliwe rzeczy”.
O miłości do języka i kultury ukraińskiej, poezji czasów wojny, nowym tomiku wierszy i planach na przyszłość – w rozmowie z „Naszym Wyborem”.
Pani Aneto, proszę powiedzieć, jak i kiedy pojawiło się u Pani zainteresowanie ukraińskim językiem i kulturą?
Moje zainteresowanie zrodziło się trochę przypadkowo. 20 lat temu poznałam w Warszawie ukraińską poetkę i tłumaczkę Mariannę Kijanowską, która przebywała w Polsce na stypendium Gaude Polonia. Miała przygotować antologię poezji polskich poetów. Pomogłam jej trochę w znalezieniu kilku autorów i książek.
Któregoś dnia Marianna przetłumaczyła kilka moich wierszy i dała mi je. Myślałam, że i tak nic nie zrozumiem, ale kiedy wróciłam do domu, przeczytałam je i zrozumiałam wszystko, co było tam napisane (znałam cyrylicę, bo w szkole uczyłam się rosyjskiego). Wówczas Marianna powiedziała mi takim proroczym głosem „będziesz tłumaczyć ukraińską poezję”, a ja jej wtedy odpowiedziałam: „Marianno, chyba zwariowałaś”. Nie znałam języka ukraińskiego, literatury, o Ukrainie też niewiele wiedziałam. Wydało mi się to więc całkowicie szalonym pomysłem. Jak się jednak okazało, Marianna miała rację, bo w ciągu kilku miesięcy, przy jej pomocy, a także jej męża Andrija Porytka, który jest tłumaczem polskiej prozy, zaczęłam tłumaczyć ukraińską poezję. Pojechałam do Ukrainy, poznałam tam nowych ludzi, zapoznałam się ze środowiskiem poetyckim i czytałam książki. Tak się w to zaangażowałam, że zajmuję się tym od 20 lat.
Pani dwa nowe zbiory poezji mają tytuł „Pokój z widokiem na wojnę”. Słowo „pokój” oznacza tu stan pokoju czy pomieszczenie?
To gra słów. Jednak, tak naprawdę chodziło mi o pokój, a dokładniej o mój pokój, w którym siedzę przy komputerze, śledzę wojenne wydarzenia i robię tłumaczenia. Dzięki komputerowi zawsze mam kontakt z przyjaciółmi z Ukrainy i mogę z nimi rozmawiać. Jednocześnie, w tym pokoju przyjmuję również znajomych z Ukrainy, którzy często u mnie nocują. To taki kontrast, bo to pokój, w którym panuje spokój, ale jeśli spojrzeć na zewnątrz – za oknem tego pokoju toczy się wojna. Cały czas widzę tę wojnę i cały czas z nią żyję.
Jeśli w wyszukiwarce Google wpisze się nazwę Pani tomiku „Pokój z widokiem na wojnę”, wyświetli się inna książka o tym samym tytule, ale o historii Izraela. Czy to przypadek?
Tak, to zwyczajny zbieg okoliczności. Mój pierwszy tom ukazał się w lutym 2023 roku, a książka o historii Izraela Konstantego Geberta nieco później. To tylko zbieg okoliczności. W ogóle, jak się później dowiedziałam, istnieje też polska grupa muzyczna o tej nazwie (śmiech).
Tematem obu Pani tomików „Pokój z widokiem na wojnę” jest wojna?
Tak, to jest ich jedyny i główny temat. Jest to rodzaj poetyckiego dziennika wojny, kroniki lub dokumentalnej poezji. Każdy wiersz ma oznaczoną datę powstania i razem tworzą pewną kronikę. Być może w moich wierszach mniej uwagi poświęcam pewnym wydarzeniom (na przykład na froncie), a więcej ludziom i rozmowom z nimi. Opisuję moje rozmowy z rodziną i przyjaciółmi z Ukrainy, którzy opowiadają mi, co się tam dzieje.
W nowym tomiku poezji jest 380 wierszy, które napisała Pani w 2023 roku. Czy pisze Pani wiersze każdego dnia?
Prawie. To jest coś w rodzaju mego pamiętnika. Są sytuacje, kiedy udaje mi się napisać kilka wierszy jednego dnia, ale są też takie, że przez dwa tygodnie nie piszę nic. Na przykład w moim pierwszym tomiku pierwszy wiersz powstał 27 lutego 2022 roku, a ostatni gdzieś na początku grudnia 2022 roku. Potem miałam krótką przerwę i 17 marca 2023 roku zaczęłam pisać pierwszy wiersz do drugiego tomu i kontynuowałam do 29 grudnia 2023 roku.
Tak naprawdę, czasami piszę dużo, zwłaszcza gdy dzieje się coś bardzo intensywnego lub coś, co wywołuje emocje, na przykład śmierć bliskiej mi osoby. Kilka razy miałam takie sytuacje. Na przykład, gdy zmarła pisarka Wiktoria Amelina lub poeta Maksym Krywcow. Wówczas piszę znacznie więcej.
Czy jest jakaś różnica pomiędzy pierwszym i drugim zbiorem wierszy?
Raczej nie. Druga książka jest logiczną kontynuacją pierwszej. Obie książki są o wojnie. Być może pojawiają się tam jakieś inne motywy lub wydarzenia, ale styl jest ten sam.
Czy będzie trzecie wydanie?
Tak, już nad tym pracuję. W tomiku znajdą się wiersze z 2024 roku, a sama prezentacja tradycyjnie odbędzie się w rocznicę rozpoczęcia pełnoskalowej rosyjskiej agresji.
Wszystkie wiersze pisze Pani po polsku. Czy próbowała Pani pisać po ukraińsku?
Nie (uśmiecha się). Znam język ukraiński, czytam i tłumaczę z niego, ale ukraińskiego uczyłam się samodzielnie jako osoba dorosła. Nie chciałabym jej kaleczyć. Dlatego piszę tylko po polsku. Chociaż, rzeczywiście, czasami w moich wierszach pojawiają się pewne gry z językiem ukraińskim, jak na przykład jakaś dwuznaczność, czy coś, czego nie da się przekazać po polsku. Czasami używam jakiegoś ukraińskiego słowa. Na przykład w niektórych wierszach piszę słowa „peremoha” lub inne słowa, które dla nieobeznanego polskiego czytelnika mogą być niezrozumiałe.
Który wiersz z obu tomików najbardziej przypadł Pani do serca?
Ciężko powiedzieć. Bardzo chciałabym, żeby ta książka nie pojawiła się. To znaczy, żeby nie było powodu, aby to pisać. Ale z drugiej strony jestem wdzięczna tym wierszom, że zostały napisane, bo dzięki nim przetrwałam ten trudny czas. Gdybym nie pisała wierszy, znacznie trudniej byłoby mi przetrwać emocjonalnie tę wojnę. Natomiast pisanie wierszy pomaga mi trochę złagodzić ten ból, szczególnie w takich skomplikowanych, trudnych chwilach.
Nie mogę powiedzieć, że mam jakieś ulubione wiersze. Mam wiersze, do których bardzo trudno mi się odnieść. Są to na przykład wiersze o śmierci moich bliskich i przyjaciół. Są najtrudniejsze.
Jednak najbardziej znanym z nich jest wiersz „Rozkładam kanapę”, który napisałam 19 marca 2022 roku. Jest najczęściej cytowany i ma 5 niezależnych tłumaczeń na język ukraiński. To był pierwszy wiersz, który napisałam zupełnie inaczej niż zwykle. Do tej pory pisałam skomplikowane językowo wiersze z różnymi metaforami i grami językowymi. Kiedy zaczęła się rosyjska agresja na pełną skalę, poczułam brak języka. Poczułam, że w ogóle nie mogę mówić, a co dopiero pisać. Próbowałem pisać wiersze w swoim zwykłym stylu, ale słowa w ogóle się nie układały.
Wtedy właśnie, w zupełnie innej, prostej formie, napisałam ten wiersz. Na początku miałam nawet takie poczucie wyobcowania. Jakby to nie był mój wiersz i nawet trochę się go wstydziłam, ale to właśnie on stał się jednym z najpopularniejszych.
Wiersz opowiada o tym, jak po raz pierwszy przyjechali do mnie przyjaciele z Ukrainy. O tym, jak tu nocowali, jak rozkładałam kanapę i przygotowywałam dla nich jedzenie. O moich gościach i tym, jak ich przyjmuję. Sam wiersz kończy się słowami: „6. rozkładam kanapę dla dwóch milionów gości z ukrainy 7. rozkładam kanapę z widokiem na pokój”.
Temat wojny dominuje obecnie w ukraińskiej kulturze. Czy sądzi Pani, że będzie to miało jakieś negatywne konsekwencje dla jej rozwoju w przyszłości?
Jest to normalny proces. Moje wiersze są dla mnie rodzajem terapii i myślę, że działa to również w przypadku innych autorów, niezależnie od tego, czy piszą poezję, prozę czy muzykę. To samo dotyczy osób, które czytają lub słuchają tych dzieł. To rodzaj terapii.
Na przykład, w Polsce motyw II Wojny Światowej nadal istnieje w literaturze i od wielu lat jest głównym tematem w sztuce. Nie tylko w literaturze, ale także między innymi w kinie, malarstwie. Do dziś powstają książki o wojnie. Autorzy poruszają nowe tematy lub pokazują poszczególne wydarzenia z przeszłości z różnych perspektyw. Wierzę, że temat wojny jeszcze długo będzie obecny w ukraińskiej literaturze i kulturze. Myślę, że to dobrze, bo ludzie muszą o tym mówić.
Oczywiście, że będzie zmęczenie, będą pewne kryzysy. Inne tematy też są potrzebne i będą się pojawiać. Jednak, rozmawiając z ukraińskimi poetami, widzę, że teraz, nawet jeśli planują napisać wiersz o czymś innym niż wojna, to siadają za stół i nadal piszą o wojnie, bo ona jest obecna wszędzie. Nawet jeśli ten wiersz nie jest bezpośrednio poświęcony wojnie, to i tak ona się gdzieś tam pojawi. To jest naturalny proces. Ja na przykład też nie mogę teraz pisać o niczym innym. To znaczy, oczywiście, chciałabym, aby nadszedł czas, kiedy będę mogła pisać nie o wojnie, ale on jeszcze nie nadszedł.
Jednocześnie, jest jeszcze jedna ważna rzecz. W 2014 roku ukraińska poetka Liubow Jakymczuk nawoływała ukraińskich autorów do pisania o wojnie rosyjsko-ukraińskiej, bo jeśli oni tego nie zrobią, to w świat pójdzie rosyjska wersja. A to dlatego, że w Rosji powstają na zamówienie różne filmy, książki i tym podobne rzeczy. A jeśli Ukraińcy nie stworzą własnej historii o tej wojnie, świat będzie znał rosyjską.
Czy jest jakieś wsparcie ukraińskiego państwa na tłumaczenie i wydawanie książek?
Niestety, sytuacja nie jest zbyt dobra. Przez wiele lat w ogóle nic się nie działo. Dopiero w 2020 roku Ukraiński Instytut Książki zaczął udzielać dotacji na tłumaczenia, z których kilkukrotnie skorzystałam. Natomiast obecnie trwa wojna, więc nic więcej nie da się zrobić, bo środki idą na inne potrzeby. Jednak w przyszłości konieczne będzie większe wsparcie tłumaczy i promocja literatury ukraińskiej za granicą.
Program grantowy Instytutu Książki nadal istnieje. Na przykład dzięki grantowi wydaliśmy niedawno w języku polskim zbiór wierszy „Owoce wojny” Jaryny Czornohuz. To ukraińska poetka, która obecnie walczy na froncie.
Co dla Pani znaczy Ukraina?
Ukraina to przede wszystkim ludzie. Wszystko zaczęło się od Marianny Kijanowskiej. Potem zaczęłam podróżować do Ukrainy i poznawać środowisko poetyckie. Ukraina to moi przyjaciele i znajomi. Jeszcze przed wybuchem wojny na pełną skalę co roku spędzałam w Ukrainie około 2 miesięcy. Mam swoje ulubione miasta, do których zawsze jeździłam. Pierwszym takim miastem jest Lwów, bo tam mieszka moja przyjaciółka Marianna i jest tam bardzo silne środowisko poetyckie. Często odwiedzałam też Czerniowce i Kijów. To moje trzy obowiązkowe miasta.
Kiedy przyjeżdżam do Ukrainy, od razu zostawiam bagaż i idę do księgarni. Na przykład do księgarni „E” we Lwowie lub Kijowie. Nawet jeśli jest już późny wieczór. Chodzę i szukam poezji. Szukam ostatnio wydanych książek i je kupuję (śmiech).
Rozmawiał Dmytro Dymydiuk
Pierwszy i drugi tom poezji „Pokój z widokiem na wojnę” można kupić online pod tym і pod tym linkiem.