Ołeh Krysztopa: Tituszki – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Ołeh Krysztopa: Tituszki

10 lutego 2014
Ołeh Krysztopa: Tituszki

Ołeh Krysztopa, pisarz i reporter o tituszkach

TITUSZKI

Trudno wyjaśnić cudzoziemcom ukraińską codzienność. Znajoma opowiedziała mi historię o gościu z Francji, którego dziwiło absolutnie wszystko i domagał się wyjaśnień. A w związku z tym, że nie było to łatwe, czasem wręcz niemożliwe, znajoma wymyśliła prostą wymówkę – „to nasza tradycja”. Po trzeciej takiej odpowiedzi Francuz spochmurniał i powiedział – „Słuchaj! Ta wasza tradycja bardzo przypomina korupcję”…

Od kilku dni zastanawiam się, jak wyjaśnić cudzoziemcom, kim są „tituszki”. Określenie „młodziaki o sportowych gabarytach”, które używane jest w ukraińskiej prasie, nie jest adekwatne, bo przecież nie każdy sportowiec to „tituszko”, i nie każdy „tituszko” to sportowiec. Nie chcę też opowiadać Europejczykom i Amerykanom długiej historii Wadika Tituszki, chłopaka z miasteczka Biła Cerkwa, który „wsławił się” pobiciem dziennikarza w maju 2013 roku. „Tituszki” istniały wcześniej, jeszcze przed powstaniem neologizmu. Pamiętam dobrze Mukaczewo w 2004 roku (Wadik Tituszko chodził wtedy do szkoły, do trzeciej klasy), kiedy okręgowa komisja wyborcza została otoczona przez pokaźną grupę łysych chłopaków w dresach, którzy mieli za zadanie „wpłynąć” na wyniki wyborów prezydenckich. Straszyli miejscowych dziennikarzy, ale trzymali sztamę z milicjantami. Bardzo chcieli nas wtedy pobić – chłopaki w mundurach i dresach Adidas. Nie wyszło. 

Teraz znowu. Setki, tysiące podlotków w dresach wychodzi na ulice różnych miast. Z reguły w nocy – funkcjonują jak w horrorach – „od zmierzchu do świtu”. Choć teraz w Kijowie w ogóle nie ma spokojnych nocy, to ta na 21 stycznia była wyjątkowo nerwowa. Kto nie był wtedy na Majdanie, mógł śledzić w Internecie wiadomości, jak grupy tych właśnie „tituszek” demolowały auta z symbolami Ukrainy, w centrum i na Podole. A milicja, oczywiście, nie reagowała na wezwania. 

Etyka dziennikarska nie pozwala mi publikować niesprawdzonych informacji. Wszyscy znają i rozumieją relację kryminalistów ze stróżami prawa, ale na nic nie ma dowodów. Jednak nagranie z Dniepropietrowska, na którym wyraźnie widać, jak milicja wydaje „tituszkom” rozkazy o rozpędzeniu pokojowej demonstracji przy użyciu kijów i broni traumatycznej, nie pozostawia żadnych wątpliwości. 

Właśnie wtedy – 21 stycznia w Kijowie roiło się od „tituszek”. 

Kilka kilometrów od mojego domu, na Podole, było ich kilkuset. Nerwowo wierciłem się przed komputerem, czekając na kolegę, z którym mieliśmy pójść na Majdan. I wtedy się zaczęło. Dziesiątki, setki zwykłych zmotoryzowanych kijowian zjednoczyło się w obronie. W żartach mówiono, że to „safari na tituszki”. Kijowianie, niczym siatka na ryby, otaczali ich i wyławiali. Niektórzy zdołali uciec. Widzieliśmy jedną grupę, która ze strachem wyzierała zza drzwi nielegalnego klubu gier. Przyjrzałem się im dopiero na Majdanie Niezależności – stali na scenie Sztabu Opozycyjnego jak źli aktorzy błagający o przebaczenie. Groźne „tituszki”, którymi prasa zastraszała społeczeństwo, okazali się zupełnie bezradni. Byli wyposażeni w młotki czy inną broń, ale strach wywoływały grupy. Bo każdy z osobna był… jakby to powiedzieć – wybrakowany. Połowa to zwykli smarkacze (pierwsze wrażenie – na pewno uciekli z sierocińców). Inni byli niscy, kulawi, pryszczaci, tacy koleżkowie. 

Przez kilka godzin nie mogłem się otrząsnąć, ani tego zrozumieć. Do momentu, kiedy nie przyjąłem jedynego możliwego wytłumaczenia – „tituszki” to drobni przestępcy. Zwykli klienci ukraińskiej milicji, których złapano na kradzieży, chuligaństwie albo w ogóle zatrzymano ich bez powodu. I prosto zza krat wyprowadzono na ulice. Zgrupowano pojedynczych, niegroźnych chłopaków. Chcieli nas zastraszyć. Bezskutecznie. 

W czasie, kiedy zastanawiałem się, jak wyjaśnić Europejczykom, kim są „tituszki”, sami to załapali. Ukraiński neologizm „tituszki” jest już terminem prawniczym UE. W rezolucji Parlamentu Europejskiego w związku z ukraińską sytuacją, wspomniano o „tituszkach” – chuliganach, kontrolowanych przez władzę. 

Przekład – Ula Pieczek.

Zdjęcie: Oleksiy Sokun (c)

Źródło: http://eurolution.tk/pl