„Krymski sezon” czy „sezon na Krym”? – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

„Krymski sezon” czy „sezon na Krym”?

23 kwietnia 2014
„Krymski sezon” czy „sezon na Krym”?

Trudno sobie wyobrazić, że Władmir Putin nagle oświadczy, że na Krymie nie ma już „zagrożenia dla rosyjskiej ludności”, odwołuje „krymską samoobronę” z powrotem do rosyjskich koszar, uznaje niepodzielność terytorium Ukrainy. Aby wiedzieć, gdzie należy szukać rozwiązania „krymskiego kryzysu”, należy dowiedzieć się, jakie cele stawia przed sobą Kreml.

Już obecnie wiadomo, że „krymska operacja”  to nie spontaniczna zemsta Putina za EuroMajdan, lecz rzetelnie obmyślona i dobrze przygotowana operacja, która miała rozpocząć się na wypadek najgorszej dla Moskwy sytuacji, gdy Ukraina spróbuje zdecydowanie wyrwać się z kremlowskich rąk.

Zadanie minimum – stworzyć w Ukrainie czynnik permanentnej destabilizacji, na wzór Abchazji czy Naddniestrza – przez nikogo nie uznawane krymskie państwo lub szeroką krymską autonomię, z prawem na własne siły zbrojne oraz resorty siłowe, które nie byłyby podporządkowane Kijowowi. Niepokoiłoby to europejskich partnerów Kijowa i na długi czas przekreśliłoby możliwość wejścia Ukrainy do NATO. Do planu minimum należy także zerwanie prezydenckich wyborów 25 maja, wyznaczenie wyborów na koniec roku, aby rosyjscy politechnolodzy mogli przygotować „moskiewskiego kandydata” lub przynajmniej przeanalizować, z którym nowym prezydentem Ukrainy Putin będzie mógł się łatwej dogadać. Jeśli to się nie powiedzie, wówczas forsować przedterminowe wybory parlamentarne, z udziałem prorosyjskiej politycznej frakcji i działać na osiągnięcie przez nią znaczącego rezultatu.

Zadanie maksimum – w przypadku sukcesu „krymskiej awantury”, udzielić „bratniej pomocy” innym regionom kraju nad Dnieprem – od Charkowa do Odessy, a nawet, przy pomocy tak zwanej „lokalnej samoobrony”, wyruszyć na „banderowski Kijów”, w celu zaprowadzenia porządku i odnowy ładu konstytucyjnego. „Władimir Putin przywrócił Krym na łono Rosji” – takie hasło działa na miliony Rosjan, którzy popierają rosyjską agresje na Ukrainę, z nim prezydent wejdzie do historii. Wejdzie jako „sobiratiel ziemli russkoj”, a nie w kontekście tragedii łodzi podwodnej „Kursk”, sprawy Chodorkowskiego czy Czeczeni. Do pełni sukcesu brakuje mu Ukrainy.

Wszyscy „wielcy poprzednicy” obecnego moskiewskiego przywódcy zapisali się w pamięci udaną „ukraińską kampanią”. Piotr I rozbił kozaków pod Połtawą, Katarzyna II zniszczyła Sicz Zaporoską, Lenin zwyciężył „petlurowców”, Stalin poskromił niepokornych ukraińskich chłopów. Putin postrzega z pewnością siebie, jako zwycięzcę nad „banderowcami”, odnowiciela ekonomicznego i politycznego Imperium Rosyjskiego, w postaci Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej, oczywiście, z udziałem Ukrainy lub większej jej części. Wiele faktów wskazuje na to, że zadania maksimum Putinowi nie da się zrealizować. Prezydent Rosji ma tę świadomość, jednak nie oznacza to, że nie spróbuje…

Andriy SHEREMET   Karykatura: Sergey Elkin