„Każdy, kto czyta moje książki znajduje w nich coś dla siebie”. Rozmowa z Gabiją Grušaite – litewską pisarką z ukraińskimi korzeniami – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

„Każdy, kto czyta moje książki znajduje w nich coś dla siebie”. Rozmowa z Gabiją Grušaite – litewską pisarką z ukraińskimi korzeniami

2 września 2022
„Każdy, kto czyta moje książki znajduje w nich coś dla siebie”. Rozmowa z Gabiją Grušaite – litewską pisarką z ukraińskimi korzeniami

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Матеріал також можна прочитати українською мовою

W Ukraińskim Domu w Warszawie odbyło się spotkanie z litewską pisarką Gabiją Grušaite. Wspólnie z przedstawicielami dniprowskiego wydawnictwa „Gerda” prezentowała uczestnikom ukraińskie wydanie swej powieści „Zimny wschód”. „Nasz Wybór” rozmawiał z autorką o książce, pracy z ukraińskim tłumaczem i związkach pisarki z Ukrainą .  


Nazywają ją „najbardziej wyrazistym głosem nowego tysiąclecia w Litwie”. Gabija Grušaite to popularna litewska pisarka, artystka, podróżniczka, specjalistka w dziedzinie antropologii i mediów. Uczyła się  w Wielkiej Brytanii, przez długi czas mieszkała w Malezji. Jej druga powieść „Zimny wschód” ukazała się po raz pierwszy w Litwie w 2017 roku, przetłumaczono ją już na ukraiński i będzie wydana w dniprowskim wydawnictwie „Gerda” w 2022 roku.

Akcja powieści odbywa się w Malezji i Hong Kongu, a w tle są polityczne skandale i dziennikarskie śledztwa. Główni bohaterowie to młodzi, ambitni i zuchwali poza granice rozsądku ludzie. W adnotacji do książki czytamy: „Powieść zaciekawi także tych czytelników, którzy stali się obecnie uchodźcami. Główny bohater Stasys Saltoka, który także jest emigrantem, poradzi, jak uporać się z nostalgią i odnaleźć się w obcym i nie zawsze przyjaznym świecie”.

Skąd wziął się  pomysł książki?

Stasys Saltoka (red. – główny bohater powieści) „przyszedł na świat” już bardzo dawno, gdy miałam 19 lat i rozpoczynałam studia w Londynie. Wówczas mało wierzyłam w siebie i postanowiłam prowadzić blog. Stasys Saltoka stał się kimś na wzór mego alter ego. Razem dorastaliśmy w naszym blogu. Pisało do mnie wiele osób, które czytały bloga i nie wiedziało, kto jest jego prawdziwym autorem. Myślały, że Stasys istnieje naprawdę. Wówczas zdałam sobie sprawę, że trzeba napisać o nim powieść.

A tytuł – „Zimny wschód”?

Wschód – dlatego, że akcja powieści odbywa się na wschodzie (red. – w Malezji i Hong Kongu, gdzie przeprowadził się główny bohater). Przymiotnik „zimny” pochodzi od imienia głównego bohatera (red. – główny bohater ma nazwisko Saltoka. Po litewsku „šaltoka” oznacza zimny).

Do jakiego audytorium jest skierowana pani książka?

Odbiorcy moich książek są bardzo różnorodni – od 70-letnich litewskich babć, aż do czytelników gdzieś w Malezji. Każdy odbiera ją po swojemu. Dla mnie jako pisarki, największym komplementem i uznaniem mojej pracy jest to, że każdy, kto czyta moje książki, znajduje w nich coś dla siebie.

Foto: Gabija Grušaite podczas prezentacji swej pierwszej książki „Neišsipildymas”. Fotografia ze strony wydawnictwa  LAPAS

Dlaczego warto przeczytać powieść „Zimny wschód”?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Gdy piszę, staram się jak najwierniej oddać otaczający mnie świat. To co dla mnie ważne, to wiara w to, że moje historie są cenne nie tylko dla mnie, ale także dla innych. Gdy kończę książkę, zaczyna żyć swoim własnym życiem. Wypuszczam ją na wolność.

Moim zdaniem, „Zimny wschód” warto przeczytać przede wszystkim dlatego, że Stasys Saltoka to w pewnym sensie archetyp naszego czasu. Każdy z nas,  podobnie jak główny bohater, ma skłonność do tworzenia wokół siebie swoistej próżni – przestrzeni ignorowania różnicy między sobą a światem. I jest to historia właśnie o takich ludziach.

Jak się pani pracowało z ukraińskim tłumaczem?

To moja pierwsza książka tłumaczona na język ukraiński, więc jest to dla mnie nowe doświadczenie. Ale na daną chwilę wszystko idzie dobrze. Tłumaczkę  Łarysę Poliakową poznałam przez moją znajomą w Malezji. Pokazała moją książkę Łarysie, która powiedziała, że bardzo chciałaby ją przetłumaczyć. Korespondencja i ustalanie szczegółów trwało prawie rok, aż pojawiła się możliwość wydania książki po ukraińsku.

Publikacja pani książki w języku ukraińskim to nie jedyne, co wiąże panią z Ukrainą?

Tak, moja babcia urodziła się w Ukrainie, w Sumach. W 1947 roku, już po wojnie, w wieku 15 lat przeprowadziła się do Wilna. Następne 70 lat przeżyła w stolicy Litwy. Żyje i po dziś dzień mówi po ukraińsku. Oczywiście, zna litewski, ale pamięta też swój język ojczysty.

Jak babcia zareagowała na ukraińskie wydanie książki?

Pierwsza reakcja była taka: „Jakie jeszcze książki? Trwa wojna. Są bardziej potrzebne rzeczy”. Mój ojciec zaoponował. Twierdził, że, mimo wszystko, ludzie chcą nadal żyć, chcą mieć nadzieję. Jego słowa potwierdzili Ukraińcy, którzy tymczasowo mieszkają razem z moją rodziną w Litwie.

Babcia wspomniała swą młodość, gdy mając 15 lat przeprowadziła się do Wilna. Przypomniała, że wówczas, że pomimo powojennego czasu, biedy i zniszczeń, interesowały ją sukienki i modne fryzury. Po tym zmieniła zdanie.

 

Rozmawiała Natalia CZYNTALIAN

Zapisała Anastasiia VERKHOVETSKA