Nieodgadniony świat Paraski Horycwit – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Nieodgadniony świat Paraski Horycwit

12 czerwca 2018
Nieodgadniony świat Paraski Horycwit

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Матеріал також можна прочитати українською мовою

Pisarka, poetka, artystka, filozofka, etnografka, fotografka — kobieta renesansu, którą można postawić w jednym rzędzie z Marią Prymaczenko czy Stanisławem Vincenzem, jednak za życia świat nie poznał jej talentów. Dopiero teraz, po śmierci Paraski Płytky-Horycwit, badający jej archiwum naukowcy, odkrywają wielkość talentu tej osobowości.    

Biografia Paraski Płytyky-Horycwit jest pełna sprzeczności i nieścisłości, skrywa więcej tajemnic niż  potwierdzonych faktów. Dokładnie wiadomo niewiele: urodziła się  w 1927 roku w rodzinie kowala Stefana i krawcowej Anny Płytkych; ukończyła jedynie 4 klasy szkoły, ale dzięki ojcu znała kilka języków. W 1943 roku dziewczyna samodzielnie dotarła do Niemiec, aby dostać się na uniwersytet, ale zamiast na studia trafiła na służbę do niemieckiej rodziny, w trakcie której doznawała upokorzeń. Do rodzinnej Kryworiwni Parasce udało się powrócić dopiero po wojnie. Źródła podają, że po powrocie przyłączyła się do narodowo-wyzwoleńczego ruchu — została łączniczką UPA pod pseudonimem „Łastwika”, natomiast z innych informacji wynika, że wpadła w oko jakiemuś czerwonemu komisarzowi, ale bez wzajemności. Co konkretnie się stało — nie wiadomo, ale Paraska Płytka-Horycwit stała się ofiarą systemu i trafiła na zesłanie do radzieckich obozów, początkowo na Uralu, następnie w Kazachstanie.

Dekada zesłania  na zawsze podzieliła jej życie na do i po tym. Wcześniej towarzyska i przyjazna, po amnestii Paraska stara się unikać bliskich kontaktów z mieszkańcami rodzinnej wsi. Osiedla się w kuźni ojca. Prawie jedyną osobą, z którą utrzymuje kontakty, jest wierna przyjaciółka Odosia Płytka-Sorochan. Początkowo kobieta stara się mimo wszystko wejść w życie wsi, bierze udział w „tołokach”, pracuje w gospodarstwie leśnym, tworzy chór, lecz postępowo życie doczesne ustępuje duchowemu. Paraska zabiera się do wcielenia w życie złożonej w niewoli obietnicy — sławienia Pokoju Bożego na ziemi. Oddalając się stopniowo od ludzi, artystka prowadzi ascetyczny tryb życia, żyje z tego, co przyniosą jej mieszkańcy wsi. W jej domu stoi trumna i krzyż z podpisaną tablicą, na której brakuje jedynie daty jej śmierci. Ostatnie dni życia Paraski Płytky – Horycwit przejdą pod znakiem cierpienia i niemocy — kobieta faktycznie straci wzrok.

Ale póki da rady, Paraska poświęca się malowaniu ikon, zapisywaniu huculskiego folkloru, osobistych filozoficznych dzienników i powieści. Tworzy swój własny świat, który wychodzi daleko poza granice jej ciasnego, wiejskiego domu. Bohaterowie jej książek podróżują z dalekich Indii, listy rozsyłają się po świecie, a duch hartuje się poprzez pokorę i codzienną, sumienną pracę. Oto jak w jednym z zapisków wygląda opis zwyczajnego wieczoru: „Rozpaliłam ogień, nagrzałam herbaty złożonej z własnoręcznie zrobionej mieszkanki, leków: kwiatu lipy, głogu, pokrzywy, szypszyny i aromatu – mięty. I zjadłam ze smakiem z sucharkiem. Chwała Bogu — pomyślałam, — że On w tych czterech ścianach, bez przygany i niepogody, i woda nakarmiła… Wołam w ten wieczór szczerze i z wdzięcznością — dziękuję Ci nasz Dawco Życia, Ojcze kochający człowieka, wybaczający tak wiele, za to, że dajesz mej duszy i sercu duchowy pokarm, a ja zaspokoję się i na małym, jak i na wielkim dostatku”. W skromnym mieszkaniu Paraski było miejsce jedynie na najbardziej niezbędne rzeczy: łóżko, stół, piec, zegarek i półki na książki. A przechowywać było co. Archiwum liczy prawie 50 rękopiśmiennych lub napisanych na maszynie książek, po 500 stron każda, a także dziesiątki niewielkich książeczek, w wykonanych własnoręcznie obwolutach, z których żadna nie była wydana za życia autorki.

Książki Paraski Płytky-Horycwit ogląda się z podziwem. Każda stronica z piękną kaligrafią, dodane obrazki lub portrety, a najmniejsze książeczki schowane w starannie wykonanych  futerałach. Ale jeszcze większe wrażenie robią autoportrety, które można znaleźć w każdej z książek. Z fotografii patrzy na nas przenikliwym wzrokiem kobieta ze stalową wolą i niezłomnym charakterem.

Paraska rzetelnie uwieczniała nie tylko siebie, ale i otaczającą ją rzeczywistość, a zdjęcia, podobnie jak obrazy i ikony, rozdawała mieszkańcom swej wsi. Kilka lat temu, całkiem przypadkowo, w domu artystki odnaleziono pudełko z negatywami, pełne pyłu i zamieszkałe przez myszy. Ponad 4 000 zdjęć, na których czujne oko fotografa amatora w codzienny i niewymuszony sposób zarejestrowało historię kilku pokoleń mieszkańców jej rodzinnej wsi. Opanowawszy samodzielnie cały proces robienia fotografii, Paraska stworzyła osobliwą kronikę wsi, notując wizualnie powolne transformacje i nagłą przemianę epok: pastuchów z „otarą” owiec, elektryfikację wsi, ostatnich drwali na prawiekowych drzewach, którzy tną pień ręcznymi piłami, przemiany wiejskiej odzieży i niezmienność cerkiewnych obrzędów. Nieodłącznym, ale jednocześnie odrębnym od ludzkiej codzienności elementem jej fotografii jest odwieczny karpacki pejzaż: rzeki, świerki, góry.

Odrestaurowane przez grupę entuzjastów fotografie można znaleźć na stronie Parasky Płytky-Horycwit, a już wkrótce obejrzeć na wystawie w Ukraińskim Domu w Warszawie.

Natalia DOWHA