Kalyna. W Lublinie otwarto restaurację kuchni ukraińskiej – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Kalyna. W Lublinie otwarto restaurację kuchni ukraińskiej

13 marca 2023
Kalyna. W Lublinie otwarto restaurację kuchni ukraińskiej

Pod koniec lutego w Lublinie otwarto nowy lokal — restaurację kuchni ukraińskiej „Kalyna”. Jej założyciele dwaj Ukraińcy Roman i Wład — oferują swoim gościom tradycyjne ukraińskie dania — barszcz, gołąbki, pierogi,  placki, „sało”, a na deser — serniczki i naleśniki. W sumie — pięć stron menu. Jeszcze przed oficjalnym otwarciem restauracja spotkała się z hejtem w sieci – użytkownikom nie spodobała się nazwa i wystrój lokalu.


 „Kalyna” – restauracja ukraińskiej kuchni w samym centrum Lublina

Nowy lokal otwarto w centrum Lublina — przy Placu Marii Curie-Skłodowskiej 12. Restauracja mieści się w podpiwniczeniu, a z ulicy jest widoczna dzięki szyldowi z ukraińskim haftem i płotkowi ze słomy.

Po przejściu kilku schodków trafiasz do przytulnego baru. Oprócz tego restauracja posiada jeszcze dwie sale dla gości. Wszystkie ozdobione są czerwono-czarnym ornamentem w postaci tradycyjnego ukraińskiego haftu. W tle gra ukraińska muzyka. Melodie ukraińskich pieśni ludowych przebijają rozmowy gości, wśród których są  zarówno Ukraińcy, jak i Polacy. W piątkowe popołudnie ponad połowa stolików jest zajęta.

Menu w dwóch językach (polskim i ukraińskim) można otworzyć na swoim telefonie, skanując umieszczony na stoliku kod QR. „Kalyna” oferuje swoim gościom szeroki wybór dań kuchni ukraińskiej. Jest tu tradycyjny barszcz z pampuszkami, pierogi z kapustą i ziemniakami, placki czy naleśniki. Na śniadanie można zamówić serniczki lub tak zwane śniadanie ukraińskie (jajka sadzone, boczek, ziemniaki po wiejsku, pomidory). Osobno można zamówić przystawki, a wśród nich między innymi  słoninę i marynowane ogórki. O ukraińskim klimacie przypominają też takie dania jak kotlet po kijowsku czy tort kijowski. Oprócz kuchni ukraińskiej, w menu znajdują się również niektóre z najbardziej popularnych dań kuchni europejskiej — pieczona ryba, stek cielęcy, pieczone warzywa. Restauracja oferuje również szeroki wybór napojów. Oprócz tradycyjnej herbaty, kawy i wody mineralnej można tu zamówić kompot, uzwar czy kwas chlebowy. Są też napoje alkoholowe — ukraińskie piwo, wódka, nalewki, koniak.

Założyciele restauracji to dwaj Ukraińcy – Roman Krasowskyj i Władysław Minich. Jak podaje portal  Wirtualna Polska, Roman już od kilku lat mieszka w Lublinie, ukończył tu uniwersytet i jest właścicielem jeszcze jednego lokalu przy ulicy Wileńskiej. Wspólnie z kolegą Władysławem – studentem  Politechniki Lubelskiej zdecydowali otworzyć drugi lokal.

„Propaganda Bandery”

Jeszcze przed otwarciem, restauracja „Kalyna” stała się kolejnym celem hejterów w sieciach społecznościowych. Roman mówi portalowi WP, że problemy zaczęły się po stworzeniu strony restauracji na Facebooku.

„Opublikowałem ją o 2 w nocy, a rano już miałem jakieś krytyczne komentarze. Ktoś specjalnie stworzył nam nawet wizytówkę w Google, tylko po to, żeby nas oczernić. My jej nie robiliśmy – opowiada Roman.

Co nie spodobało się użytkownikom sieci? Nazwa „Kalyna” i kolory, w jakich urządzona jest restauracja, czyli czerwień i czerń, które niektórym Polakom kojarzą się z Banderą, UPA i tragicznymi wydarzeniami na Wołyniu w 1943 roku. Nazwa restauracji była również związana z piosenką „Oj u luzi czerwona kalyna”, która po raz kolejny zyskała popularność wśród Ukraińców wraz z początkiem pełnowymiarowej  inwazji i nie tylko.

Roman wyjaśnia, że ​​nie chciał nikogo urazić ani nazwą, ani projektem wystroju, a w tym wszystkim nie ma żadnego, ani politycznego, ani historycznego podtekstu. „Kalina to roślina, która często pojawia się na tradycyjnych ukraińskich strojach” – mówi Roman, dodając, że ta sama sytuacja dotyczy czerwono-czarnych haftów we wnętrzach, które są jednym z najpopularniejszych kolorów ukraińskiego haftu.

Lubelska restauracja „Kalyna” nie jest pierwszym ukraińskim lokalem w Polsce, który spotkał się z falą internetowego hejtu. Wcześniej pisaliśmy już o restaurację w Krakowie, w której, przez społeczne niezadowolenie, zdecydowano zmienić nazwę i do tej pory  nie została otwarta i o  księgarni-kawiarni “Dobrego dnia”  w Bielsko Białej, w której pracuję uchodźczynie z Ukrainy. 

Anastazja WERCHOWECKA