„To nasza kulturalna misja”. Od ośmiu lat we Wrocławiu odbywa się największa studencka konferencja poświęcona Ukrainie – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

„To nasza kulturalna misja”. Od ośmiu lat we Wrocławiu odbywa się największa studencka konferencja poświęcona Ukrainie

8 lipca 2023
„To nasza kulturalna misja”. Od ośmiu lat we Wrocławiu odbywa się największa studencka konferencja poświęcona Ukrainie

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Od 2016 roku, każdego kwietnia, we Wrocławiu odbywa się duża studencko – doktorancka konferencja naukowa „O Ukrainie interdyscyplinarnej na Uniwersytecie Wrocławskim”. Konferencja  co roku gromadzi dziesiątki studentów i młodych naukowców z różnych dyscyplin, którzy prezentują własne badania naukowe, w taki czy inny sposób związane z Ukrainą. Z czasem konferencja stała się prawdziwą „wizytówką” wrocławskiej ukrainistyki i być może największą cykliczną konferencją naukową poświęconą Ukrainie w Polsce. O tym, jak rośnie zainteresowanie naukowe Ukrainą, a także o historii i przyszłości konferencji z „Naszym Wyborem” rozmawiały dr Sylwia Wójtowicz-Marszał z Instytutu Filologii Słowiańskiej adiunkt w Zakładzie Ukrainistyki oraz Paulina Korneluk – absolwentka Wydziału Ukrainistyki, doktorantka Instytutu Historii Sztuki.


Jak doszło do tego, że w waszym życiu pojawiło się zainteresowanie Ukrainą, które ostatecznie przerodziło się w działalność naukową związaną z ukrainistyką?

S.W.-М.: W moim przypadku to było całkiem naturalne. Chociaż dopiero po rozpoczęciu wojny na pełną skalę zdałam sobie sprawę, jak naturalne i ważne jest dla mnie zainteresowanie Ukrainą. Wówczas odczułam, że cały mój świat jakby się zawalił. Chociaż nie urodziłam się w Ukrainie, nie mam rodziny w Ukrainie (cała moja rodzina została przesiedlona w głąb Polski po akcji „Wisła”). Moi dziadkowie pochodzili z okolic Werbicy koło Tomaszowa-Lubelskiego. To była wieś ukraińska, a oni byli Ukraińcami. Do końca pozostali Ukraińcami. I choć pochodzę z rodziny mieszanej (mama jest Polką), całe moje życie jest jakoś związane z Ukrainą. Ja sama, jak i cała moja najbliższa rodzina, wszyscy ukończyliśmy Liceum Ukraińskie w Legnicy. Dlatego naturalnym jest, że później zainteresowałam się filologią słowiańską.

Miałam to szczęście, że trafiłem do pierwszej fali absolwentów filologii ukraińskiej. Byłam świadkiem, tego jak ten kierunek powstawał, bo kiedy zostałam studentką, była to filologia słowiańska,  której podstawą była filologia rosyjska, a inne języki były dodatkowe. Ale to właśnie podczas moich studiów Instytut Filologii Słowiańskiej przestał być właściwie rusycystyką, a stał się instytutem, w którym pojawiły się inne katedry języków słowiańskich. Dlatego skończyłem studia jako absolwentka filologii ukraińskiej. Następnie napisała pracę doktorską o twórczości dramaturgicznej Łesi Ukrainki.

Temat Ukrainy był mi zawsze bliski. Głębię tej bliskości zrozumiałem po 24 lutego 2022 roku. Wydarzenia te miały na mnie niesamowity wpływ – z jednej strony jako naukowca, bo część moich naukowych planów, między innymi wizyt,  została odwołana. Ale nawet więcej – to był cios dla całego mojego świata – dzieciństwa, edukacji – wszystkiego, czym się zajmowałem. Wtedy zdałem sobie sprawę, jak bardzo całe moje życie jest związane z Ukrainą.

P.K.: Moje zainteresowanie Ukrainą pojawiło się, gdy będąc jeszcze uczennicą  gimnazjum w Zamościu zabrano nas na wycieczkę do Lwowa. Już wtedy byłam pod wrażeniem tego kraju, chociaż nie rozumiałam języka, kultury – niczego. Później jeździłam z tatą na wycieczki na Ukrainę. Tak powoli zacząłem interesować się tą kulturą, zaczęłam słuchać muzyki, trochę rozumieć język. Kiedy przyszedł czas na wybór tego, co chcę dalej studiować, zdawałam na wszystkie możliwe humanistyczne kierunki – różne filologie, kulturoznawstwo, psychologię, a nawet archeologię. I wszędzie mnie przyjęli! Musiałam wybrać – i wtedy wybór padł właśnie na filologię ukraińską. W ciągu roku zaczęłam dodatkowo studiować historię sztuki – od tego czasu łączę te dwa zainteresowania naukowe i życiowe.

Z waszych obserwacji – kto stanowi większość studentów ukrainistyki? Czy są to Polacy o ukraińskich korzeniach lub zainteresowani Ukrainą, czy Ukraińcy mieszkający we Wrocławiu?  

S.W.-M.:  Bywa różnie. Wydawałoby się, że powinno być dużo Ukraińców. Ale nie – częściej są to Polacy, którzy chcą nauczyć się języka ukraińskiego. Co więcej, nie zawsze są to przedstawiciele mniejszości – często kandydaci kierują się czystym zainteresowaniem, chęcią poznania języka i kultury Ukrainy. Były też okresy kryzysu. Zwłaszcza po 2014 roku, kiedy zaczęła się rosyjska agresja na Ukrainę, w pierwszych latach nasze wskaźniki były dość niskie i trzeba było coś zrobić, żeby ukrainistyka zupełnie nie zniknęła. Potem zaczęliśmy współpracować z filologią angielską i tak powstał kierunek filologia ukraińska z językiem angielskim. I to połączenie pomogło nam zwiększyć liczbę studentów, zwłaszcza Polaków. Obecnie na licencjat (pierwszy stopień szkolnictwa wyższego w Polsce – red.) przychodzą do nas głównie młodzi Polacy, a na studiach magisterskich – tam mamy w przybliżeniu po równo kandydatów polskich i ukraińskich.

Przejdźmy bezpośrednio do konferencji. Jak pojawiła się idea organizacji konferencji „O Ukrainie interdyscyplinarnie” i czy od samego początku była planowana jako doroczna? 

S.W.-M.: W 2015 roku, w związku z ówczesnymi wydarzeniami politycznymi, zaproponowałam rektoratowi Uniwersytetu Wrocławskiego utworzenie Centrum Pomocy Studentom z Ukrainy. Wynikało to z tego, że coraz częściej ukraińscy studenci, nie tylko z filologii słowiańskiej, ale z całej uczelni zwracali się do mnie z pewnymi problemami organizacyjnymi – związanymi z zajęciami, pisaniem prac po polsku, korektą tych prac i tym podobnych.  Było jasne, że konieczne jest rozwiązanie instytucjonalne. To, co uczelnia oferowała wszystkim studentom, nie wystarczyło studentom z Ukrainy, którzy choć są nam kulturowo bliscy, to jednocześnie i dalecy. Pojawiły się trudności: zarówno związane z trudną sytuacją w Ukrainie, jak i z faktem, że ci młodzi ludzie musieli szybko odnaleźć się w instytucjonalnym funkcjonowaniu polskiej uczelni. Trzeba było im pomóc zaaklimatyzować się w nowej przestrzeni. Dlatego napisałam ten projekt. Przez rok byłam pełnomocnikiem rektora ds. pomocy studentom z Ukrainy. I właśnie w ramach tego projektu zdecydowaliśmy, że ukraińscy studenci powinni stworzyć pewną platformę do wypowiedzi. Tak powstała ta konferencja.

Konferencja to okazja do wypowiedzenia się, zaprezentowania swoich badań, ale także poznania się i rozmowy w kuluarach, przy filiżance kawy lub herbaty. Ta konferencja pokazuje, że studenci nie tylko się uczą, ale też mają jakiś dorobek naukowy. Na początku poszłam z tym pomysłem konferencji do koła studenckiego  ukrainistyki. Pierwotnym celem konferencji była właściwie konsolidacja studentów Uniwersytetu Wrocławskiego – stąd nazwa „O Ukrainie interdyscyplinarnej na Uniwersytecie Wrocławskim”. Ale później okazało się, że naszą konferencją interesują się też studenci z innych uczelni, nie tylko w Polsce, ale i w Ukrainie. Internet zrobił swoje – konferencja była znana daleko poza Wrocławiem. Później okazało się, że nasza konferencja stała się nie tylko konferencją studencką, ale studencko-doktorancką. Tym samym konferencja z roku na rok rozrasta się i dziś jest już wizytówką ukrainistyki we Wrocławiu. Obecnie staramy się, aby konferencja zjednoczyła różne ośrodki naukowe nie tylko w Polsce, ale i w Ukrainie, bo rozumiemy, jak ważne jest to teraz dla naszych ukraińskich kolegów.

Przez lata istnienia konferencji mieliśmy wielu partnerów – dwa lata temu był to Uniwersytet Narodowy w Chmielnicku, w tym roku Katedra Językoznawstwa Lwowskiego Uniwersytetu Narodowego oraz Katedra Ukrainistyki Uniwersytetu Warszawskiego. Ponadto patronat nad konferencją objął Konsulat Honorowy Ukrainy we Wrocławiu. Przez lata współpracował z nami dyrektor Konsulatu Honorowego Ukrainy Artem Zozulia, który jest jednocześnie dyrektorem Fundacji „Ukraina” (do 2021 roku we Wrocławiu funkcjonował tylko Konsulat Honorowy Ukrainy. Na przełomie 2021i 2022 roku we Wrocławiu pojawił się Konsulat Generalny Ukrainy, konsulem jest Jurij Tokar – przyp. red.). To wsparcie jest o tyle ważne, że dzięki niemu konferencja jest bardziej relacjonowana w mediach, a ponadto uczestnicy otrzymują pamiątkowe upominki. Konsulat Honorowy i Fundacja „Ukraina” zawsze nas w tym wspierały.

P.K.: Oprócz tego, każdego roku bardzo duże wsparcie otrzymujemy od Kolegium Europy Wschodniej, które zawsze przekazuje nam całe opakowania książek, które na koniec przekazujemy uczestnikom. Kilka lat temu konferencja odbyła się pod patronatem Marszałka Województwa Dolnośląskiego. Współpracujemy z Radiem Wrocław. Teraz konferencja jest już tak znana, że ​​partnerzy często sami nas znajdują.

S.W.-M.: Z resztą, tak po ludzku to bardzo miło, że wykładowcy i studenci spotykają się nie tylko na zajęciach, ale wspólnie tworzą tę konferencję. A w trakcie konferencji wykładowcy wysłuchują wykładów studentów. Wykłady, moim zdaniem, są rzeczywiście na wysokim poziomie. I to jest kolejny cel konferencji – zachęcamy do poznawania kultury, historii i ogólnie tematyki Ukrainy. Jestem przekonany, że temat ten jest ważny i godny uwagi.

P.K.: Gdy w 2016 roku zaczynaliśmy tę konferencję, w społeczeństwie było już zainteresowanie Ukrainą, ale raczej w takim sentymentalnym kontekście. I to jest całkiem normalne, ponieważ nasze kultury i historia są ze sobą ściśle powiązane. Z biegiem czasu kontekst zainteresowania stopniowo się zmieniał i jeśli przyjrzymy się tematom wykładów w różnych latach, zobaczymy te zmiany. W pierwszych latach (2016, 2017) pojawiało się wiele referatów o falach ukraińskich migracji do Polski, które były związane z okupacją Krymu i początkiem rosyjskiej agresji w Donbasie. Zamiast tego, w tym roku wpadliśmy nawet na pomysł stworzenia osobnego działu „wojna”, w którym znalazłyby się referaty związane z różnymi aspektami obecnej wojny. W ogóle nasza konferencja okazuje się prawdziwie interdyscyplinarna, bo mówimy o kulturze w różnych aspektach, o historii w różnych aspektach (między innymi poruszamy tematy trudne, bo mamy kwestie stosunków polsko-ukraińskich w okresie II Wojny Światowej). To platforma do szczerej, przyjacielskiej naukowej dyskusji.

Myślę, że to jest nasz sposób pomocy w wojnie, w najszerszym tego słowa znaczeniu. Możemy pokazać Ukrainę jako niezwykły, piękny kraj. Powiedziałabym nawet, że to jest nasza misja, nasza osobista walka w przestrzeni kultury. Ja to rozumiem w ten sposób i myślę, że wielu organizatorów konferencji podpisze się pod tymi słowami.

S.W.-M.: Od samego początku nie chcieliśmy koncentrować się wyłącznie na zagadnieniach filologicznych. Konferencja zrzesza studentów studiujących na różnych kierunkach i zajmujących się różnymi zagadnieniami. W ciągu ośmiu konferencji mieliśmy sekcje: prawniczą, politologiczną, historyczną, filologiczną, językoznawczą, kulturoznawczą, publicystyczną (na tej było między innymi wiele referatów o propagandzie). Dla naszych studentów filologii poznawanie studentów z takich kierunków i słuchanie ich wystąpień to także poszerzanie własnych horyzontów.

Oddzielnie zapytam o konferencję 2022 roku, która odbyła się dwa miesiące po zapoczątkowaniu pełnowymiarowej wojny. Oczywiście mocno odróżniała się od konferencji z innych lat? 

S.W.-M.: Pierwsze, co pamiętam z tej konferencji i co mnie naprawdę wzruszyło, to to, że wszystkie wystąpienia na tej konferencji kończyły się słowami „Sława Ukraini”. Głęboko zapadł mi w pamięć wykład inauguracyjny, wygłoszony online przez profesora Jarosława Hrycaka, który ze Lwowa opowiadał o genezie tej wojny.

P.K. Organizowaliśmy tę konferencję z bardzo jasnym zrozumieniem tej walki na froncie kulturalnym, o której wcześniej mówiłam. To był nasz sposób walki. Wspomniany wyżej wykład Jarosława Hrycaka został wówczas przerwany, ponieważ we Lwowie był nalot i musiał udać się do schronu. To była jedna z oznak wojny, którą odczuliśmy nawet we Wrocławiu. Ponadto konferencja odbyła się następnego dnia, po tym jak media doniosły o zbrodniach Rosjan w Buczy. To był jeszcze jeden moralny cios. W końcu takie okrucieństwa nie pasują nawet do logiki czasu wojny. Dlatego konferencja przebiegała w bardzo wyciszonej atmosferze, ludzie niewiele ze sobą rozmawiali, wszyscy byli pogrążeni w swoich myślach. Jednocześnie zrozumieliśmy, jak ważne jest, aby właśnie teraz rozmawiać o Ukrainie.

S.W.-M.: W noc przed 24 lutego dzwonili i pisali do mnie koledzy z Uniwersytetu Lwowskiego i mówili „dzisiaj się zacznie”. Nie wierzyliśmy, próbowaliśmy ich uspokoić, a oni prosili: „Piszcie do nas, wspierajcie nas, nie zapominajcie o nas”… 24 lutego rano mieliśmy spotkanie w rektoracie i  nie mogłam tam dosiedzieć do końca, bo ciągle dostawałam telefony ze Lwowa. Potrzebne były słowa wsparcia, musieliśmy pokazać, że jesteśmy z nimi, nie zostawimy ich.

Kiedy zaczęła się wojna na pełną skalę, skontaktowałam się z prof. Ałłą Kyrydon, która stanowczo powiedziała, że ​​nie wyjedzie z Kijowa, bo chce dokumentować wszystko, co się dzieje. W pierwszych tygodniach wojny, kiedy na naszej uczelni nikt jeszcze nie rozumiał, co dokładnie możemy zrobić, by wesprzeć Ukrainę, przysłała mi list z podziękowaniami dla Polaków za solidarność, ale jednocześnie z definicją pojęcia „raszyzm” i wyraźnym rozgraniczeniem tego, kto jest ofiarą, a kto złoczyńcą. Przetłumaczyłam ten list na język polski i obecnie jest jest dostępny na stronie Uniwersytetu Wrocławskiego. W tym momencie to było bardzo emocjonalny i ważny głos.

Jakie są dalsze plany odnośnie przyszłości konferencji?

S.W.-M.: Na pewno będziemy ją kontynuować. Będziemy szukać środków, będziemy poruszać istotne tematy, ale jednocześnie konferencja pozostanie interdyscyplinarna. Mamy nadzieję, że za kilka lat będzie można obchodzić kolejną rocznicę. W końcu planowaliśmy hucznie uczcić piątą konferencję – miał być tort, fajerwerki. Ale się nie udało, bo piąta konferencja wypadła właśnie w apogeum pandemii koronawirusa. Dlatego mam nadzieję, że będziemy mieli okazję i powód do świętowania dziesiątej konferencji. Planujemy również publikację najlepszych referatów i wystąpień wygłoszonych na naszych konferencjach

P.K.: Przede wszystkim mam nadzieję, że już na kolejnej konferencji będziemy mogli powiedzieć „Zwyciężyliśmy!”. Mocno w to wierzymy. I wówczas następna konferencja będzie przebiegać już w perspektywie powojennej. Pojawi się wiele problemów, które będą wymagały naukowego rozważenia – ekonomia, kwestie odbudowy kraju, problemy społeczne i tym podobne. Dlatego konferencja „O Ukrainie interdyscyplinarnej” będzie zawsze aktualna.

Rozmawiał Ołeksandr Szewczenko