
Na przełomie marca i kwietnia w Polsce nasiliły się przypadki wrogości, fałszywych oskarżeń, a nawet przemocy wobec migrantów i uchodźców, którzy znaleźli schronienie w kraju. Szczególnie dotyczy to osób, które odróżniają się wyglądem (np. mają ciemną skórę) lub zachowaniem (np. wyznają islam). Organizacje pozarządowe i obrońcy praw człowieka, zajmujący się kwestiami migrantów i praw człowieka, wyraziły już swoje zaniepokojenie i opublikowały apel do polskiego rządu, wzywając do poważnego potraktowania sytuacji i między innymi ścigania przypadków mowy nienawiści i przemocy wobec cudzoziemców.
„Nie zgadzamy się na rasizm, dezinformację i przemoc”: apel organizacji społeczeństwa obywatelskiego do polskiego rządu
8 kwietnia wiodące polskie organizacje pozarządowe i organizacje działające na rzecz praw człowieka, które zajmują się między innymi problematyką pomocy migrantom zwróciły się do Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z apelem o reakcję na „narastającą falę nienawiści wobec osób migranckich, uchodźczych oraz należących do mniejszości religijnych i etnicznych”.
„Coraz częściej obserwujemy przemoc motywowaną uprzedzeniami – zarówno słowną, jak i fizyczną – oraz rosnącą skalę dezinformacji i manipulacji nastrojami społecznymi. W przestrzeni publicznej coraz częściej pojawia się dehumanizująca narracja, która za pomocą kłamstw i insynuacji przedstawia muzułmanów, uchodźców i migrantów jako zagrożenie dla społeczeństwa. Ofiarami tej retoryki stają się także obywatele Rzeczypospolitej Polskiej oraz osoby od lat mieszkające w Polsce – również te, często angażujące się w życie społeczne” – napisano w apelu do polskiego rządu.
Autorzy pisma podkreślają, że brak reakcji ze strony władz może doprowadzić jedynie do eskalacji przemocy i spadku zaufania społeczeństwa do instytucji państwowych (w tym kontekście chodzi między innymi o Centra Integracji Cudzoziemców). „Nie zgadzamy się na rasizm, dezinformację i przemoc. Nie ma naszej zgody na to, by osoby migranckie, uchodźcze i religijne mniejszości były przedstawiane jako zagrożenie dla Polski. Nie godzimy się na wykorzystywanie strachu do celów politycznych. Nie akceptujemy bierności instytucji państwowych wobec przemocy i nienawiści” – podkreślają sygnatariusze pisma.
Autorzy apelu zwrócili się również do rządu z prośbą o reakcję na opisaną sytuację, a mianowicie:
- potraktowania problemu nagonki i narastającej wrogości wobec osób z doświadczeniem migracyjnym jako priorytetowego dla bezpieczeństwa i spójności społecznej;
- zintensyfikowania działań organów ścigania i prokuratury w zakresie przeciwdziałania przestępstwom z nienawiści – również tych popełnianych w Internecie;
- zastosowania dostępnych środków prawnych wobec osób publicznych, które szerzą nienawiść rasową, religijną i etniczną, bądź rozpowszechniają fałszywe informacje;
- jednoznacznego, publicznego potępienia rasizmu, islamofobii, antysemityzmu i ksenofobii;
- prowadzenia rzetelnych kampanii informacyjnych i edukacyjnych, przeciwdziałających dezinformacji oraz promujących zasady równości i niedyskryminacji;
- współpracy z organizacjami społecznymi, które od lat monitorują przypadki przemocy motywowanej uprzedzeniami i wspierają osoby dotknięte takimi działaniami.
Apel do rządu wystosowały 34 organizacje społeczne, które zajmują się kwestiami ochrony praw człowieka, w szczególności praw migrantów i uchodźców, a także rozwojem społeczeństwa obywatelskiego i demokracji. Wśród sygnatariuszy są między innymi Amnesty International Polska, Polskie Forum Migracyjne, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Konsorcjum Migracyjne, a także kilka ukraińskich organizacji w Polsce – Fundacja „Ukraina” i Fundacja Ukraiński Dom.
„Ta inicjatywa [apel do rządu – red.]jest bardzo ważna, ponieważ podkreśla, jak poważne konsekwencje mają z pozoru błahe działania – niektóre wypowiedzi w Internecie i innych mediach. Ośrodek w Czerwonym Borze istnieje już od dłuższego czasu, ale dopiero niedawno zdjęcie mężczyzn o innym kolorze skóry wywołało strach i nieadekwatną reakcję, z czego skorzystały radykalne polityczne ugrupowania. Retoryka antyimigracyjna i straszenie dotyka również Ukraińców. Większość Ukraińców w Polsce to przecież nie obywatele, a uchodźcy i migranci. „W Ukraińskim Domu uważamy, że okazywanie solidarności w takich momentach jest słuszne, ponieważ jeśli teraz nic nie zrobimy, możemy stać się kolejną ofiarą nienawiści i paniki moralnej” – tłumaczy w komentarzu dla Naszego Wyboru przedstawiciel działu monitoringu i rzecznictwa Ukraińskiego Domu w Warszawie Ołeksandr Pestrykow.
Kontekst
Powodem wystosowania apelu do rządu była sprawa w ośrodku dla uchodźców w Czerwonym Borze w województwie podlaskim, gdzie na początku kwietnia doszło do przemocy ze strony lokalnych mieszkańców wobec czarnoskórych mieszkańców ośrodka. Poprzedzało to także rozpowszechnienie w mediach i sieciach społecznościowych fałszywych informacji o otwarciu ośrodków dla uchodźców w poszczególnych województwach, co potencjalnie mogło stanowić zagrożenie dla miejscowej ludności.
Kampania dezinformacyjna dotycząca ośrodków dla cudzoziemców. Jaka jest różnica między centrum dla cudzoziemców a ośrodkiem dla uchodźców?
Członkowie partii Prawo i Sprawiedliwość prowadzą kampanię przeciwko Centrom Integracji Cudzoziemców i rozpowszechniają fałszywe informacje na ten temat – napisała na początku kwietnia Gazeta Wyborcza. Jako przykład gazeta przytacza sytuację w okolicach Głogowa w województwie dolnośląskim, gdzie powstał komitet „Bezpieczny Głogów”, który wystosował petycję do rady miasta przeciwko otwarciu tam „ośrodka dla nielegalnych migrantów”.
„Wiemy, że już budowane są centra imigracyjne, ponadto w okolicznych miejscowościach, a także gminach podgłogowskich pojawia się coraz więcej migrantów” – wyjaśniał w imieniu komitetu Arkadiusz Wójcik, działacz związany z klubem wspierającej PiS „Gazety Polskiej”. Radni tej partii zapowiedzieli, że poprą petycję komitetu.
„Tyle że problem nie istnieje. W Głogowie żaden ośrodek czy „centrum imigracyjne” nie są planowane – mówi radny Komitetu Obywatelskiego Michał Górawski. – „To po prostu partyjna inicjatywa, która udaje społeczną. Zebranie 600 podpisów w 60-tysięcznym mieście nie jest trudne. Tym bardziej, że petycję popierali działacze PiS”.
Jak podkreśla „Gazeta Wyborcza”, podobne kampanie prowadzone są w całym kraju. Dotyczą one otwierania Centrów Integracji Cudzoziemców. Wokół nich narosło jednak tyle fałszu i manipulacji, że dla niektórych są one tożsame z obozami lub „ośrodkami dla nielegalnych imigrantów”. W niektórych miastach przeciwko centrom występują lokalne struktury Konfederacji. Najbardziej aktywni w tej sprawie są jednak politycy PiS oraz wspierające ich organizacje i media. Organizują protesty, wystosowują petycje i wysyłają zapytania do władz. 6 kwietnia podczas przemówienia w Wysokiem Mazowieckiem prezes Prawa i Sprawiedliwości poparł następujące działania: „Ostatnio usłyszałem również o inicjatywie władz lokalnych, które wydają rozporządzenia przeciwko przyjmowaniu cudzoziemców. To bardzo dobra inicjatywa. Panie i panowie, musimy być zdecydowani w tej sprawie”.
„W tym mieście ma powstać centrum integracji cudzoziemców dla ludzi z Afryki i Bliskiego Wschodu!” – „ostrzegała” w trakcie spotkania z wyborcami Karola Nawrockiego w Ostrowie Wielkopolskim eurodeputowana PiS Marlena Maląg.

Problem z dezinformacją w tej kweatii polega na tym, że politycy celowo mylą, zamieniają i przedstawiają jako tożsame takie instytucje jak Ośrodki dla Uchodźców i Centrum Integracji Cudzoziemców.
Ośrodki dla Uchodźców, prowadzone przez Urząd do Spraw Cudzoziemców, są przeznaczone dla cudzoziemców, którzy złożyli wniosek o nadanie statusu uchodźcy w Polsce. Podczas rozpatrywania ich sprawy, mieszkają w takich właśnie ośrodkach. Co ważne – wszystkie te osoby przebywają w kraju legalnie. Tego typu ośrodki mają charakter otwarty, co oznacza, że ich mieszkańcy mogą je w każdej chwili opuścić. Chociaż teren i budynki są strzeżone przez pracowników ochrony, mieszkańcy mogą swobodnie opuszczać teren w ciągu dnia, a nawet na kilka dni, jeśli z wyprzedzeniem powiadomią policję o takiej potrzebie. Dzieci mają prawo do uczęszczania do położonych w pobliżu ośrodka szkół, gdyż podlegają obowiązkowi szkolnemu na równi z dziećmi polskimi. Po sześciu miesiącach oczekiwania na ochronę dorośli mają prawo ubiegać się o zezwolenie na pracę – dlatego niektórzy ludzie regularnie wychodzą do pracy.

Według danych Urzędu do Spraw Cudzoziemców , obecnie w Polsce działa 9 takich ośrodków: 1 w województwie kujawsko-pomorskim, 4 w województwie lubelskim i po 2 w województwach mazowieckim i podlaskim. Stanem na 31 grudnia 2024 roku w tych ośrodkach przebywało 850 osób.
Jak wyjaśniono na stronie Badaczki i Badacze na Granicy, osoby, które nielegalnie przekroczyły granicę polsko-białoruską i uniknęły pushbacku, kierowane są przede wszystkim do specjalnych ośrodków prowadzonych przez polską Straż Graniczną. Są to zamknięte instytucje, w których uchodźcy znajdują się pod stałym nadzorem funkcjonariuszy Straży Granicznej.
„Urząd do Spraw Cudzoziemców nigdy nie podejmuje działań zmierzających do uruchomienia nowych ośrodków dla cudzoziemców bez wcześniejszych konsultacji z lokalnymi władzami. Od 2021 roku nie planowaliśmy i nie otwieraliśmy nowych ośrodków. Jeśli samorządy nie otrzymały od nas żadnych informacji na ten temat, oznacza to, że nie mamy takich planów” – informuje Urząd.
Natomiast Centra Informacji Cudzoziemców – to stosunkowo nowa inicjatywa, realizowana od 2017 roku, a pierwsze centra były otwarte w 2023 roku. Jak wyjaśnia Urząd do Spraw Cudzoziemców, takie centra mają zupełnie inną funkcję niż ośrodki. Ich celem jest wspieranie integracji cudzoziemców legalnie przebywających w Polsce. „Centra Integracji Cudzoziemców zostaną utworzone w 49 regionach Polski i będą koncentrować się głównie na obywatelach Ukrainy i Białorusi, którzy legalnie przebywają w Polsce. Centra są punktami doradczymi, które nigdy nie przyjmą nielegalnych migrantów” – podkreślają w Urzędzie.
Napaść na uchodźców w Czerwonym Borze
Czerwony Bór – wieś w województwie podlaskim, w powiecie zambrowskim. Od ponad 20 lat działa tam otwarty ośrodek dla uchodźców, zarządzany przez Urząd do Spraw Cudzoziemców. W ośrodku na stałe mieszka ponad 100 osób, głównie z Czeczenii, Tadżykistanu i Afganistanu. Ośrodek położony jest przy drodze, tuż przy lesie. Do najbliższego sklepu spożywczego można dojść pieszo w odległości ponad 2 km.

Jak wyjaśnia OKO.Press, sytuacja w Czerwonym Borze pogorszyła się po tym, jak radny PiS z powiatu zambrowskiego Sebastian Mrówka napisał list do wojewody podlaskiego, w którym poinformował, że lokalni mieszkańcy obawiają się o swoje bezpieczeństwo w związku z pojawieniem się migrantów, którzy „od niedawna swobodnie przemieszczają się po okolicznych wsiach”. Sprawą zainteresowały się prawicowe media. Na antenie Telewizji Republika i wPolsce24 ukazały się materiały podsycające atmosferę wrogości wobec mieszkańców ośrodka. „Cudzoziemcy wychodzą i kręcą się po okolicznych wsiach i miejscowościach, wzbudzając niepokój mieszkańców, dlatego że chodzą grupami. To są młodzi mężczyźni, w wieku 20-30 lat (…) Obserwują podwórka, domy, zdarza się, że ciągają za klamki” – donosił reporter Telewizji Republika.
1 kwietnia do Czerwonego Boru przyjechali z kontrolą poseł PiS Janusz Kowalski i były szef stowarzyszenia Marsz Niepodległości Robert Bąkiewicz. Ze względu na nieobecność pracowników ośrodka, ochroniarz nie wpuścił ich do budynku. W mediach społecznościowych Kowalski napisał: „Właśnie ustaliłem najważniejszą rzecz. Rozmawiałem z jemeńskim imigrantem, który został przeniesiony do tego ośrodka z Niemiec trzy miesiące temu w ramach procedury dublińskiej. To konkretne potwierdzenie i wynik tej kontroli parlamentarnej, że to właśnie tutaj, na Podlasiu, osiedlają się nielegalni imigranci z Niemiec. Można założyć, że taka procedura jest przeprowadzana w Polsce we wszystkich tego typu ośrodkach”. Janusz Kowalski mówi o realizacji paktu migracyjnego Unii Europejskiej, zgodnie z którym w granicach Unii powinna odbywać się relokacja uchodźców, a w związku z tym Polska musiałaby każdego roku przyjmować odpowiednią liczbę migrantów. Rząd sprzeciwił się jednak stanowczo mechanizmowi relokacji i obecnie procedury te nie zostały uzgodnione i w praktyce nie działają.
W czwartek 3 kwietnia w Czerwonym Borze doszło do pierwszego starcia – pięciu mieszkańców ośrodka, którzy robili zakupy, zostało zaatakowanych przez grupę zamaskowanych mężczyzn uzbrojonych w kije baseballowe i metalowy kij. Następnego dnia część migrantów mieszkających w ośrodku napisała oświadczenie, w którym wyjaśnili i opisali sytuację. Ich oświadczenie opublikowała dziennikarka Małgorzata Rycharska. „Od naszego przyjazdu odczuwamy niepokój. Ze względu na odległość do sklepu i brak samochodu jesteśmy zmuszeni pokonywać trasę pieszo, co zajmuje nam w obie strony cztery godziny. Podczas tej drogi narażeni jesteśmy na zagrożenia, w tym groźby i ataki ze strony zamaskowanych mieszkańców uzbrojonych w broń białą. Mieszkańcy wsi bez naszej zgody robią nam zdjęcia i publikują je w mediach społecznościowych. W postach pojawiają się fałszywe oskarżenia dotyczące m.in. gwałtów, kradzieży, napaści oraz szpiegostwa. Takie treści można znaleźć na profilach, osób takich jak Ryszard Wilk, Robert Bąkiewicz, Małgorzata Sobkowiak. Jako czarnoskórzy czujemy, że nie jesteśmy mile widziani w tej wiosce. W związku z tym prosimy o Wasze zaangażowanie i przeniesienie nas do miejsca, w którym będziemy mogli czuć się bezpiecznie” – napisano w oświadczeniu poszkodowanych mieszkańców ośrodka dla uchodźców. Osoby te zostały z resztą przeniesione do innego ośrodka, ale napięcie w Czerwonym Borze nie znikło.
Jak informuje na blogu Czaban Robi Raban Joanna Klimowicz, w niedzielę 6 kwietnia tuż przed zmierzchem, przed ośrodkiem pojawiła się grupa ludzi, mieszkańców pobliskich osiedli. Niektórzy przyjechali całymi rodzinami. „Na zdjęciach i filmach, które wysyłali z ośrodka przestraszeni ludzie, widać kilkudziesięciu mężczyzn, część jest mocno zbudowana, zakapturzona, niektórzy w dresach” – relacjonuje Klimowicz. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, powołując się na mieszkańców ośrodka, cudzoziemcy czuli strach, bali się, że mogą podpalić ich ośrodek.
Wkrótce do ośrodka przybyła policja. Jak poinformował rzecznik podlaskiej policji Tomasz Krupa, około godziny 17.00 zebrała się tam grupa około 50 mężczyzn. Po godzinie wszyscy się rozeszli.
Urząd ds. Cudzoziemców wydał komunikat w sprawie sytuacji wokół ośrodka w Czerwonym Borze. Jak cytuje komunikat Gazeta Wyborcza:
- policja nie dostała zgłoszeń o naruszeniach prawa przez cudzoziemców zakwaterowanych w ośrodku w Czerwonym Borze,
- przy każdym z ośrodków Urząd ds. Cudzoziemców współdziała z lokalnymi podmiotami, w tym z Policją
- w każdym ośrodku działa ochrona i zainstalowany jest monitoring,
- w ośrodkach kwaterowani są wyłącznie cudzoziemcy, którzy nie stanowią zagrożenia dla bezpieczeństwa państwa lub porządku publicznego; wszyscy mają zweryfikowaną tożsamość i wydane dokumenty zapewniające im legalny pobyt na czas rozpatrywania wniosków o udzielenie ochrony międzynarodowej.
Anastasiia Verkhovetska