„Ani zboże z Ukrainy, ani Europejski Zielony Ład nie są przyczyną niskich cen skupu w Polsce” – Instytut Finansów Publicznych przygotował raport dotyczący postulatów rolników – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

„Ani zboże z Ukrainy, ani Europejski Zielony Ład nie są przyczyną niskich cen skupu w Polsce” – Instytut Finansów Publicznych przygotował raport dotyczący postulatów rolników

Yulia Kyrychenko
8 kwietnia 2024
„Ani zboże z Ukrainy, ani Europejski Zielony Ład nie są przyczyną niskich cen skupu w Polsce” – Instytut Finansów Publicznych przygotował raport dotyczący postulatów rolników
Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Od 9 lutego 2024 roku w Polsce trwa ogólnokrajowy protest rolników, podczas którego strajkujący blokują drogi i ważne węzły komunikacyjne, szczególnie przejścia graniczne z Ukrainą. Główne żądania rolników dotyczą wprowadzenia całkowitego zakazu importu produktów rolnych z Ukrainy oraz zakończenia realizacji Europejskiego Zielonego Ładu. Jak zauważa niezależna organizacja analityczna – Instytut Finansów Publicznych – „ani zboże z Ukrainy, ani Europejski Zielony ŁadEuropejski Zielony Ład to pakiet politycznych inicjatyw, mających na celu wprowadzenie Unii Europejskiej na ścieżkę transformacji ekologicznej i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku, co między innymi nakłada nowe wymogi na producentów produktów rolnych nie są przyczyną niskich cen skupu w Polsce. Problemów nie rozwiąże więc ani embargo, ani rezygnacja z działań proekologicznych”. Na podstawie wyników badania „Ziarno niezgody – analiza protestów rolniczych”, naukowcy z Instytutu doszli do wniosku, że więcej korzyści przyniósłby rolnikom lepszy dostęp do informacji o trendach na światowych giełdach, wsparcie dla konsolidacji małych gospodarstw rolnych oraz rozbudowa sieci transportu lądowego i morskiego umożliwiającego eksport poza Europę. 

„Nasz Wybór” zapoznał się z badaniem Instytutu Finansów Publicznych i publikuje jego główne rezultaty. 

Jak zauważają badacze Instytutu Finansów Publicznych na początku raportu „Ziarno niezgody – analiza protestów rolniczych”, główną przyczyną i źródłem protestów rolników we wszystkich krajach UE, w tym w Polsce, jest niezadowalający stan ekonomiczny produkcji rolnej. Niska rentowność nie stała się jednak dominującym hasłem protestów. W przypadku Polski te argumenty prawie nie pojawiały się ani w mediach, ani w bezpośrednich wywiadach z rolnikami. Główne żądania protestujących skupiały się na dwóch zapisach: zawieszeniu realizacji postanowień Europejskiego Zielonego Ładu w rolnictwie oraz całkowitym embargo na import produktów rolnych z Ukrainy. 

Całkowite embargo na import produktów rolnych niespełniających wymogów UE z Ukrainy i innych krajów spoza Unii Europejskiej.

Głównym argumentem rolników za wprowadzeniem embarga było to, że Polska podejmowała podobne działania już wcześniej. 15 kwietnia 2023 roku wprowadzono jednostronny zakaz importu niektórych produktów rolnych z Ukrainy. Zakaz ten miał obowiązywać do 15 września 2023 roku, jednak 16 września polski rząd przedłużył embargo. W rezultacie, wśród rolników pojawiło się oczekiwanie na  bardziej radykalne działania i wprowadzenie pełnego embarga na wszystkie produkty rolno-spożywcze niespełniające standardów produkcji przyjętych w UE, a zwłaszcza na ukraińskie zboże.

Kraków, 20 marca 2024. Ogólnopolski strajk rolników. Foto: Marcin Golba / Forum

Jak podkreślono w raporcie, rozpatrzenie możliwości zakazu importu z Ukrainy do Polski należy postrzegać w kontekście całej wymiany handlowej pomiędzy obydwoma krajami. Według danych Głównego Urzędu Statystycznego, w ostatnich latach bilans handlowy Polski z Ukrainą był dodatni. Innymi słowy, Polska więcej eksportuje do Ukrainy, niż importuje. W 2023 roku dochody Polski z handlu z Ukrainą wyniosły 31,4 mld zł. To o 22,1 mld zł więcej niż w 2021 roku. Ponadto Ukraina zajęła siódme miejsce pod względem wielkości eksportu, na który przypada 3,2% całkowitego eksportu Polski. Natomiast pod względem wielkości importu Ukraina nie znalazła się nawet w pierwszej dziesiątce partnerów, a jej udział w całym imporcie Polski wyniósł 1,2%. Ale to, co jest korzystne dla całej gospodarki, niekoniecznie jest korzystne dla poszczególnych branż. Jeśli skupimy się wyłącznie na produktach rolnych, to bilans handlowy Polski z Ukrainą będzie ujemny. W przypadku produktów pochodzenia zwierzęcego i roślinnego jest to – 729,6 mln zł, a po uwzględnieniu tłuszczów zwierzęcych, olejów i gotowych produktów spożywczych -3 mld złotych. 

Należy przy tym podkreślić, że niekorzystna sytuacja w handlu z Ukrainą nie dotyczy wszystkich rolników. Ujemne saldo obserwuje się w przypadku produktów pochodzenia roślinnego (-1,2 mld zł): przede wszystkim zbóż (-1 mld zł), a także roślin oleistych (-0,5 mld zł). Natomiast w hodowli zwierząt i handlu żywnością saldo jest dodatnie, z wyjątkiem pasz (-0,9 mld zł), cukru i przetworów cukrowych (-0,2 mld zł). Szczegółowa analiza pokazuje, że w najgorszej sytuacji są polscy producenci kukurydzy (-607,4 mln zł), pszenicy (-347,3 mln zł) i jęczmienia (-45,4 mln zł). Niekorzystna sytuacja dotyka także producentów malin (-183,6 mln zł).

Jednocześnie należy zwrócić uwagę na to, że w 2023 roku z Ukrainy sprowadzono do Polski 1 mln ton zbóż, co biorąc pod uwagę krajową produkcję na poziomie 35,2 mln ton, nie może być czynnikiem istotnie wpływającym na spadek cen.

Nie potwierdzają się także obawy rolników, że część zboża sprowadzono z Ukrainy przez Litwę. Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika, że ​​od 2018 r. następuje systematyczny spadek importu zboża z Litwy (w 2017 r. wyniósł on 90 tys. ton, a w 2023 r. – 24,9 tys. ton). Nieznaczne są także wolumeny importu zbóż z Rosji (12,7 tys. ton) czy Białorusi (0,5 tys. ton).

W takiej sytuacji, jak podkreślają autorzy raportu, całkowite embargo na produkty pochodzące z Ukrainy może wywołać reakcję odwetową ze strony władz Ukrainy, a w rezultacie utratę rynków zbytu na produkty zwierzęce, w tym mleczarskie oraz mięsa i podrobów. Należy też liczyć się z konsekwencjami naruszenia w ten sposób umów międzynarodowych, gdyż Polska jest członkiem Unii Europejskiej i Światowej Organizacji Handlu. 

Autorzy analizy zadają także pytanie, dlaczego Polska, w porozumieniu z instytucjami UE, nie wykorzystała ostatnich lat na wsparcie Ukrainy w handlu (a właściwie pośrednictwie) z krajami afrykańskimi i azjatyckimi, chociażby poprzez budowę terminalu na wyroby sypkie w Gdyni czy Kołobrzegu? Nie rozwiązałoby to oczywiście wszystkich problemów rolników, ale pomogłoby wyeliminować część nadwyżek zboża i, być może, w dłuższej perspektywie umieściłoby Polskę w pozycji pośrednika w handlu częścią ukraińskiego zboża.

W raporcie skomentowano także sytuację z tak zwanym zbożem technicznym. Jak podkreślali badacze, zboże „techniczne” stało się ważnym elementem medialnej narracji, a co za tym idzie żądań strajkujących, ale nie ma uzasadnienia. Do 2022 roku w polskim prawie żywnościowym i przepisach termin „zboże techniczne” nie istniał.  Zboże dzielono natomiast na kategorie: ziarna pod zasiew, zboże konsumpcyjne i zboże paszowe. Jak przypuszczają autorzy raportu, tak zwane zboże techniczne nie było przeznaczone ani do konsumpcji, ani na spasanie, a jedynie do spalenia lub przetworzenia na biopaliwo, w związku z czym nie podlegało kontroli sanitarnej ani weterynaryjnej. Zgodnie z raportem Najwyższej Izby Kontroli  w okresie od 2022 roku do kwietnia 2023 do Polski sprowadzono 102,9 tys. ton tego zboża, co stanowiło 3% ogólnej struktury importu zbóż z Ukrainy. W przypadku zboża i rzepaku przeznaczonego na nasiona kontrolę prowadziły Powiatowe Inspekcje Ochrony Roślin i Nasiennictwa, a w przypadku zboża i rzepaku spożywczego oraz paszowego – Inspekcje Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych. W ich ramach przeprowadzono prawie 16,5 tys. kontroli, z czego naruszenia stwierdzono w 565 przypadkach (tylko w 3,4% ogółu). Można zatem przypuszczać, że zboże wykorzystywane do celów konsumpcyjnych  i paszowych w dużej mierze spełniało europejskie fitosanitarne standardy.

Więcej o zarzutach strajkujących odnośnie ukraińskiego zboża i roli mediów w podsycaniu kryzysu przeczytacie w artykule „Co, zdaniem polskich rolników, jest nie tak z ukraińskim zbożem?”

Zapewnienie rynku zbytu dla rodzimej produkcji rolnej oraz ustabilizowanie cen produktów rolno – spożywczych

Wśród protestujących panuje błędne przekonanie, że to import zbóż i innych produktów rolnych z Ukrainy wpływa na ceny analogicznych polskich produktów na wewnętrznym polskim rynku. Jak udowadniają autorzy raportu, ceny produktów na polskim rynku zależą bezpośrednio od procesów globalnych, a przede wszystkim od globalnej produkcji towarów rolnych w UE, ale także w Chinach, Rosji, krajach Ameryki Południowej i Australii . Ceny pszenicy, rzepaku i kukurydzy na giełdzie MATIF w Paryżu spadają. Dotyczy to więc nie tylko polskiego rynku. Co więcej, cena ta spadła także w okresie, gdy w Polsce wprowadzono embargo na produkty rolne z Ukrainy. 

Kraków, 20 marca 2024. Ogólnopolski strajk rolników. Foto: Marcin Golba / Forum

Kolejnym czynnikiem negatywnie wpływającym na rentowność polskich gospodarstw rolnych, zdaniem autorów raportu, jest ich mała wielkość i rozdrobnienie. Według Głównego Urzędu Statystycznego ponad połowa rolników posiada mniej niż 5 hektarów ziemi, a prawie ¾ posiada do 10 hektarów. Przeciętna wielkość gospodarstwa rolniczego w Polsce wynosi 11,4 ha. Dla porównania średnia powierzchnia w UE wynosi 17,4 ha, podczas gdy w Danii przekracza 75 ha, we Francji i Niemczech wynosi 60 ha, a w Czechach 120 ha. W Ukrainie średnia powierzchnia gospodarstw przekracza 130 hektarów.

Największą dysfunkcją polskiego rolnictwa pozostaje rozdrobnienie struktur agrarnych, a co za tym idzie także produkcyjnych. Ilość użytków rolnych w gospodarstwie nie jest jedyną i przesądzającą miarą wielkości gospodarstwa rolnego, ale małe zasoby ziemi uniemożliwiają generowanie odpowiedniego dochodu. 

Europejski Zielony Ład i ekoschematy 

Kolejnym żądaniem rolników jest odrzucenie przez Polskę Europejskiego Zielonego Ładu, a szczególnie wymogu przeznaczenia 4% gruntów pod ugór, czyli nieobsiewania ich przez 1-2 lata w celu zwiększenia żyzności. Protestujący uważają te wymogi za obowiązkowe i w konsekwencji zgubne dla całego rolnictwa.

Jak podkreślają autorzy raportu, trudności rolników związane z opłacalnością produkcji nie są konsekwencją proekologicznej polityki UE, zatem zawieszenie Europejskiego Zielonego Ładu niewiele zmieni.

W warunkach spadających cen produktów rolnych, przy jednoczesnym wzroście cen nawozów, oburzenie rolników żądaniem odmowy zasiewu części ich ziemi jest całkiem zrozumiałe. Jak na razie Unia Europejska przesunęła realizację tego wymogu na rok 2025, ale nie zrezygnowała z niego całkowicie.

Warszawa, 27 lutego 20274. Protest rolników. Foto: Konrad Falecki / Gazeta Polska / Forum

Kolejną kwestią podnoszoną przez rolników w związku z Zielonym Ładem jest system płatności bezpośrednich. W zamian za spełnienie minimalnych wymagań w zakresie pielęgnacji gruntów rolnicy otrzymują rekompensatę w formie dopłat bezpośrednich. Jeśli podejmą jednak dodatkowe działania, w celu wsparcia jakości gruntu, otrzymają kolejną rekompensatę. Roczna umowa na świadczenie tych ekologicznych usług nazywa się ekoschematami. 

W kontekście protestów rolników należy przede wszystkim zwrócić uwagę na fakt, że ani płatności bezpośrednie, ani ekoschematy nie są dla gospodarstw obowiązkowe. Nie ma obowiązku stosowania praktyk przewidzianych w Zielonym Ładzie. Jednak w tej sytuacji trzeba się pogodzić z faktem, że tego typu gospodarstwa nie otrzymają wsparcia finansowego z UE. Dodać należy, że wymagania te nie są rygorystyczne i znakomita większość polskich gospodarstw już je spełnia. 

Rolnictwo to sektor gospodarki, który najbardziej skorzystał na wejściu Polski do Unii Europejskiej. W ramach Wspólnej Polityki Rolnej, od momentu przystąpienia do UE do 2023 roku, polscy rolnicy otrzymali 67,1 mld euro (około 300 mld zł). Na lata 2023-2027 polskie rolnictwo otrzyma kolejne 21,9 mln euro unijnych dotacji.

Nie embargo, ale dywersyfikacja produkcji rolnej i dostęp do aktualnych informacji – kluczem do poprawy sytuacji rolników

We wnioskach do raportu autorzy po raz kolejny podkreślają, że embargo na towary z Ukrainy może przynieść jedynie negatywne skutki – spadek eksportu na Ukrainę, pogorszenie relacji z tym krajem, naruszenie międzynarodowych umów. Natomiast obecna sytuacja niesie ze sobą znaczny potencjał rozwoju polskiego rolnictwa:

  • Polska mogłaby wykorzystać szansę i wesprzeć Ukrainę w handlu z krajami Afryki i Azji poprzez budowę portowych terminali;
  • dywersyfikacja produkcji rolnej, obejmująca uprawę różnych gatunków roślin i hodowlę zwierząt, może pomóc rolnikom zminimalizować ryzyko (związane z wahaniami cen lub warunkami pogodowymi). Dywersyfikacja produkcji to także sposób na dostosowanie się do zmieniających się preferencji konsumentów i zmian na światowych rynkach;
  • utworzenie powszechnie dostępnej bazy informacyjnej zawierającej aktualne dane rynkowe może pomóc rolnikom w podejmowaniu bardziej racjonalnych decyzji ekonomicznych i zarządzania ryzykiem;
  • niskie ceny produktów rolnych są z kolei szansą dla hodowców drobiu i trzody chlewnej.

Z pełnym raportem można zapoznać się na stronie Instytutu Finansów Publicznych. 

 

Przypomnijmy, że od 9 lutego, z pewnymi przerwami, w Polsce trwa protest rolników, podczas którego w całym kraju blokowane są drogi i ważne węzły komunikacyjne, szczególnie przejścia graniczne z Ukrainą. Protestujący sprzeciwiają się wdrażaniu Europejskiego Zielonego Ładu, pakietu inicjatyw politycznych mających na celu wprowadzenie Unii Europejskiej na ścieżkę transformacji ekologicznej i osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku, który nakłada między innymi nowe wymogi na producentów produktów rolnych. Rolnicy domagają się także zwiększenia dotacji państwa na wsparcie hodowli zwierząt i wyrażają sprzeciw wobec importu produktów rolnych z Ukrainy oraz planów Komisji Europejskiej dotyczących przedłużenia umowy o bezcłowym handlu produktami rolnymi z Ukrainą.

Przygotowała Anastasiia Verkhovetska 

Czytajcie także: Blokada granicy we mgle dezinformacji