Wspólne działanie – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Wspólne działanie

5 czerwca 2014
Wspólne działanie

Właśnie w tym widzi szanse Ukraińców w Polsce jeden z  liderów ukraińskiej społeczności – Piotr Tyma. Jest on członkiem Komisji Wspólnej Rządu i Mniejszości Narodowych, tworzył struktury „Płastu” w Polsce, ukraiński program „Telenowyny” w polskiej publicznej  telewizji, a od 2006 roku stoi na czele największej organizacji mniejszości narodowych – Związku Ukraińców w Polsce.

Grzegorz SPODAREK: Skąd wzięła się u Pana potrzeba społecznej aktywności?

Piotr TYMA: W ukraińskim liceum w Legnicy moim jednym z najbardziej charyzmatycznych nauczycieli był Iwan Spiwak. Kładł on nacisk na potrzebę działalności społecznej, aktywności człowieka. Takie podejście opierało się na sile ukraińskiego ruchu w okresie międzywojennym, wówczas działał on bez wsparcia państwa. Podobnym wzorcem osobowym był mój ojciec. Ci ludzie „nie przychodzili po państwowe”, zdawali sobie sprawę z tego, co oznacza samoorganizacja i budowanie swego narodowego i kulturalnego życia. Moją szkołę odwiedzali jej absolwenci, wówczas liderzy ukraińskiego studenckiego środowiska. Zachęcali nas do tego, aby kontynuować naukę w ośrodkach zorganizowanego ukraińskiego życia – w Gdańsku, Krakowie, Szczecinie, Wrocławiu, Słupsku. W Gdańsku, który wybrałem, nowicjuszy od razu brali pod opiekę starsi koledzy, wciągali w towarzyskie, kulturalne oraz oświatowe życie. Mieliśmy tu okazję, w ramach nieformalnych grup, poznawać emigracyjną literaturę, działać w alternatywnym teatrze, organizować przedsięwzięcia skierowane także do polskiej społeczności. Mieliśmy wspólne inicjatywy z opozycyjnym środowiskiem „Solidarności”, które wówczas zaczęło interesować się Ukrainą oraz polsko – ukraińskimi relacjami. Potrzeba samoorganizacji oraz współpracy z innymi Ukraińcami – to była jedyna droga walki z narodową asymilacją.     

W tym roku Polska obchodzi 25-lecie demokratycznych przemian. Jak w tym okresie zmieniało się podejście do Ukraińców?

Nigdy nie było stałe, zmienia się po dziś dzień. Charakteryzuje je rozdwojenie – inne podejście do Ukrainy i jej obywateli, a inne do przedstawicieli ukraińskiej mniejszości w Polsce. Myślę, że obecnie, określając swój stosunek do ukraińskiej problematyki, polskie społeczeństwo częściej ma na myśli stosunek do Ukrainy. Jednocześnie, jak pokazują badania opinii społecznej, stopniowo zmniejsza się negatywny stereotyp Ukraińca, ale nie wówczas, gdy chodzi o ocenę tragicznej polsko-ukraińskiej przeszłości. Jeszcze w latach 90-tych Ukraińcy kojarzyli się z „reketem”, przestępczością i nielegalnym handlem. Obecnie ta sytuacja zmienia się dzięki realiom życia – mamy coraz bardziej różnorodne relacje, Polacy przestali kojarzyć Ukrainę jedynie ze Lwowem i Kijowem, mają więcej partnerskich, nie tylko kulturalnych, ale i biznesowych relacji z różnymi regionami sąsiedniego państwa.

Przybywa także Ukraińców w Polsce, przestają być czymś „abstrakcyjnym”. To zawsze zmniejsza stereotypowe, negatywne podejście.        

Akcje solidarności z Ukrainą „ujawniły” wielką liczbę aktywnych obywateli tego kraju w Polsce. Jakie ma to znaczenie dla organizacji, na czele której Pan stoi?

Te akcje pokazały, że wzrasta liczba osób, którzy mają tu już jakiś status – są obywatelami Polski, mają legalną pracę lub myślą o tym, aby związać się z tym państwem. Z pewnością, będzie ich coraz więcej, a to będzie wzmacniać naszą społeczność. Obecnie nie mamy monopolu na ukraińskość, ale i nie musimy zajmować się wszystkim. Niektóre sprawy, na przykład, pomoc migrantom przejmują już struktury, utworzone przez obywateli Ukrainy. Wśród nich jest wiele młodych i wykształconych osób, a to gwarantuje większą dynamikę. Natomiast ukraińska mniejszość nadal ma większe możliwości w takich kwestiach, jak na przykład: zorganizowana działalność w państwie, kontakty z administracją lub miejscowymi politykami. Mamy także infrastrukturę i media z dość stabilnym finansowaniem. Można zawsze dyskutować o zmianie ich wypełnienia, ale nie trzeba ich tworzyć od zera. Związek może być partnerem w projektach, udzielać adresu lub dawać możliwość kontaktu ze swymi fachowcami w dziedzinie bieżącego funkcjonowania organizacji.        

Zmiany nad Dnieprem z pewnością niosą także oczekiwania co do nowej ukraińskiej władzy?

Mamy nadzieję, że nadejdzie oczyszczenie społeczeństwa i aparatu władzy z pozostałości radzieckiego systemu, korupcji i innych negatywnych zjawisk, z jakimi kojarzyła się obalona władza. Chcielibyśmy, aby po przemianach Ukraina stała się punktem wsparcia dla każdej ukraińskiej społeczności w świecie, a nie jedynie idealizowanym w marzeniach subiektem. Chodzi o to, aby można tam było pojechać nie tylko jako turysta, ale, na przykład, aby podwyższać kwalifikacje w dziedzinie znajomości języka, kultury, a także zawodowe kwalifikacje. Kwestia umowy państwowej o wymianie młodzieży, utworzenia polsko – ukraińskiego uniwersytetu oraz innych instytucji, które sprzyjałyby współpracy – są to porażki poprzedniej władzy i jednocześnie realne wyzwanie dla nowej. Potrzebne są również zmiany w programach pomocy państwa diasporze – wszystkie dotychczasowe pozostawały wyłącznie na papierze, bez koncepcji i co najważniejsze – bez świadomości, czy są komuś potrzebne.       

Jak widzi Pan szanse ukraińskiej społeczności w Polsce?

Największe wyzwanie to, oczywiście, włączenie do struktur ukraińskich studentów, którzy byli widoczni podczas akcji solidarności z Euromajdanem. Problem w tym, że są porozrzucani po różnych regionach, bardzo często w takich ośrodkach, w których do tej pory nie było ukraińskiego życia – Opole, Bydgoszcz, Poznań oraz inne. Akcje pokazały, że w Polsce od kilkunastu lat  mieszkają Ukraińcy, którzy ani razu nie mieli kontaktu z zorganizowanymi formami ukraińskiego życia – organizacjami, cerkwią, wydarzeniem kulturalnym, wydawnictwami. To także wyzwanie, bo wiele osób nadal funkcjonuje tu na zasadzie regionalnych klanów – znają się, ponieważ pochodzą z jednego regionu Ukrainy, w swym kręgu oswajają polskie terytorium, ale nie szukają form ukraińskości, które już istnieją. Dlatego, zarówno w Warszawie, jak i reszcie Polski, należy afiszować naszą obecność i działalność. Niestety, słabym punktem jest współpraca i koordynacja działań na gruncie kilku organizacji. Bardzo dobrze dogadujemy się z „Naszym Wyborem”, ale to nie jest norma, ale wyjątek.

Ukraińcy mają jeden problem – brak zaufania. Badania socjologiczne pokazują, że uniemożliwia to przejście na wyższy poziom współpracy. Jednocześnie, jedynie jednostki uzmysławiają potrzebę wspólnych działań, a częściej panuje, nie zawsze korzystna, potrzeba ukazania swego indywidualizmu. W Warszawie trwają obecnie próby nawiązania współpracy między różnymi ukraińskimi grupami odnośnie „domiwki”, czyli pomieszczenia do spotkań. Rezultat – przed nami, ale pokaże on, na ile społeczność może działać wspólnie. Będzie to szczególnie ważne, gdy zainteresowanie Ukrainą naturalną koleją rzeczy zmaleje i trzeba będzie korzystać z tego co się wypracowało. 

Grzegorz SPODAREK

Foto: Adam Kliczek (zatrzymujeczas.pl)