Akcja „Hiacynt”. Pesymistyczny komentarz odnośnie „dojrzałości” polskiego społeczeństwa w czasach komunizmu. Recenzja filmu – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Akcja „Hiacynt”. Pesymistyczny komentarz odnośnie „dojrzałości” polskiego społeczeństwa w czasach komunizmu. Recenzja filmu

29 czerwca 2023
Akcja „Hiacynt”. Pesymistyczny komentarz odnośnie „dojrzałości” polskiego społeczeństwa w czasach komunizmu. Recenzja filmu

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Maksym Karpowec

W historii są często dosyć haniebne i trudne sprawy, o których ludzie nie zawsze chcą mówić. Jedną z takich spraw w dziejach Polski jest akcja „Hiacynt”, którą komunistyczne służby specjalne przeprowadziły w latach 80. ubiegłego wieku, z zamiarem stworzenia specjalnej kartoteki z danymi homoseksualistów. W tym okresie organ ścigania PRL-u – Milicja Obywatelska – potajemnie pracowała nad stworzeniem bazy danych homoseksualistów i osób, które  regularnie się  z nimi spotykały. Wbrew oficjalnym zapewnieniom, że służbom chodziło o  walkę z rozprzestrzenianiem się HIV i prostytucją, w rzeczywistości była to nieludzka i brutalna operacja, mająca na celu stygmatyzację, traumatyzację, a często eliminację członków społeczności LGBT. Materiały tej sprawy nie zostały jeszcze w pełni zbadane, a żadna z odpowiedzialnych osób nie została ukarana.  Tę kartę historii spróbował przedstawić Piotr Domalewski w filmie o tym samym tytule: „Hiacynt” (2021).


Główny bohater, rokujący nadzieję na karierę,  sierżant policji Robert Mrozowski (Tomasz Ziętek), podejmuje się zbadania sprawy morderstwa. Okazuje się, że lokalna społeczność LGBT jest powiązana z tym morderstwem, ponieważ ofiara była gejem. Robert i jego milicyjny partner dokonują swoistych nalotów w miejscach publicznych, w celu odnalezienia seryjnego mordercy. Przesłuchują mężczyzn, grożąc ujawnieniem, że są gejami: „Towarzyszu, nie mówcie nikomu, bo stracę pracę” – mówi podczas przesłuchania jeden z podejrzanych. Wszyscy zmuszeni są ukrywać swoją tożsamość, a milicjanci za każdym razem szantażują ich perspektywą  publicznego ujawnienia. W pewnym momencie do komisariatu policji wkracza podejrzany o morderstwo, który odrzuca oskarżenia. Robert zdaje sobie sprawę, że przesłuchanie i upokorzenia, którego doświadcza ten mężczyzna, z powodu orientacji seksualnej, jest nieludzkie i nie do zaakceptowania. Następnego dnia okazuje się, że podejrzany przyznał się do winy, ale po tym jak został  wielokrotnie pobity. Robert chce go przesłuchać w celi, aby dowiedzieć się więcej o tej tajemniczej sprawie, ale znajduje go martwego. Sprawa jest zamknięta, ale główny bohater nie ustaje w próbach dotarcia do prawdy, bo dostrzega coś więcej: wiele śledztw, przesłuchań i zeznań jest obarczonych błędami i sfałszowanych.

W filmie widać wyraźnie, że głównym wyzwaniem dla Roberta jest nie tylko zbiurokratyzowany milicyjny system, ale także jego własne uczucia i emocje. Robert ma coraz większą świadomość, że postępuje wbrew ludzkiej logice i swojej wewnętrznej naturze, odgrywa w życiu podwójną rolę. W jednym ze scenariuszy jest już dla niego przygotowana wielka kariera w milicji, ponieważ jego ojciec ma polityczne powiązania z kierownictwem i stosuje nieuczciwe metody, by awansować go na wyższe stanowisko. Kocha go także jego dziewczyna Halinka (Adrianna Chlebicka), z którą ma się zaręczyć. W drugiej roli — podczas jednego z nalotów poznaje młodego studenta Arka (Hubert Miłkowski). Próbuje wtopić się w społeczność LGBT, aby lepiej zbadać sprawę, ale w rzeczywistości jest to nieświadoma próba zrozumienia siebie i swoich uczuć. Reżyser i operator dużo uwagi poświęcili metaforom i wskazówkom, które pomagają lepiej zrozumieć zamysł. Na podwójne życie wskazuje książka „Maski”, którą widz może zobaczyć w pokoju Roberta.

Ważna jest również linia relacji Roberta i Arka, którzy stoją w kontrze, bo są  przedstawicielami różnych światów. Robert pochodzi z tego  oficjalnego, w którym królują z góry przygotowane standardy postępowania, hipokryzja i biurokracja. W tym świecie ludzie starają się raczej pojawiać niż być. Robert jest także tragicznym wcieleniem społecznych standardów i ram, które nie pozwalały kochać i być szczęśliwym. W filmie pojawia się prowokacyjny wers: „Polacy nie lubią, gdy inni Polacy są szczęśliwi. Oni tego nienawidzą”. Wszystko to podkreślają szare tony i półtony w kadrach, przygnębiająca sekwencja muzyczna i ogólny brak nadziei w dialogach bohaterów. W tak oczywisty sposób Piotr Domalewski przedstawia reżim komunistyczny, który cały czas tworzył iluzję szczęścia i komfortu, ale w rzeczywistości skrywał wielką ludzką tragedię.  Natomiast Arek jest ucieleśnieniem wolności i niezależności, kojarzonej z liberalnym światem Zachodu. Nie boi się być sobą i stara się być szczery i otwarty w stosunku do innych ludzi. „Nie można się wszystkiego bać. Szczególnie wolności” – mówi w pewnej chwili Arek. Jednak im bardziej Robert stara się być wolny, tym bardziej z tego powodu cierpi.

Wydarzenia w filmie odzwierciedlają nie tylko polityczną sytuację, ale także tragedię jednostek, której skutkiem były tysiące okaleczonych losów. Podczas trwania akcji zebrano 10-12 tysięcy  osobowych akt homoseksualistów, które znajdowały się w milicyjnych kartotekach. Akcja „Hiacynt” skierowana była przede wszystkim przeciwko ludzkiej godności, dlatego szczególnie trudno ogląda się sceny z przesłuchaniami homoseksualistów, których nie uznawano ani za ludzi, ani za obywateli. Podziemne spotkania i imprezy to zbiorowy obraz swoistego przymusowego getta, w którym od lat przebywają przedstawiciele hermetycznej społeczności LGBT. Biorąc to pod uwagę, dzieło Piotra Domalewskiego należy traktować jako uniwersalne przesłanie o kształtowaniu się i legalizacji praw człowieka, walki jednostki z zewnętrznymi okolicznościami, dlatego można ją porównać do takich filmów jak „Tajemnica Brokeback Montain” w reżyserii Anga Lee, „Wspaniała rzecz” autorstwa Hettie MacDonald czy “Wymazać siebie” Joela Edgertona.

Scenarzysta filmu, Marcin Ciastoń, wziął również pod uwagę historię zabójstw gejów w Łodzi, w latach 1988-1993, dokładnie ją badając przed rozpoczęciem zdjęć. Wśród podobieństw są zarówno skryte miejsca do spotkań (w Łodzi jest to Stacja Fabryczna przy Parku im. Stanisława Moniuszki), jaki i to, że sprawa również pozostała niewyjaśniona. Do dziś jest to jedna z najbardziej tajemniczych spraw w historii polskiej kryminalistyki. Mimo tego, że filmu nie można nazwać rekonstrukcją historyczną, Marcin Ciastoń starannie pracował nad dokumentami z tamtego okresu, zwracał uwagę na szczegóły codziennego życia, pracy milicyjnego aparatu oraz środowiska LGBT w ówczesnej Polsce. Nie mniej imponujący jest sposób, w jaki umiejętnie przekazał wewnętrzną, niemal egzystencjalną walkę Roberta w gatunkowej dekoracji thrillera i kryminału. Nie bez powodu tekst scenarzysty zwyciężył w konkursie Script Wars za „umiejętne wykorzystanie formuły gatunkowej policyjnego thrillera, który na oczach widza zamienia się we przejmującą opowieść o zakazanej miłości zrodzonej na tle państwowego aparatu przemocy”.

W tym świetle film można też postrzegać jako opowieść o nieszczęśliwych ludziach, którzy stali się zakładnikami komunistycznych, antyludzkich zasad. Finał też nie napawa optymizmem, bo Robert najwyraźniej nie będzie mógł zostać w milicji, ani być z Arkiem. Ten ostatni będzie zmuszony do ucieczki z Polski, porzucając wszystkie swoje marzenia. Dlatego też film Piotra Domalewskiego pozostaje mrocznym, pesymistycznym komentarzem odnośnie „dojrzałości” polskiego społeczeństwa epoki PRL, które w imię własnych utopijnych ideałów i standardów jest gotowe poświęcić każdego.

Maksym Karpowec