Polsko – ukraiński dialog – historia i współczesność – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Polsko – ukraiński dialog – historia i współczesność

7 czerwca 2023
Polsko – ukraiński dialog – historia i współczesność

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Olga Popowycz

Udzielane w różnych sferach polskie wsparcie dla oficjalnego Kijowa w czasie pełnowymiarowej wojny Rosji z Ukrainą ma ogromne znaczenie dla ukraińskiego rządu i społeczeństwa. Polska pokazała, że ​​jest niezawodnym i dobrym sojusznikiem Ukrainy. Znacznie łatwiej odnosi się zwycięstwa na wschodnim froncie, gdy ma się solidnego partnera na zachodnich rubieżach kraju. Jednak nie we wszystkich obszarach współpracy i polsko-ukraińskiego dialogu panuje harmonia i wzajemne zrozumienie. Najwięcej kontrowersji i sporów w stosunkach między obydwoma państwami wywołuje historyczna dyskusja, dotycząca wydarzeń z lat 40. XX wieku.

Pierwszy rok pełnowymiarowej wojny Rosji z Ukrainą wprowadził w relacjach polsko-ukraińskich swoiste moratorium na temat wydarzeń na Wołyniu. W Polsce najlepiej ze wszystkich innych krajów rozumieją, że Ukraina broni nie tylko swojego terytorium, ale stoi także na drodze ewentualnej dalszej rosyjskiej inwazji. Polska w swojej historii była już pod wpływem i okupacją Rosji, więc dobrze rozumie, że zwycięstwo w tej wojnie Ukrainy oznacza bezpieczeństwo dla samej Polski i na odwrót – porażka Ukrainy przyniesie Polsce problemy i niebezpieczeństwo. Wspieranie Ukrainy wpisuje się więc absolutnie w strategiczny interes Polski. Dlatego pierwszy rok wojny na pełną skalę był rokiem, w którym w Polsce nie nagłaśniano spraw drugorzędnych, czy raczej budzących rozbieżności z Ukrainą – panowało wyraźne zrozumienie, że te tematy nie są na czasie.

Wojna przeciąga się, a to prowadzi do tego, że do niej przywykamy. Nieustanne rosyjskie ostrzały infrastruktury cywilnej, czy codzienna śmierć cywilów w Ukrainie nie robią już takiego wrażenia. Przyzwyczajenie może też prowadzić do zapomnienia, co jest w tym momencie kluczowe i najważniejsze, ostrość tragedii rozmywa się. Czasami obserwujemy ten proces także w ogarniętej wojną Ukrainie, ale stał się on jeszcze bardziej zauważalny poza granicami naszego kraju. Zagraniczne media zaczęły mniej mówić o wojnie, także w Polsce, mimo stałego wspierania przez nią Ukrainy i obecności milionów ukraińskich uchodźców. Przedwyborcza kampania i walka polityczna w Polsce to tematy bliższe większości polskiego społeczeństwa niż wojna w Ukrainie. I nie ma w tym nic osobliwego, to naturalny proces – prędzej czy później własne problemy zawsze zaczynają dominować nad obcymi. Temat Wołynia, bliski obecnym władzom w Polsce, powrócił więc do publicznego dyskursu, wprowadzając napięte tony w stosunki polsko-ukraińskie.

Jak każdego roku w lipcu w Polsce  będą czczone polskie ofiary zbrodni wołyńskiej. To już 80. rocznica tych tragicznych wydarzeń. W 2016 roku wydarzenia z 1943 roku w Sejmie uznano za „ludobójstwo dokonane przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach Rzeczypospolitej”, a 11 lipca ustanowiono Dniem Pamięci Ofiar tych wydarzeń. Biorąc pod uwagę, że w tym roku przypada okrągła rocznica tych wydarzeń, można było przewidywać, że temat wydarzeń na Wołyniu powróci na agendę współpracy polsko-ukraińskiej i będzie próbował zdominować współczesne realia. Wydaje się, że takie przewidywania nie są pozbawione sensu.

Na początku kwietnia prezydent Ukrainy złożył pierwszą od początku pełnowymiarowej wojny Rosji z Ukrainą oficjalną wizytę w Polsce. Miała ona wiele symbolicznych aspektów. W Polsce dyskutowano o tym dosyć szeroko i szczegółowo. Co prawda, w Ukrainie o wizycie Wołodymyra Zełeńskiego w Warszawie mówiło się nieco mniej. Ale przekaz w obu krajach był ten sam – to ważna, symboliczna, a zarazem merytoryczna wizyta prezydenta Ukrainy u sojusznika i partnera Ukrainy. Jednak oprócz takiej narracji, w Polsce pojawiło się jeszcze kilka tekstów polskich publicystów o tym, czego ta wizyta Polsce nie przyniosła. Chodziło o to, że podczas wizyty od prezydenta Ukrainy oczekiwano wypowiedzi w sprawie wydarzeń wołyńskich z 1943 roku, ale do tego nie doszło.

Z nową siłą o oczekiwaniach wobec ukraińskiego partnera działań i wypowiedzi na temat kwestii Wołynia powiedział rzecznik polskiego MSZ Łukasz Jasina. Udzielając obszernego wywiadu jednej z polskich gazet i zapytany, czy prezydent Zełeński powinien przeprosić za Wołyń, odpowiedział między innymi: „tego nie zrobiło państwo ukraińskie, ale prezydent Zełenski powinien wziąć jako Ukraina jednak większą odpowiedzialność”. Po tych słowach Łukasza Jasiny na portalu społecznościowym ambasadora Ukrainy w Polsce Wasyla Zwarycza pojawił się wpis: „Jakiekolwiek próby narzucania prezydentowi Ukrainy czy Ukrainie, co musimy w sprawie wspólnej przeszłości są nieakceptowalne i niefortunne. Pamiętamy o historii, jesteśmy gotowi do dialogu i wzajemnego zrozumienia, a jednocześnie wzywamy do szacunku i umiaru w wypowiedziach, zwłaszcza w złożonej rzeczywistości ludobójczej agresji rosyjskiej na naród ukraiński…”. Wpis ambasadora Ukrainy wywołał ożywioną i niestety mało konstruktywną dyskusję na polskojęzycznych portalach społecznościowych na temat Wołynia oraz tego, co, jak i kiedy władze ukraińskie powinny oficjalnie zrobić. Oficjalnie polskie władze nie skomentowały słów rzecznika MSZ, nie włączyły się do dyskusji na portalach społecznościowych, a tym samym, w pewnym stopniu, uspokoiły ewentualne dalsze zaostrzenia  dyskusji o kwestii wołyńskiej. Niewykluczone, że wpływ na złagodzenie dyskusji miała również wizyta w Polsce przewodniczącego Rady Najwyższej Ukrainy Rusłana Stefanczuka. Ukraiński polityk wygłosił w Sejmie przemówienie, w którym wspomniał o kwestii wołyńskiej: „Zbliża się rocznica strasznych wydarzeń na Wołyniu. Rozumiemy wasz ból po stracie swoich najukochańszych. (…) Wszystkim rodzinom i potomkom ofiar ówczesnych wydarzeń na Wołyniu składam wyrazy szczerego współczucia i wdzięczności za podtrzymywanie światłej pamięci o swoich przodkach. Pamięci, która nie wzywa do zemsty ani nienawiści, ale służy jako ostrzeżenie, że nic takiego nigdy więcej nie powtórzy się między naszymi narodami”. Te słowa wywołały różnorodne reakcje wśród polskich polityków i publicystów: jedni nazwali to dobrym krokiem ze strony Ukrainy w kwestii polsko-ukraińskich dyskusji o Wołyniu, inni ocenili to jako bezwartościowe słowa mówiące o tym, że Ukraina „nie jest gotowa do poniesienia odpowiedzialności za zbrodnie wołyńskie”.

Kwestia wołyńska to  najbardziej kontrowersyjny i mocno dzielący oba narody temat. Każda  strona dyskusji przemawia wyłącznie głosem „ofiary”, nie próbując zrozumieć, że ofiarą może być też złoczyńca. Ukraina nie może odwrócić się od historii i uszanowania UPA czy OUN, których ostatecznym celem była niepodległość Ukrainy. Polska, mówiąc o odpowiedzialności Ukraińców, stara się zmusić Ukrainę do rezygnacji z honorowania UPA i OUN, które oskarża o zbrodnię wołyńską. A główny spór opiera się obecnie właśnie na tych dwóch kluczowych punktach. Problemem w dyskusji jest również to, że temat Wołynia wciąż wymaga gruntownych i pozbawionych politycznego podtekstu badań, gdyż wciąż jest tu wiele niewyjaśnionych stronic. Otwarte pozostają między innymi kwestie dotyczące liczby ofiar zbrodni wołyńskiej oraz istoty i istnienia samego rozkazu ukraińskiego kierownictwa UPA o wyniszczeniu polskiej ludności cywilnej. Niewątpliwie mocnym krokiem Ukrainy będzie oficjalne uznanie, że w naszej historii są nie tylko momenty heroiczne, ale także przykłady zbrodni popełnianych przez Ukraińców. Warto otwarcie mówić o konkretnych oddziałach, konkretnych osobach, które dopuściły się zbrodni na ludności cywilnej.

Potępienie zbrodniczych działań poszczególnych oddziałów UPA z udziałem przedstawicieli OUN nie może zaprzeczyć całej historii walki tych organizacji o niepodległą Ukrainę. W historii są nie tylko czarno-białe strony, ale często dodaje się do nich różne kolory, co utrudnia jednoznaczną ocenę wydarzeń. Ukraińscy prezydenci swego czasu nie raz mówili o zbrodni wołyńskiej, ale zawsze w swoich wypowiedziach unikali konkretów, za co strona polska najbardziej obwinia stronę ukraińską. Polska oczekuje, że prezydent Ukrainy jednoznacznie stwierdzi, że za zbrodnie na ludności cywilnej na Wołyniu odpowiadają UPA i OUN. Ale Polska musi też zdać sobie sprawę z tego, że współczesna Ukraina nie będzie mogła zaprzeczyć historii walki UPA i OUN o niepodległe ukraińskie państwo i nie odmówi uszanowania tej  walki. Ukraina oczekuje też, że w Polsce zabójstwa ukraińskiej ludności cywilnej przestaną być nazywane „akcjami odwetowymi” i wyraźnie przerzucą się na retorykę, że to taka sama zbrodnia bez elementów łagodzących i usprawiedliwień.

Dlatego, aby dyskusja rozwinęła się w pełnowartościowy dialog, obie strony muszą zrobić krok w tył i odejść od retoryki wyłącznie ofiar. Taki krok będzie w stanie skierować dialog na konstruktywne tory. Ponadto przeszłość nie może przesłonić teraźniejszości i nie powinna w żaden sposób na nią wpływać, biorąc pod uwagę wyzwania, przed którymi na co dzień stoimy. Tragedia wojny jest jednym z takich wyzwań. Politycy nie powinni czynić tematów historycznych elementem kampanii wyborczych, zwłaszcza tematu, który wywołuje tyle emocji i uczuć.

Olga Popowycz