Zdrowie kobiet i krytyczne myślenia – wywiad z Natalią Leliuch – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Zdrowie kobiet i krytyczne myślenia – wywiad z Natalią Leliuch

16 lipca 2023
Zdrowie kobiet i krytyczne myślenia – wywiad z Natalią Leliuch

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Zdrowie kobiet w warunkach chronicznego stresu, doświadczenia lekarskiego wolontariatu i perspektywy rozwoju ukraińskiej medycyny – o tych i innych tematach rozmawialiśmy z ginekologiem-położnikiem Natalią Leliuch w Ukraińskim Domu w Warszawie. Od 24 lutego 2022 roku lekarka z międzynarodowym certyfikatem w diagnostyce ultrasonograficznej prowadzi badania ultrasonograficzne przenośnym aparatem na terenach okupowanych i w strefach przyfrontowych, udzielając pomocy  jako uniwersalna specjalistka. 


Zacznijmy od tego, co pani tu w Warszawie robi? Za godzinę ma pani spotkanie z Klubem Ukraińskich Kobiet – o czym zamierzacie rozmawiać?

W Warszawie jestem już nie pierwszy raz, jeszcze przed pełnowymiarową wojna przyjeżdżałam tu i miałam wykłady w swym kobiecym klubie Kobiecy Klub Natali Leliuch – (społeczności kobiet i dziewcząt założonej przez Natalię w 2013 roku. Członkinie klubu są w wielu ukraińskich miastach, a także w Polsce, Białorusi, Mołdawii, Niemczech – autor). Tym razem zostałam zaproszona do wygłoszenia wykładu w Ukraińskim Domu. Chociaż w rzeczywistości jest to bardziej spotkanie. Pomimo tego, że jestem swego rodzaju „gadającą głową”, ważne jest dla mnie, aby kobiety, dziewczyny, które przychodzą, zadawały pytania, aby odbywał się dialog. Tematem jest życie kobiety w czasie wojny, więc porozmawiamy o tym, jak wojna wpływa na nas wszystkich. O PTSD [zespół stresu pourazowego – red.], z którym psychoterapeuci nie umieją pracować, bo na świecie nie było takich doświadczeń – kiedy podobne zdarzenia mają miejsce na terenie państwa europejskiego, kiedy czynnik stresogenny działa tak długo i z taką mocą, a co więcej – nikt nie wie, kiedy to działanie się skończy, więc oczekiwanie na jego zakończenie samo w sobie staje się czynnikiem stresującym. Wszyscy musimy żyć z tym długotrwałym wpływem, dlatego tu jestem: próbuję powiedzieć kobietom, na co zwrócić uwagę, co zmienić w swoim życiu, z pomocą kogo lub w jaki sposób możesz sobie pomóc: psychoterapia, komunikacja z bliskimi, arteterapia. Nie czytaj wiadomości, a przynajmniej znacznie je ogranicz. Są rzeczy, które warto robić nawet kosztem takiej małej zbrodni na swych przyzwyczajeniach: udowodniono, że przyswajanie traumatycznych informacji, zwłaszcza gdy są to informacje o okrucieństwie, torturach, zdjęcia i filmy przedstawiające śmierć, znacząco kumuluje efekt stresu i pogarsza sytuację. Właśnie nad tym pracują IPSO [operacje informacyjne i psychologiczne – red.], informacyjne ataki, które są przeprowadzane przeciwko nam przez cały czas, więc higiena informacyjna jest naprawdę ważna, aby się bronić.

Spotkanie z Natalią Leliuch w Ukraińskim Domu w Warszawie. Foto: Daria Łobanowa

Przy tym, osobiście preferuje pani nie jedynie czytanie wiadomości o wydarzeniach, ale bycie ich bezpośrednim uczestnikiem. Jak  pomagać sobie, aby móc wspierać innych?

Praca na dwa etaty bardzo mi pomaga. Wolontariat też nazywam pracą, mimo że nie otrzymuję za nią wynagrodzenia, ale nie chodzi tu o pieniądze, ale o możliwości realizacji. Głównym zadaniem lekarza jest być tam, gdzie jest potrzebny. Dlatego praca w klinice przez trzy dni w tygodniu to moja normalna praca. Oczywiście zdarzają się różne sytuacje: zabawne, smutne, a nawet tragiczne, ale taka jest moja praca. Czuję, że jestem na swoim miejscu, kiedy widzę ciążowe brzuszki, kiedy dostaję w nocy sms-y ze zdjęciem i tekstem „urodziło się  Leliuszatko” – wtedy czuję się szczęśliwa. Świadomość, że robisz coś dobrego i pięknego, pomaganie w kontynuowaniu życia, jest bardzo inspirująca. Wyjazdy z ekipą na terytoria wyzwolone spod okupacji, do strefy przyfrontowej  to druga część tego, co jest dla mnie ważne. Tu znowu chodzi o to, że lekarz powinien być tam, gdzie jest potrzebny. Jestem tam potrzebna. Zawsze jest to jednak wyzwanie. Nie tyle niebezpieczeństwo  – bardziej odczuwam niepokój, gdy jestem np. za granicą i czytam wiadomości. Wyzwaniem jest raczej to, że jestem położnikiem-ginekologiem i przychodzą do mnie ludzie z urazami odłamkowymi, z problemami kardiologicznymi i udarami. To znaczy z problemami, z którymi nie pracowałam na co dzień. Trzeba przynajmniej nie szkodzić, a lepiej byłoby pomagać. Zawsze powtarzam, że ten rok stał się dla mnie niezawodną profilaktyką przed chorobą Alzheimera, bo musiałam stworzyć wiele nowych połączeń neuronowych (śmiech). Musisz dużo czytać. Nawet kiedy wracamy z podróży i wszyscy idą spać, czytam. To wspaniały trening zarówno mojego umysłu, jak i duszy. Naprawdę jesteśmy bardzo zmęczeni. Są dni, kiedy jedziesz i po prostu nie możesz już mówić, po prostu wyczerpałeś się do cna: cała empatia, wszystkie emocje gdzieś się podziały. Wtedy milczymy. A jeszcze bardzo lubię śpiewać piosenki w samochodzie, jeśli jadę sama – generalnie krzyczę. Czasami bardzo pomaga komunikacja, w tym z kobietami z Klubu Kobiet. A czasami po prostu pobyć cicho, pobyć cicho i pobyć cicho. Niestety, ale mój ulubiony sposób na regenerację – spacery po lesie – nie jest w tej chwili dostępny. Bardzo lubię po prostu spacerować po lesie, o każdej porze roku, sama lub z psami. Teraz nie można chodzić po lasach obwodu kijowskiego. Nie ma czasu, naprawdę. Ostatnio odbierałam okulary, które zostawiłam na imprezie, a potem szłam do domu i nagle zdałam sobie sprawę, że po raz pierwszy od roku i trzech miesięcy chodzę bez celu. Po prostu idę. To było niesamowite.

Natalia Leliuch w pracy w strefach przyfrontowych. Foto ze strony lekarki na Facebook

Powiedział pani, że tematem spotkania w Ukraińskim Domu w Warszawie jest życie kobiety w czasie wojny. Jakie są obecnie szczególne zagrożenia dla zdrowia kobiet?

 Będziemy dzisiaj mówić o tym, że jest ostra reakcja na stres i istnieje przewlekła reakcja na stres. Towarzyszą im różne hormonalne mieszanki i wpływają w różny sposób na organizm. Najczęściej ostra reakcja na stres wymaga szybkiego, skoncentrowanego rozwiązania, to znaczy działa na włączenie pewnych rezerw organizmu. Zamiast tego, przewlekła reakcja na stres zmusza organizm do przejścia w tryb oszczędzania energii. Nasz organizm stara się przetrwać w warunkach długotrwałego, nieustannego stresu. Należy zauważyć, że nie ma zasady stu procent: oczywiście każdy organizm to oddzielna jednostka i różnie reaguje. Istnieje jednak koncepcja dużej liczby, oznacza to, że wśród wszystkich kobiet większość będzie miała te same problemy. Najczęściej jest to naruszenie funkcji rozrodczej. Rozmnażanie jest procesem długotrwałym i energochłonnym, w warunkach chronicznego stresu organizm nie ma na to zasobów. Pierwszą rzeczą, na którą będą narzekać kobiety w wieku rozrodczym, jest naruszenie cyklu miesiączkowego, od krwawienia do całkowitego braku miesiączki przez pewien czas. Najczęściej po ustaniu czynnika stresowego cykl wznawia się bez żadnego leczenia, jednak w przypadku długiego i intensywnego stresu, miesiączka może zaniknąć na długi czas. Drugim poważnym zagrożeniem jest rozwój insulinooporności, a w efekcie cukrzycy typu II. Nie rozwinie się jednak teraz, ale w dłuższej perspektywie – za 5-10 lat. Wiąże się to nie tylko i nie tak bardzo z tym, że lubimy zajadać stres słodyczami. Rozwój insulinooporności jest związany z wymianą hormonów. To właśnie adrenalina konkuruje z insuliną o receptory, co powoduje „rozpad” tych receptorów, co uniemożliwia działanie insuliny. Dobrą wiadomością jest to, że jeśli jest się świadomym tego ryzyka i podejmuje pewne środki ostrożności, można tego uniknąć.

Na przykład – jakie?

Sport, zdrowe żywienie. Nie chodzi o diety w stylu „wyklucz całkowicie wszystkie słodycze, 14 dni bez cukru, 14 dni bez soli” – to kompletna bzdura. Słodycze też należy jeść, cukrzyca nie rozwija się od słodyczy, ale słodycze pogarszają sytuację. Problem w tym, że słodycz to szybka serotonina, której organizm bardzo potrzebuje w sytuacjach stresowych. Oczywiście łatwiej zjeść cukierka z kawą niż przebiec 5 kilometrów, kupić bilety do teatru, zaśpiewać czy poćwiczyć jogę. Cukierek jest atrakcyjny, ponieważ już tam jest i nie wymaga wydatku energetycznego, jak wszystko inne. A pamiętamy, że organizm w przewlekłym stresie stara się ze wszystkich sił oszczędzać energię. Jedną z rzeczy, których uczymy się na spotkaniach, jest znalezienie innych źródeł serotoniny dla organizmu. Jest to bardzo indywidualne, ponieważ dla jednego takim zasobem jest komunikacja z dziećmi, podczas gdy dla innego komunikacja z dziećmi jest wręcz przeciwnie, bardzo energochłonna. Dla jednych jest to czytanie książek, dla innych haftowanie, siłownia, medytacja, seks, a nawet po prostu spokojne siedzenie w domu. Ważna jest normalizacja snu. Sposobów jest kilka, np. kompletna ciemność w sypialni, zachowanie rutyny, „trenowanie” melatoniny poprzez wyłączanie jasnego górnego światła po określonej godzinie, rezygnacja z gadżetów przed snem (teraz każdy, kto czyta wiadomości przed snem, śmiał się osobno). Jeśli te metody nie działają, warto sięgnąć po pomoc lekarską: lekkie leki bez recepty na wyrównanie snu lub tabletki nasenne na receptę przepisane przez lekarza. Długotrwały brak snu prowadzi do znacznych problemów zdrowotnych kobiet –  dziś może ograniczać się do cieni pod oczami, zmęczenia i osłabionej koncentracji, ale w dłuższej perspektywie może prowadzić do depresji i samej cukrzycy. Osobna grupa problemów związana jest z rozwojem zaburzeń lękowych, depresji i PTSD. Najważniejszym jest tutaj to, że jeśli wyczujesz pewne oznaki, wówczas, jak mówi moja córka, „nie olewaj tego”, koniecznie zasygnalizuj, głośno o tym powiedz. Powiedz bliskim, sąsiadom, znajomym, lekarzom, że masz problem, że źle się czujesz, poproś o pomoc. Bardzo ważne, aby zrozumieć, że smutku nie można zmierzyć. Bardzo często obserwuję u moich znajomych i pacjentów, że „jestem jeszcze normalna, ale zmarł mąż mojej przyjaciółki/sąsiadki/krewnej, ale co ze mną?” Nie, nie można mierzyć smutkiem, każdy smutek, który mamy teraz, jest własny, jest ogromny i jest to żal dla ciebie. Jeśli więc czujecie, że sami sobie nie poradzicie, koniecznie poproście o pomoc, powiadomcie chociaż o tym kogoś.

Obecnie wiele kobiet, nawet tych, które w czasach pokoju podchodziły do ​​swojego zdrowia bardzo odpowiedzialnie, znalazło się w sytuacji ograniczonego dostępu do opieki medycznej: ze względu na cenę, złożoność procedur biurokratycznych, barierę językową itp. Na co powinny zwrócić uwagę kobiety, jak długo można być bez działań profilaktycznych, jakie objawy powinny być sygnałem do natychmiastowego zwrócenia się  o pomoc lekarską?

Przed pełnowymiarową inwazją na mojej stronie była informacja, że ​​nie zajmuję się konsultacjami online. Obecnie prowadzę konsultację online, w tym dziewczyn z pierwszej linii frontu, które nie mają się do kogo zwrócić na miejscu, więc siedzimy po nocach i wymyślamy czym leczyć zapalenie pęcherza pod Bachmutem. Istnieje takie określenie jak „kraj o ograniczonych zasobach”. Ukraina należy teraz do tej kategorii, przynajmniej dość duża jej część. Można to odnieść także do kobiet, które mieszkają za granicą, bo mają bardzo ograniczony dostęp do medycyny, nawet jeśli są pewne środki socjalne, nawet jeśli mają pieniądze na prywatne leczenie – ograniczenia w dostępie do opieki medycznej występują.

Gdy mówimy o patologii szyjki macicy – jeśli do momentu wyjazdu, czyli trafienia we wspomnianą sytuację ograniczonego dostępu, kobieta była regularnie badana, nie było patologii, nie była  umówiona na powtórne badanie w określonym krótkim czasie, wówczas można zrobić profilaktyczne badanie na krześle raz na trzy lata, jeśli nie ma niczego niepokojącego. W przypadku gruczołu piersiowego: podobnie, jeśli byłyście wcześniej badane i nie było niepokojących symptomów, można spokojnie poddawać się badaniom kontrolnym raz w roku, a nawet co dwa, trzy lata, pod warunkiem, że nie ma żadnych dolegliwości ani czynników ryzyka: długotrwałe stosowanie hormonalnych środków antykoncepcyjnych, obecność raka piersi u kobiet w pierwszej linii dziedziczenia (matka, siostra, córka), palenie tytoniu. Następna w kręgu uwagi jest tarczyca. W tym przypadku my – wszyscy Ukraińcy nosimy w szyi bombę zegarową, bo skutki Czarnobyla wciąż dotykają nawet tych, którzy urodzili się znacznie później niż doszło do katastrofy, ale oddychali tym powietrzem i pili tę wodę. Zwykle radzę wszystkim raz w roku wykonać badanie USG tarczycy oraz wykonać analizę TSH i ATPO [hormon tyreotropowy i przeciwciała przeciw tyreoperoksydazie, główne laboratoryjne markery chorób tarczycy – autor]. Wydawanie dużych pieniędzy na inne badania bez specjalnego skierowania  lekarza uważam za bezsensowne. Jeśli nie ma możliwości poddania się takiemu badaniu co roku, dopuszcza się je raz na dwa lata, pod warunkiem, że wcześniej nie było problemów. Jeśli chodzi o koncepcję „pomóż sobie sam”, bardzo krytycznie podchodzę do samobadania piersi, bo jeśli już coś sama czujesz, to najprawdopodobniej zmarnowałaś szansę, więc lepiej regularnie robić USG lub RTG (mammografia).

Zwracajcie uwagę na swój ogólny stan: nastrój, sen, libido, apetyt, wagę. Jeśli waga zaczęła rosnąć w niekontrolowany sposób i bez widocznych zmian w odżywianiu, pojawiły się obrzęki – warto pomyśleć o ewentualnych problemach z tarczycą. No i znowu – sport. Rozumiem, że nawoływanie do ćwiczeń może teraz brzmieć jak kara, ale bardziej chodzi o wybór aktywności, którą lubisz. Odnowie wspomnianych receptorów insulinowych sprzyja regularna aktywność fizyczna z częstotliwością akcji serca 120-130 uderzeń na minutę. Nieważne czy będzie to bieganie, trening siłowy, jazda na rowerze, intensywny spacer po parku, taniec, pływanie czy nawet codzienny aktywny seks, najważniejsza jest systematyczność, przynajmniej dwa, trzy razy w tygodniu. Uruchamia przemianę materii, poprawia samopoczucie, ułatwia zasypianie i, o dziwo, dodaje energii i zasobów.

W wielu swoich wypowiedziach, wywiadach i na portalach społecznościowych określa pani brak wiedzy i ignorancję jako jednym z głównych problemów. Zwykle chodzi o lekarzy, jednak mnie interesują pani spostrzeżenia na temat poziomu wiedzy samych kobiet w kwestii własnego ciała i fizjologii. Czy występują ostatnio jakieś tendencje?

Do 24 lutego żyłam w pewnej bańce. A więc, dostrzegałam ignorancję lekarzy, gdy przychodziły do mnie pacjentki z przepisanymi schematami leczenia, co budziło moje wielkie zdziwienie – to się dalej tak leczy, czy to się dalej dzieje? Jednak dziewczyny, które przychodziły miały już pewne krytyczne myślenie, i w rzeczywistości to dlatego  zwracały się do mnie z pytaniami. Po 24 lutego moja bańka pękła, miałam zupełnie inne pacjentki, przyzwyczajone do zupełnie innego systemu opieki medycznej, nawet z inną komunikacją werbalną – ludzi, którzy wręcz w zupełnie inny sposób określają swoje problemy. I tu nie chodzi nawet o ignorancję, a raczej o całkowity brak kultury informacyjnej, wiedzy o swoim zdrowiu, o kobiecym ciele, o przemocy. Brak zrozumienia, w jaki sposób mówić o sobie w sytuacji przemocy, że w takiej sytuacji ofiara nie jest winna. Ludzie często nie wiedzą, jak o tym mówić, żyć z tym, przepracować, a zamiast tego żyją z myślami „sama głupia jesteś winna, trzeba to ukrywać, bo wstyd”. Dotyczy to również wiedzy praktycznej, takiej jak stosowanie antykoncepcji awaryjnej, leków przeciwzapalnych, leczenie stanów ostrych. Do tego widzę ogromną liczbę chybionych diagnoz, w tym onkologicznych – albo ludzie w ogóle nie szukali pomocy, albo szukali pomocy z konkretnym problemem, którym zajmował się lekarz, nie patrząc na organizm jako całość. Na przykład rak nie ma specyficznych objawów. W przypadku ostrej białaczki blasty są wyraźnie widoczne w badaniu krwi i wtedy nie jest to objaw, a wskaźnik laboratoryjny. A właśnie medycyna prewencyjna jest praktycznie nieobecna w Ukrainie, w większości miejsc po prostu w ogóle nie istnieje. Tak naprawdę jest to ogromna praca, którą będą musieli wykonać lekarze w terenie, ministerstwa, nie tylko zdrowia, ale także edukacji, polityki społecznej – bo przecież chodzi o edukację ludzi, ich stosunek do swego ciała i ich zdrowia. Ludzie czasami żyją nie tyle jak za komuny, ale jakimiś głęboko prehistorycznymi mitami, które czynią to naprawdę przerażającym. Jednak głęboko wierzę, że mamy szansę coś zmienić.

Natalia Leliuch w pracy w strefach przyfrontowych. Foto ze strony lekarki na Facebook

Ukraińcy przebywający obecnie za granicą, zwłaszcza dzieci i młodzież, mają szansę zdobyć wykształcenie i wrócić po zwycięstwie z nową wiedzą. Jakie pani zdaniem specjalności  medyczne, czy nie tylko medyczne – pomogą w tych pozytywnych zmianach i będą najbardziej przydatne w przyszłości?

Obserwując doświadczenia własnych dzieci, dzieci moich pacjentów, właśnie dopiero niedawno zaczęłam się nad tym zastanawiać. Bez względu na to, jak okropnie to zabrzmi, będziemy dziękować za to, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji. Oczywiście nie za samą wojnę, ale właśnie teraz w systemach i procesach otworzyło się wiele ropni, które jest szansa oczyścić i wyhodować w tym miejscu coś nowego i pięknego. Szczerze wierzę, że ludzie wrócą, 60 procent – na pewno. Oczywiście są tacy, którzy znaleźli się za granicą i to jest wspaniałe, bo przyczynia się do integracji i promocji Ukraińców i kultury ukraińskiej daleko poza granicami naszego kraju. Jednak dzieci, które znają języki, które widziały inne życie, wrócą, więc będą mogły porównywać, wyciągać wnioski i zmieniać procesy w Ukrainie na lepsze. Jest to zasób, który jest wart wykorzystania, czyli stworzenia warunków do powrotu. Na co należy zwrócić uwagę? Oczywiście to nowoczesne technologie w energetyce – wtedy będzie szansa na zbudowanie zupełnie nowych, nowoczesnych, na miejscu zniszczonych obiektów energetycznych, odejść od „sowieta” i zbudować nowy system energetyczny. Wydaje mi się bardzo ważne, aby wypracować specjalizacje kulturalne i humanistyczne. Chodzi o jakościową odbudowę ukraińskiej kultury: kinematografii, telewizji, mediów. Ukraińcy są bardzo dobrzy w wygrywaniu na polu bitwy – wiemy na pewno, że wygramy i zawsze wygrywamy. Jednak potem tracimy państwo, właśnie w sensie kulturowym i informacyjnym.

Oczywiście potrzebni są lekarze, przy czym lekarze wszechstronni, z szerokim wachlarzem umiejętności. A to dlatego, że urazy po wybuchu min, oparzenia i zespół stresu pourazowego będziemy leczyć przynajmniej przez kolejne 15-20 lat. Miny pozostające na naszych terenach będą niestety wybuchać jeszcze przez bardzo długi czas. Nie da się tego porównać nawet z II wojną światową. Lekarze na pewno będą musieli z tym pracować, ponieważ nie uczono nas tego w instytutach. Konieczna jest wiedza o opiece psychiatrycznej, o medycynie prewencyjnej, aby nie leczyć pseudo – lekarstwami i homeopatią, ale zaangażować się w normalne, oparte na badaniach leczenie i profilaktykę różnych segmentów populacji. Otóż ​​diety cukrzycowej, czyli endokrynologów, też będziemy bardzo potrzebować.

Natalia Leliuch: Foto: Daria Łobanowa

Jeśli mówimy nie o przygotowaniu zawodowym, ale o samokształceniu ludzi na temat własnego ciała i zdrowia: co studiować, co czytać, gdzie szukać?

Teraz zdradzę tajemnicę, wspólnie  z Film.UA wymyśliliśmy projekt, będzie to kanał na YouTube, na którym będziemy obalać mity na temat zdrowia kobiet od starożytności do współczesności: dotyczące menstruacji, błony dziewiczej, czystości, seksu przedmałżeńskiego, metod antykoncepcji. I dalej do faktów i możliwości współczesności: jakimi środkami można i należy się posługiwać, co to jest krew menstruacyjna, co to jest „błona dziewicza” i czy w ogóle istnieje.  Będzie to więc taka edukacyjna historia, jakiej obecnie nie ma w przestrzeni ukraińskojęzycznego Internetu. Są pojedynczy medyczni blogerzy, których warto czytać. Jednak nawet czytając mnie, proszę czytać to ze znakiem zapytania, czyli zawsze sprawdzać, skąd w ogóle to stwierdzenie pochodzi, szukajcie źródła. Oznaką krytycznego myślenia jest właśnie umiejętność zadawania pytań i weryfikowania informacji. Nie chodzi tu o brak zaufania do mnie osobiście czy innych blogerów, to są absolutnie normalne wątpliwości. I to normalne, gdy osoba, której zadajesz pytania, odpowiada na nie. Potwierdza źródła informacji lub mówi, że jest to czysto osobista opinia, być może się mylę. Odpowiedź może nawet brzmieć „nie wiem, poszukajmy razem” – to też jest w porządku. Tak się dzieje w Klubie Kobiet, to moja długoterminowa ucieczka od Alzheimera – dostaję pytania, na które nie znam odpowiedzi, więc idę do domu i zaczynam czytać, szukać informacji.

Idealna sytuacja jest oczywiście wtedy, gdy możesz znaleźć lekarza (tak naprawdę dowolnej specjalności), któremu ufasz, któremu możesz zadawać pytania i który na nie odpowie. Nawet jeśli odpowiedź brzmi: „Nie mogę z tym pomóc, ale mogę doradzić kogoś, kto może” – to już świetnie. Wtedy pacjenci poruszają się już  w siatce zdrowo myślących lekarzy. Na Ukrainie jest teraz wielu dobrych pediatrów, więc może wychodząc od pediatry uda się znaleźć innych normalnych specjalistów z innych dziedzin. Najważniejsze, aby zawsze zadawać pytania, rozkładać całość informacji na części składowe i próbować analizować każdą z nich.

Czy być dobrym lekarzem w Ukrainie to tylko kwestia osobistej inicjatywy i odpowiedzialności? Czy może pojawiły się jakieś instytucje, które sprzyjają medycynie opartej na faktach, nowych protokołach leczenia i diagnostyki, które wspierają profesjonalne szkolenia?

Dobre pytanie, bo odpowiedzi jest kilka. Omawiając ten temat, zawsze cytuję zmarłego Żwanieckiego: „Trzeba zmieniać konserwatorium”. Błąd jest właśnie tam. Co więcej, nawet nie na uniwersytecie medycznym, ale w szkole: nie uczono nas zadawania pytań, krytycznego myślenia. Wszystkie współczesne wykłady czy prezentacje na branżowych konferencjach mają teraz krótki format, czyli 15, maksymalnie 30 minut, podczas których omawiany jest jakiś mikroproblem lub podawany kierunek. Nie uczymy się na wykładach, uczymy się samodzielnie, głównie przez Internet. Na wykładach trzeba zakochać się w zawodzie – wtedy studenci będą zmotywowani do chodzenia i czytania literatury, głębszego studiowania tematów, chodzenia na kursy symulacyjne. Obecnie sytuacja na uniwersytecie napawa smutkiem. Czasami widzę i słyszę wykłady prowadzone dla stażystów. W 70% przypadków jest to horror, odczytywane są jakieś urojenia, nie dające niezbędnej wiedzy. W ciągu dwóch lat stażu nie mogą odbywać się żadne kursy symulacyjne. Oznacza to, że podczas stażu, kiedy trzeba nauczyć się pracować jak szalony rękami, ludzie nie mają żadnego kursu symulacyjnego. Przyjmuje się, że studiują gdzieś, gdzie pracują w niepełnym wymiarze godzin, ale nie zawsze tak się dzieje.

Jest kilka fajnych platform, które w większości są tworzone przez młodych profesjonalistów, którym brakowało takich inicjatyw na studiach, więc stworzyli je sami. To jest platforma Progress – Bardzo ją lubię, często mam na niej wykłady. Do tworzonych przez nich programów, biorą bardzo świadomych wykładowców, podejmują ważne tematy. Szczególnie cudowne jest to, że szybko i dobrze reagują na krytykę, to znaczy, jeśli któryś z wykładowców gada głupoty, jest natychmiast usuwany z programu. Lubię

Medvoice, to kolejna stosunkowo nowa platforma edukacyjna dla lekarzy. Ale to wszystko to kształcenie podyplomowe, które jest w większości płatne. Oznacza to, że wracamy do problemu, który polega na tym, że jeśli nie nauczyłeś się uczyć w szkole lub na uniwersytecie, to na tym etapie masz już wszystko „wywalone” – nie zainwestujesz czasu, energii i pieniędzy w rozwój. Jedyne, co motywuje w tym przypadku, to konieczność potwierdzania kwalifikacji, poprzez otrzymywanie punktów za słuchanie wykładów i udział w programach edukacyjnych, więc ludzie uczęszczają wyłącznie dla punktów. Wtedy oczywiście łatwiej jest chodzić na bezpłatne, sfinansowane przez farmację (firmy farmaceutyczne – autor) kongresy imienia „profesora Pupkina” lub nawet kongresy homeopatyczne, które także są zarejestrowane przez państwo i dają nieodzowne do zaliczenia punkty. Tutaj, moim zdaniem, brakuje systemu monitoringu programu tych kursów ze strony ministerstwa, często wystarczy, że wykładowca ma dyplom ukończenia studiów medycznych i ma wniesione opłaty. Warto zaznaczyć, że nie jestem przeciwniczką „farmacji” jako takiej – to nasza rzeczywistość – pozwala nam żyć, pracować i mieć preparaty. Jestem przeciw systemowi, który obecnie działa przeciwko ludziom, przeciwko państwu i przeciwko wysokiej jakości edukacji medycznej. Oczywiście nie lubią mnie za to (śmiech). Często zarzuca się mi brak koleżeńskości, kiedy mówię głośno o różnych sytuacjach, ale teraz, w czasie wojny, stałam się jeszcze bardziej ostra: kiedy w pobliżu wybuchają pociski, kiedy widzę skutki błędów medycznych, które kosztują ludzkie życie, bez względu na to za jaką uznają mnie  babę jagę, czy „babsztyla”, nie będę milczeć o ignorancji. To jest ważne

Powróćmy do wolontariatu. Jak mądrze pomagać, żeby to była naprawdę pomoc, a nie kolejna opowieść o przeterminowanych lekach kiepskiej jakości, powielaniu próśb i niepotrzebnym zamieszaniu? A jeśli możemy, podzielmy odpowiedź na trzy części: co mogą zrobić indywidualnie poszczególni ludzie przy ograniczonych zasobach, w czym mogą pomóc inicjatywy społeczne i organizacje oraz w jaki sposób mogą być przydatne średnie i duże firmy?

Odpowiedź dotycząca pomocy indywidualnej będzie najprostsza. Często ludzie pytają mnie: chcemy pomóc, być przydatni, co mamy zrobić dla was osobiście? Moja odpowiedź jest prosta: dla mnie osobiście nie musicie nic robić. Rozejrzyjcie się dookoła, gdziekolwiek jesteście. Nawet jeśli jesteście w Polsce, Szwecji czy we Włoszech. Niezależnie od tego, czy mieszkacie w Kijowie, czy w strefie frontowej – gdziekolwiek. Rozejrzyjcie się: czy ktoś wokół was potrzebuje pomocy. Gdzieś w pobliżu na pewno mieszka samotna babcia lub dziadek, który nie ma krewnych ani innej pomocy. Zróbcie listę takich osób, podejdźcie do nich, porozmawiajcie, zapytajcie o ich potrzeby. Oczywiście nie musicie sprzedawać domu, aby kupić wózek inwalidzki dla babci – wyznaczcie sobie odpowiednie cele i zachowajcie równowagę między własnym bezpieczeństwem (w tym ekonomicznym) a pomocą. A to będzie dużo. Jeśli każdy się rozejrzy, może wolontariusze nie będą tak bardzo potrzebni. Jeśli każdy zrobi coś małego, prostego i niedrogiego w swoim miejscu.

W przypadku większych organizacji i inicjatyw. Jeśli chcesz i możesz pomóc przychodniom, szpitalom, punktom stabilizacyjnym – musisz kontaktować się bezpośrednio z nimi, a nie przez wolontariuszy, zawierać umowy i zgodnie z nimi przekazywać pomoc. Niestety nie wszystkie szpitale potrafią to odpowiednio zrobić i zdać raport z pomocy, ale jeśli tak, to najłatwiej jest poznać potrzeby i odpowiednio je zaspokoić. Wolontariusze mogą być ogniwem łączącym i zapoznawczym, ale najlepsza pomoc to pomoc bezpośrednia, czyli jest lista potrzeb: elektrokardiograf, leki według listy, ultrasonograf, nawet rower dla ratownika medycznego na terenach wiejskich, a organizacja kupuje i przekazuje to, co niezbędne, w przejrzysty i szybki sposób zaspokajając konkretne potrzeby konkretnej społeczności.

Jeśli mówimy o dużym biznesie, w szczególności farmaceutycznym, to jestem właściwie bardzo wdzięczna naszemu biznesowi farmaceutycznemu. Po pierwsze, a ta historia ma bezpośredni związek z naszymi wyjazdami, ludzie na terenach wyzwolonych, w małych wioskach i wspólnotach terytorialnych, boją się, gdy podaje się im zagraniczne lekarstwa. Nawet jeśli otrzymają szczegółowe, odręcznie napisane instrukcje, dotyczące przyjmowania, odłożą to na później i będą nadal czekać na znajomy citramon, omeprazol, ranitydynę w pudełku, do którego są przyzwyczajeni. I dlatego gdzieś od maja ubiegłego roku sami zaczęliśmy kupować leki dla ludności cywilnej. Przy takich zakupach, gdy firmy wiedzą, że to dla nas – często dostajemy spore rabaty – 15, 20%. Leki  kupujemy za pieniądze od darczyńców, tych, którzy wpłacają na moją kartę, na konto funduszu. Oczywiście zdarza się również, że mogę otrzymać osobiście wystarczająco dużą kwotę, abyśmy mogli kupić to, czego potrzebujemy, nie wymagając żadnych raportów. Lub gdy czasami ktoś mówi – wyślij fakturę, my zapłacimy. Albo przychodzisz do Ligi Śmiechu, a oni dają ci karetkę (śmiech). To lokalne historie, które naprawdę poprawiają nastrój i rozgrzewają duszę. Rozumiesz, że wszyscy jesteśmy wielkim mrowiskiem, w którym każdy ma swoje miejsce, swoją rolę i wszyscy razem pracują. A to inspiruje i daje siłę do dalszej pracy.

Rozmawiała Daria Łobanowa

 

Finansowo wesprzeć inicjatywy Natalii Leliuch można wpłacając na:

Благодійний фонд СВОЇ
Отримувач: БО «БФ “СВОЇ”»
Код ЄДРПОУ: 39293651
IBAN: UA853052990000026006015032015
в АТ КБ «ПРИВАТБАНК»

Karta: 5169330517485634

Банка «Ліки для цивільних» (Наталія Лелюх)
send.monobank.ua/jar/84gQmyfnmQ