Anastazja, znana jako ta Ukrainka, w swojej debiutanckiej piosence przedstawia, jak naprawdę wygląda polski sen.
Urodziła się 977 km od Warszawy, w mieście 41 razy mniejszym. Anastazja Ivahnenko, dla przyjaciół i bliskich „Nastia”, „Nastka”, „Nasteczka”, a dla pozostałych – ta Ukrainka… Pod takim pseudonimem wydaje swój debiutancki singiel, którym opisuje swoje doświadczenia po przyjeździe do Polski.
Zdobywa wykształcenie na Ukraińskim Państwowym Uniwersytecie Transportu Kolejowego, rezygnuje jednak z pracy kierownika pociągu i wybiera drogę, którą podpowiada jej serce – postanawia zmienić swoje życie i wyrusza na „dziki zachód”.
Nie zna ludzi, nie zna języka, zna za to kilka piosenek Marii Peszek i Taco Hemingwaya, co pomaga jej w podjęciu decyzji o wyjeździe do Polski. Początki nie są łatwe. Poza pracą w sklepie z zielonym płazem w logo, nie wychodzi i z nikim się nie kontaktuje. Trochę nielegalna, bardzo przestraszona, mówiąca z łatwym do rozpoznania akcentem.
Stopniowo oswaja się ze swoim nowym życiem. Trafia do pracy w barze, później w kolejnym… i w kolejnym, w czwartym pracuje przez 3 lata. W międzyczasie poznaje bliskich ludzi, którzy budzą drzemiącą w niej latami pasję do muzyki. Jak sama przyznaje, po 7-letniej szkole muzycznej głupio z niej zrezygnowała, ale szczęśliwie odnalazła drogę powrotną i zaczęła tworzyć.
„Jeszcze kilka lat temu czułam się tu, w gigantycznej Warszawie, jak małe dziecko, które dopiero uczy się chodzić. Parę razy upadłam i miałam zbite kolana. Poczucie wstydu nie za to kim jestem, a za to skąd pochodzę towarzyszyło mi wielokrotnie. Wtedy nawet sobie nie wyobrażałam, że pięć lat później wydam piosenkę i opowiem o swoich doświadczeniach. Początki były bardzo trudne i o tym jest ten sarkastyczny tekst. To historia moja i wielu innych wyobcowanych ludzi”, – mówi Anastazja.
Singiel ta Ukrainka „POLSKI SEN – DOLORES” jest już dostępny w serwisach cyfrowych.