Polska – Ukraina: Tusk chce zmienić atmosferę – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Polska – Ukraina: Tusk chce zmienić atmosferę

Piotr Andrusieczko
Yulia Kyrychenko
11 lutego 2024
Polska – Ukraina: Tusk chce zmienić atmosferę
Piotr Andrusieczko
Piotr Andrusieczko
Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Wizyta premiera polskiego rządu Donalda Tuska w Kijowie była ważna i oczekiwana. Z drugiej strony, nie mogła stać się błyskawicznym środkiem na poprawę polsko-ukraińskich relacji. Tusk starał się przekonać oficjalny Kijów, że dyskusje, nawet na kontrowersyjne tematy, mogą toczyć się w normalnej atmosferze, bo tylko w ten sposób można osiągnąć kompromis.

„Dziś wspólnie z premierem Donaldem Tuskiem odbyliśmy bardzo produktywne rozmowy. Odnośnie wszystkich aspektów naszych dwustronnych relacji. Jest nowy polski pakiet obronny. Cenimy taką stałą pomoc. Pojawiła się nowa forma naszych wzajemnych działań na rzecz większej skali zakupów broni na potrzeby Ukrainy– jest to polski kredyt dla Ukrainy. Rozmawialiśmy dziś także z premierem o możliwościach przyszłej wspólnej produkcji broni. Dziękuję za wsparcie Ukrainy!” – podkreślił 22 stycznia Wołodymyr Zełenski.

Prezydent Ukrainy poruszył kwestie będące w ostatnim czasie przedmiotem sporów między Polską a Ukrainą, między innymi blokadę granicy. Wyraził przekonanie, że można je teraz rozwiązać: „W każdej krytycznej sytuacji potrafimy znaleźć pragmatyczne rozwiązania”.

Zełenski podziękował także Polsce za przyłączenie się do deklaracji państw G7 w sprawie tak zwanych gwarancji bezpieczeństwa dla Ukrainy oraz zauważył, że szczegółowo omówił z Tuskiem kwestię integracji Ukrainy z Unią Europejską i oczekiwań wobec jesiennego szczytu NATO w Waszyngtonie.

„Polska może pomóc. Swoją drogą, bardzo ważne, że doświadczenie Polski i premiera Tuska w relacjach z instytucjami europejskimi może wzmocnić nasze działania i nasze decyzje” – dodał Zełenski.

Jednodniowa wizyta polskiego premiera w Kijowie rzeczywiście obfitowała w spotkania, padło wiele ważnych słów i oświadczeń. Jednak, jak to bywa w polityce, często w praktyce, pomiędzy deklaracjami, a nawet ich rozumieniem, a późniejszą realizacją dochodzi do rozbieżności.

Skomplikowane tło konfliktu

Druga połowa 2023 roku upłynęła pod znakiem pogorszenia stosunków polsko-ukraińskich. Można powiedzieć, że taki stan rzeczy w stosunkach dwustronnych rząd Tuska dostał w spadku. Faktyczne blokowanie przez polskich przewoźników przejść granicznych z Ukrainą rozpoczęło się po wyborach parlamentarnych w Polsce. Jednak w tym czasie w kraju panował pewien chaos związany zwlekaniem poprzedniego rządu z przekazaniem władzy. Oprócz tego, protesty, takie jak blokada granicy, były wzmacniane przez atmosferę pozostałą po polityce PiS odnośnie Ukrainy w 2023 roku. W opinii Kijowa, Polska zamiast być jednym z najważniejszych partnerów, który jako pierwszy pomógł w trudnych chwilach, stał się bliskim sąsiadem z ograniczonym zaufaniem. Zamiast merytorycznych rozmów, skierowanych na rozwiązanie narastających problemów, obserwowaliśmy wybuch emocji i wzajemnych obraz.

Dlatego też w Ukrainie były duże oczekiwania odnośnie zmiany władz w Polsce i, co za tym idzie, możliwej zmiany polityki wobec Ukrainy. W wygłoszonym w Sejmie  expose premier Donald Tusk mówił o konieczności wsparcia Ukrainy. Przed Bożym Narodzeniem do stolicy Ukrainy przybył minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Polska delegacja ogłosiła wówczas szybkie zakończenie problemu blokady.

Jednak po początku nowego roku granica pozostała zamknięta. Większość Ukraińców nie mogła zrozumieć: dlaczego w czasie wojny z rosyjskim agresorem bliski partner przeszkadza w funkcjonowaniu ukraińskiego  państwa i biznesu?

5 stycznia „Europejska Prawda” opublikowała redakcyjny artykuł o zaostrzeniu polsko-ukraińskich relacji zatytułowany „Polska prowadzi „wojnę” przeciwko europejskiej przyszłości Ukrainy. Warszawa musi zdać sobie z tego sprawę”.

„Po nowym roku w dyskusjach, postach i komentarzach spotkałem się z wieloma wypowiedziami osób, które znam osobiście. Nie mam wątpliwości co do ich proeuropejskości, nie miałem wątpliwości, że Ukraina może zintegrować się z Unią dzięki stanowisku Polski” – mówi współredaktor „Europejskiej Prawdy” Serhij Sydorenko. Jego  zdaniem cztery tygodnie od utworzeniu nowego rządu w Polsce to wystarczający okres, zwłaszcza, że trzeba było szybko zareagować. A wraz ze zmianą rządu Ukraińcy czekali na praktyczne rozwiązania dotyczące blokady granicy. Tak się jednak nie stało.

Dziennikarz wyjaśnia, że ​​Ukraińcy byli zaskoczeni, gdy w wypowiedziach nowego kierownictwa państwa nie znaleźli „wyraźnego osądu blokady ani wyjaśnienia polskim obywatelom, dlaczego ta blokada szkodzi także Polsce i dlaczego należy ją znieść”.

Jednak, zdaniem dziennikarzy „Europejskiej Prawdy”, niemożność szybkiego rozwiązania problemu na granicy wywołała dodatkowe obawy, że Polska może w przyszłości, wbrew swojemu oficjalnemu stanowisku, utrudniać członkostwo Ukrainy w Unii Europejskiej. Takie obawy w Ukrainie wywołały wypowiedzi ministra rolnictwa Czesława Siekierskiego, który domaga się ochrony polskiego rynku przed  ukraińskim produktami.

„I właśnie to doprowadziło do powstania tak «ostrej», ale moim zdaniem uzasadnionej publikacji” – wyjaśnia motywy artykułu Sydorenko.

W Polsce artykuł „Europejskiej Prawdy” wielu oburzył, szczególnie użycie słowa „wojna” w tytule. Witold Jurasz napisał nawet w Onecie, że „w mediach ukraińskich pojawia się coraz więcej coraz bardziej wyrazistych tekstów antypolskich”, co nie jest prawdą. A artykuł „Europejskiej Prawdy” był krytykowany także w Ukrainie.

„W żaden sposób nie próbuję usprawiedliwiać szkodliwego zachowania Polski w sytuacji zablokowania granicy. Jednak wysyłanie tak destrukcyjnych sygnałów i manipulowanie terminem „wojna” w relacjach z Polską jest nie tylko niebezpieczne, ale niezwykle szkodliwe” – napisał Kostiantyn Jelisiejew, który w latach 2010-2015 reprezentował Ukrainę w Unii Europejskiej.

Jego zdaniem wszyscy, od władzy po opozycję, w tym także redakcja „Europejskiej Prawdy”, powinni zrobić wszystko, aby „poszerzyć krąg przyjaciół Ukrainy”.

Jelisiejew pyta także, co zrobił sam Kijów, aby granica z Polską stała się „granicą prawdziwej współpracy i współdziałania, partnerstwa i przyjaźni?”. Dyplomata przypomniał słowa Wołodymyra Zełenskiego, które we wrześniu 2023 roku płynęły z mównicy ONZ. Jego zdaniem ukraiński prezydent faktycznie umieścił Polskę „w tym samym rzędzie, co prawdziwi wrogowie Ukrainy”. Jelisiejew konstatuje, że w tekście „Europejskiej Prawdy” nie znalazł odpowiedzi na swoje pytanie.

Dyplomata zauważa, że ​​pomimo kwestii ekonomicznych polskie poparcie dla silnej, zintegrowanej z Zachodem Ukrainy pozostaje niezmienne. Polska pozostaje jednym z najważniejszych sojuszników, który pod przywództwem Donalda Tuska może stać się dla Ukrainy swoistym „lodołamaczem”. Dlatego „obrażanie i zwracanie naszych polskich partnerów przeciwko Ukrainie, podgrzewanie skomplikowanego tematu blokady granicy, wprowadzanie niezgody w życiu politycznym samej Polski, gdzie sytuacja jest już daleka od różowej, jest niezwykle niebezpieczne i szkodliwe”.

Krok do restartu relacji

Wizyta Donalda Tuska w Kijowie była oczekiwana. Polskim władzom udało się dogadać z protestującymi, co prawda, jedynie w sprawie tymczasowego zawieszenia blokady, a to otworzyło Tuskowi drogę do stolicy Ukrainy.

W Kijowie polski premier po upamiętnieniu poległych ukraińskich żołnierzy powiedział reporterom, że ze stroną ukraińską jest wiele kwestii do omówienia, w tym kwestie konfliktu interesów. Jednak, jak podkreślił Donald Tusk, trzeba to robić „w duchu przyjaźni, aby jak najszybciej rozwiązać te problemy, a nie żeby je utrzymywać czy mnożyć”.

Podkreślił także, że kwestia walki z rosyjskim agresorem jest „absolutnie numerem jeden”.

„Tak naprawdę przecież tutaj w Kijowie jestem także po polskie bezpieczeństwo. To nie jest sprawa Ukrainy wyłącznie. To jest sprawa bezpieczeństwa całego wolnego świata, a Polski w szczególności, choćby ze względu na geografię.” – dodał Tusk.

Spotkanie prezydenta Ukrainy z premierem polskiego rządu w Kijowie Foto: president.gov.ua

Polski premier spotkał się z prezydentem Zełenskim. Wspólnie brali także udział w debacie z ukraińskimi studentami. A ostatnim punktem było spotkanie Tuska z premierem Ukrainy Denysem Szmyhalem. Program był zatem nasycony i być może ten fakt tłumaczy to, że po spotkaniach dziennikarze mogli jedynie słuchać oświadczeń, bez możliwości zadawania pytań.

Dlatego też w wielu ogłoszonych deklaracjach nie było konkretów. Tusk zapowiedział nowy pakiet pomocy wojskowej, ale nie wiadomo dokładnie, co będzie on zawierał. Zarówno polski premier, jak i prezydent Ukrainy mówili o wspólnych projektach związanych z produkcją broni.

Warszawa ostatecznie zdecydowała się przystąpić do tak zwanych gwarancji bezpieczeństwa. Polska pozostała jednym z nielicznych krajów Unii, które jeszcze tego nie zrobiły. Równie ważne dla Ukrainy były zapewnienia polskiego premiera o pomocy w jej integracji z UE i NATO. Natomiast strona ukraińska podkreśliła europejskie doświadczenie polskiego premiera.

Oprócz pozytywnych komunikatów dotyczących pogłębienia współpracy energetycznej i zaangażowania polskiego biznesu w budowę ukraińskiej autostrady, wiele uwagi poświęcono kwestiom problemowy w polsko-ukraińskich relacjach.

Nie mogą nie podobać się słowa Tuska o granicy dobra i zła w Ukrainie. Jak również jego krytyka pod adresem tych unijnych  przywódców, którzy tego nie rozumieją. Wiele negatywnych emocji wywołuje w Ukrainie stanowisko premiera Węgier Viktora Orbana w sprawie zablokowania pomocy europejskiej dla Kijowa.

Ważne, że zarówno polski premier, jak i przedstawiciele ukraińskiego rządu podkreślali, że istniejące spory należy rozwiązywać w drodze dialogu.

Najważniejsze przed nami

Wizyta polskiego premiera w Kijowie miała przede wszystkim służyć zmianie atmosfery. Oczywiste, że do rozwiązania istniejących problemów jeszcze daleka droga. W stolicy Ukrainy Tusk powiedział ważne słowa na temat wojny, zaznaczając, że dotyczy ona nie tylko Ukrainy, ale także bezpieczeństwa Polski i szerzej – całego wolnego świata. To ważne, bo niektórzy polscy publicyści zaczęli rozpowszechniać niebezpieczny przekaz, który przeczy tej tezie.

Przed wizytą Tuska w Ukrainie wspomniany Witold Jurasz na portalu Onet oświadczył, że stwierdzenie, że Ukraina także walczy w imieniu Polski, jest nieprawdziwe.

„Wystarczy bowiem jedynie uświadomić sobie, że Polska — w przeciwieństwie do Ukrainy — jest w NATO i wyobrazić sobie, co stałoby się odpowiednio z Polską i Ukrainą, gdyby ta ostatnia przestała się bronić” – mówi publicysta.

To dziwne podejście, bo wielu zachodnich ekspertów jest przeciwnego zdania. Dowódcy NATO ostrzegają, że Sojusz nie jest gotowy na rosyjską agresję i potrzebuje czasu na zmobilizowanie zasobów. I ten czas dla całego NATO, w tym Polski, daje teraz walcząca Ukraina. I to Ukraińcy płacą własną krwią za obecny spokój mieszkańców Warszawy i innych europejskich stolic. Dlatego ważne, że polski premier ma tego świadomość i zwrócił na to uwagę.

Aby przezwyciężyć obecny kryzys Warszawa proponuje budowanie „dwuwektorowych” relacji z Ukrainą. Z jednej strony wojskowo-polityczne wsparcie bezpieczeństwa Ukrainy i kwestii integracji euroatlantyckiej. A z drugiej strony – negocjacje i poszukiwanie kompromisów w spornych kwestiach. Można powiedzieć, że poprzednia ekipa już deklarował takie podejście. Różnica jest jednak taka, że ​​PiS chciał rozdzielić te kwestie, nie szukając kompromisu. Zamiast tego były emocje i obrazy. W pewnym momencie nawet wsparcie wojskowe stanęło pod znakiem zapytania.

Tusk podkreśla teraz potrzebę rozmów w przyjaznej atmosferze. Czy to zadziała? Zależy to od obu stron, ale pierwszy krok został zrobiony. Ukraińscy komentatorzy zwracają uwagę, że nie będzie to łatwe ze względu na odmienne interesy gospodarcze, dzielące Polskę i Ukrainę, ale podkreślają też, że innego wyjścia po prostu nie ma.

Piotr Andrusieczko, Kijów.

Piotr Andrusieczko
Piotr Andrusieczko