Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego

18 stycznia 2016
Zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego

Pierwsze tygodnie rządów w Polsce Prawa Sprawiedliwości przebiegały w cieniu skandalu, który nie tylko wyprowadził na ulice dziesiątki tysięcy osób, ale został także zauważony w Brukseli. Chodzi o zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, a ściślej rzecz ujmując o to, kto i w jaki sposób ma powoływać jego sędziów.    

Trybunał Konstytucyjny to najwyższy organ władzy sądowniczej w Polsce, którego głównym zadaniem jest kontrolowanie zgodności wszystkich przyjmowanych w państwie aktów prawnych z Ustawą Zasadniczą. Trybunał Konstytucyjny stoi więc na straży Konstytucji i może zablokować każde inicjatywy parlamentu, prezydenta lub rządu, które zdaniem Trybunału stoją w sprzeczności z Konstytucją. Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w takich sprawach jest ostateczny i obliguje do wykonania.

W odróżnieniu od Ukrainy, gdzie 18 członków Sądu Konstytucyjnego wybierają po równo Prezydent, Rada Najwyższa oraz Zjazd Sędziów Ukrainy, w Polsce organ ten składa się z 15 sędziów, którzy są wybierani przez Sejm.

Kto pierwszy zaczął?

W końcówce 2015 roku wygasała kadencja pięciu sędziów Trybunału Konstytucyjnego, pełnomocnictwa trzech z nich zakończyły się w poprzedniej kadencji Sejmu, w której większość miała Platforma Obywatelska, a dwóch – pod koniec roku, czyli już po wyborach parlamentarnych, w wyniku których władzę zdobyła partia Prawo i Sprawiedliwość.

Było to najważniejsze wydarzenie w historii politycznej Polski w 2015 roku: liberalną Platformę Obywatelską, zarówno na szczeblu prezydenta, jak i parlamentarno – rządowym zamieniła konserwatywne Prawo i Sprawiedliwość. Parlamentarzyści Platformy pod kierownictwem Ewy Kopacz zdecydowali jeszcze przed przekazaniem władzy powołać nowych sędziów Trybunału. Nie tylko trzech, których urzędowanie kończyło się  w kadencji starego Sejmu, a kolejnych dwóch, których kadencja miała zakończyć się w nowym składzie parlamentu. Jak okazało się, stoi to w sprzeczności z Konstytucją. „Powołanie trzech sędziów odbyło się zgodnie, a dwóch niezgodnie z  Konstytucją” – do takiego wniosku doszedł sam Trybunał Konstytucyjny, ale dopiero 3 grudnia. W czerwcu i październiku, w gorączce przedwyborczej kampanii, mało kto zwracał uwagę na stojące w sprzeczności z prawem działania Platformy Obywatelskiej.

Kontrnatarcie nowej władzy

Sytuacja zmieniła się radykalnie w listopadzie, gdy parlament miał już nowy skład. Wówczas, wywodzący się z PiS prezydent Andrzej Duda zaczął zwlekać z przyjęciem przysięgi od nowych członków Trybunału Konstytucyjnego, a jest to procedura obowiązkowa i uregulowana prawnie. Nieco później PiS przegłosowało w Sejmie poprawki do Ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, które umożliwiały parlamentowi ponowne powołanie wszystkich pięciu nowych sędziów TK. Zdaniem większości ekspertów odbyło się to z naruszeniem Konstytucji RP.

Ta decyzja zapoczątkowała istny polityczny skandal, który nie miał wcześniej w Polsce analogii. Nie zważając na protesty opozycji, 2 grudnia PiS przegłosował w Sejmie powołanie pięciu nowych sędziów, a 3 grudnia  w nocy prezydent Andrzej Duda przyjął ślubowanie czterech z nich, a następnie także piątego sędziego.

Zagrożona reputacja prezydenta

Prezydent, który, co warte uwagi, jest prawnikiem, spotkał się z falą krytyki – zarówno ze strony opozycji, jak i organizacji społecznych oraz ekspertów z dziedziny prawa. Najbardziej bolesną była krytyka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, którego Andrzej Duda jest wykładowcą. „W wyniku podjętych działań władz państwowych powstało zagrożenie dla niezależności organów władzy sądowniczej, w szczególności Trybunału Konstytucyjnego, jednego z gwarantów porządku konstytucyjnego” – czytamy w uchwale wydziału.

А 9 grudnia Trybunał wydał kolejne orzeczenie „w swojej” sprawie, stwierdzając, że poprawki do Ustawy o Trybunale opracowane przez PiS, są częściowo niekonstytucyjne.

Marsz obrońców demokracji

W obronie ładu konstytucyjnego w Polsce stanęła społeczna inicjatywa KOD (Komitet Obrony Demokracji), która zawiązała się na przełomie listopada i grudnia. 12 grudnia zorganizowała w Warszawie masową demonstrację, w której, według różnych szacunków, wzięło udział od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy osób. Podobne demonstracje odbyły się w innych miastach. Do akcji przyłączyli się politycy z opozycji.

I chociaż zwolennikom działań obecnej władzy udało się następnego dnia zebrać nie mniej liczną demonstrację, badania opinii publicznej wskazują, że większość obywateli Polski uważa, że demokracja w kraju jest zagrożona. Z drugiej strony, duża część Polaków popiera działania PiS, co pogłębia rozłam w polskim społeczeństwie.

Patowa sytuacja i doświadczenie dwóch Wiktorów

Zarówno krytyka ze strony konstytucjonalistów, jak i protesty opozycji oraz obywateli, nie wpływają na działania rządzącej partii Beaty Szydło i Jarosława Kaczyńskiego. PiS, podobnie jak wcześniej, broni swych racji, tłumacząc decyzje dążeniem do zmiany „złego” polskiego prawa. Politycy tej partii powtarzają: „to nasi oponenci, gdy byli przy władzy, chcieli przejąć wpływy w Trybunale Konstytucyjnym”.

Krytycy działań polskich władz wspominają o poczynaniach premiera węgierskiego rządu Wiktora Orbana, który „żelazną ręką” kieruje państwem. Styl jego rządów część ekspertów określa jako autorytaryzm. Ukraińscy komentatorzy, co prawda ostrożnie, wspominają pierwsze miesiące rządów innego Wiktora – Janukowycza, który podporządkował sobie Konstytucyjny Sąd Ukrainy, czym w rzeczywistości uzurpował sobie władzę. Czym się to zakończyło – wiedzą wszyscy.

Andrij SZEREMET