Wewnętrzne światło i optymizm – klucz do zmian Ołenki Dobosz – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Wewnętrzne światło i optymizm – klucz do zmian Ołenki Dobosz

28 lutego 2013
Wewnętrzne światło i optymizm – klucz do zmian Ołenki Dobosz

Dziś w rubryce „Ludzkie historie” poznamy młodego naukowca – Ołenkę Dobosz. Ołenka przyjechała na naukę do Warszawy kilka lat temu. Wrażenie robi fakt, że ta delikatna, czarująca i wytworna dziewczyna, nie zważając na swą naukową działalność, znajduje jeszcze czas na udział w kulturalnych przedsięwzięciach ukraińskiej młodzieży w Warszawie, realizując twórcze inicjatywy.

„NW”: Ołenko, jesteś na trzecim roku studiów doktoranckich w Szkole Nauk Społecznych przy Polskiej Akademii Nauk. Opowiedz o kierunku swych naukowych zainteresowań.

Olena DOBOSZ: Zajmuje się psychologią środowiska, dokładniej – wpływem pamięci zbiorowej na formowanie tożsamości, w kontekście przestrzeni miejskiej. Napisałam pracę magisterską na temat społeczno – psychologicznych właściwości obrazu Lwowa u studentów. Obroniłam ją na Państwowym Uniwersytecie im. Iwana Franko we Lwowie. Po przyjeździe do Polski kontynuuję tę tematykę, ale w kontekście kolektywnej pamięci, badając ją na poziomie uniwersytetów Lwowa i Warszawy.

Czy będąc studentką we Lwowie planowałaś kontynuację nauki w Polsce? Co wpłynęło na twój wybór, aby przyjechać do Warszawy?
Zasadniczo, moje studia we Lwowie były związane z Polską już od trzeciego roku. Wówczas weszłam do programu Międzykierunkowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych. W ramach programu, początkowo przyjechałam do Warszawy na staż. Miałam wówczas możliwość zaznajomienia się z polskim środowiskiem naukowym, jednak nie planowałam w tym okresie dłuższej nauki w Polsce.

Poza naukowymi zainteresowaniami, bierzesz aktywny udział w młodzieżowych przedsięwzięciach kulturalnych. Czy możesz nam o nich opowiedzieć?
Pomagam w organizowaniu młodzieżowych spotkań w Warszawie, które w każdą niedzielę odbywają się przy cerkwi o.o. Bazylianów na ulicy Miodowej. Tę grupę, trzy lata temu założyły Iryna Płytyn i Liliana Nesterenko.

To bardzo ciekawe środowisko dla ukraińskiej młodzieży w Warszawie, która potrzebuje rozmowy i pragnie poszerzyć krąg znajomych, a także nawiązać kontakty, których bardzo brakuje po przyjeździe do obcego kraju. Tematyka naszych spotkań jest różnorodna – od historycznej, duchowo – psychologicznej, po rozrywkową. Mieliśmy wspólne wyjazdy, wspólnie robiliśmy pisanki, przygotowywaliśmy przedstawienie na święto Małanki, a także organizowaliśmy Szczodry Wieczór oraz inne imprezy. Mamy swój komitet organizacyjny, na czele którego stoi Oksana Demczuk, a dziewczyny – założycielki nam pomagają. To bardzo ładnie ze strony ojców Bazylianów, że udostępnili młodzieży pomieszczenie w monasterze, w którym mogą odbywać się spotkania. Dzięki temu członkowie grupy mają poczucie wsparcia i świadomość, że nie są osamotnieni, a w razie potrzeby mają do kogo zwrócić się o poradę lub pomoc. Osobiście odczuwam, że te spotkania dużo mi dają – to rzeczywiście ciekawe doświadczenie. Znalazłam tu także wielu nowych przyjaciół i znajomych.

A jak pojawiła się Twoja nowa inicjatywa powołania klubu literackiego? Jak często się spotykacie?
Wpadłam na taki pomysł wspólnie z kilkoma znajomymi. Postanowiliśmy omawiać literackie twory, które czytamy. Zaproponowałam utworzenie otwartej grupy dyskusyjnej o dziełach współczesnych ukraińskich pisarzy, która będzie zbierać się raz na dwa tygodnie. Wybieramy znaczące teksty współczesnych ukraińskich autorów, którzy dla wielu uczestników klubu stają się rzeczywistym odkryciem. Ostatnio omawialiśmy „Tango śmierci” Jurija Wynnyczuka.

Spotykasz się z młodzieżą, która przyjechała do Warszawy na naukę albo tu pracuje. Jakie są Twoim zdaniem główne przyczyny ich przyjazdu? Czy w Twoim przypadku – widzisz swą przyszłość i możliwość samorealizacji tutaj, czy planujesz powrót na Ukrainę?
Odnośnie młodzieży, większość przybywa tu z zamiarem pozostania lub wyjazdu dalej do Europy. Zasadniczo jest to zrozumiałe – chęć odnalezienia siebie, lepszych warunków, w których można się rozwijać. Zgodnie z regułą, jadą tu młodzi ludzie, którzy chcą coś osiągnąć, mają jakieś ambicje, osoby, które nie zatrzymują się na osiągniętym poziomie. Podążają także za materialną niezależnością, ze względu na niestabilną sytuację na Ukrainie.

Moim zdaniem, młodzi Ukraińcy powinni jechać na Zachód, poznać tamtejszy styl życia i sposób myślenia. Ciekawą sprawą jest zobaczyć to, czego nie zobaczymy u nas, spróbować smaku innej kuchni, zobaczyć inny styl ubierania się, poczytać inną prasę, poszerzyć horyzonty myślowe poprzez proste, codzienne rzeczy. I jakby banalnie nie brzmiała fraza Szewczenki – „cudzego uczcie się i swego nie wstydźcie” – wierzę, że to prawda. Trzeba nauczyć się cudzego, aby docenić swoje, ponieważ, niestety, swego często nie cenimy, a przez to poniżamy sami siebie. Należy poznać jak najwięcej i powrócić już z nowym doświadczeniem, aby wykorzystać je w domu. Chociaż moja decyzja może dziwić, ale chciałabym wrócić na Ukrainę. Po zakończeniu studiów, chcę powrócić do Lwowa – wykładać, zajmować się kwestią pamięci kulturowej, tożsamości, badać, jakimi Ukraińcami jesteśmy w rzeczywistości i polepszać nasz wizerunek za granicą.  

Czego chciałabyś życzyć naszym czytelnikom?
Chcę życzyć, aby każdego dnia uśmiechaliście się i pamiętali, że słońce jest nawet wówczas, gdy go nie widzimy. Gdy za oknami szaro – włączajcie pozytywną muzykę i światło i pamiętajcie, że wiosna i lato są już blisko. Pracujcie nad sobą i szukajcie optymizmu, radości i harmonii w swym wnętrzu – jedynie wówczas wszystko dokoła zacznie się zmieniać!

Іryna POLETS