Polskie teatry wpadły na to jak zwiększyć liczbę widzów. I to nie tak po prostu widzów, ale melomanów z zagranicy.
Jeżeli chcą państwo otrzymać bezpłatną, dwudniową wizę do kraju obszaru Schengen, wystarczy kupić za 70 dolarów bilet do teatru. I Białorusini, naprawdę z chęcią jeżdżą teraz do Białegostoku – stolicy województwa podlaskiego.
Pod koniec ubiegłego roku w tym sąsiadującym z Białorusią mieście, otwarto Europejskie Centrum Sztuki – Operę i Filharmonię Podlaską. Jest to jedna z największych inwestycji o charakterze kulturalnym w ostatnich latach w Polsce. Kierownictwo nowej instytucji kulturalnej, wraz z kierownikami kilku biur podróży, służbą celną oraz przedstawicielstwami dyplomatycznymi, stworzyli dla sąsiadów-„przyjaciół” nowa propozycję kulturalno- turystyczną pod nazwą „Wiza za bilety”. Biura podróży zbierają chętnych, załatwiają bezpłatne wizy i od 70 dolarów (w zależności od klasy hotelu) przywożą białoruskich melomanów do Białegostoku.
Autobusy z wielbicielami teatru przejeżdżają przez polsko-białoruską granicę w kilka minut, ku zazdrości innych oczekujących w kolejce. W dwudniowym programie znajduje się zazwyczaj: wyjście na spektakl lub koncert, zwiedzanie miasta, nocleg i zakupy. Pierwsze grupy białoruskich melomanów zjawiły się w stolicy województwa podlaskiego na początku marca. Białorusini przyjeżdżają na spektakl „Korczak”, operę „Straszny Dwór”, w którym występuje ukraiński baryton Taras Kuzmicz (w roli Macieja) oraz koncerty tematyczne.
Opera i Filharmonia Podlaska ma zamiar zaproponować podobną ofertę kulturalno-turystyczną również dla obywateli Rosji i Ukrainy.
A tymczasem, polscy wielbiciele sztuki operowej, już od wielu lat odwiedzają Operę Lwowską. Dobrze znają jej repertuar, wykonawców oraz plany artystyczne ukraińskich artystów.
Foto: Opera i Filharmonia Podlaska.
Foto: opera.bialystok.pl
Andrij CHOMENKO