Medialne zamieszanie wokół Kachowskiej Hydroelektrowni – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Medialne zamieszanie wokół Kachowskiej Hydroelektrowni

Piotr Andrusieczko
3 lipca 2023
Medialne zamieszanie wokół Kachowskiej Hydroelektrowni
Piotr Andrusieczko
Piotr Andrusieczko

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Wydawało się, że po 24 lutego 2024 roku świat uodpornił się na rosyjską propagandę, rozpowszechnianą zarówno przez rosyjskie państwowe media, jak i przedstawicieli rosyjskich władz. Jednak w czerwcu 2023 roku odporność na „Głos Kremla” na pewną chwilę osłabła.

– Proszę mi powiedzieć, kto tu jest kto? – pytał nas jeden z zachodnich dziennikarzy w marcu 2014 roku. Rozmowa odbyła się w pobliżu ukraińskiej bazy w Perewalnym koło Symferopola.

W tym czasie trwała rosyjska wojskowa operacja  mająca na celu zajęcie Krymu. Bazę otaczały „zielone ludziki”, czyli rosyjscy żołnierze. Jednak dla niektórych dziennikarzy i mediów relacjonujących wydarzenia na Krymie problemem stał się brak jakichkolwiek znaków identyfikacyjnych u rosyjskich wojskowych, którzy dodatkowo ignorowali pytania dziennikarzy „kim jesteście?”.

Krymie zasady sprawdzania źródeł dochodziły do absurdu i były sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem. W końcu, skąd mieli wziąć się dobrze uzbrojeni żołnierze w mundurach rosyjskich wojsk powietrzno – desantowych? Kto inny mógłby przejąć ukraiński Krym?

Ten brak wyraźnego określenia wśród zagranicznych mediów, wraz z wahaniem zachodnich przywódców, działały na korzyść Rosji. Putin grał kartami „zielonych ludzików” lub „uprzejmych ludzi” (ros. вежливые люди), twierdząc przez długi czas, że na Krymie nie ma rosyjskich żołnierzy. Dopiero 17 kwietnia 2014 roku Putin przyznał, że to rosyjscy żołnierze „utrzymywali porządek” przed i po „referendum”.

Później w Donbasie zagrano kartą „tu nas nie ma”. Rosyjska propaganda twierdziła, że ​​walczyli tam tylko miejscowi górnicy, zabierając mundury, sprzęt i broń z lokalnych składów wojskowych. Niestety, także wówczas zdarzało się, że zachodni dziennikarze dawali się złapać na wędkę rosyjskiej propagandy.

Mogłoby się wydawać, że po 24 lutego 2022 roku sytuacja związana z relacjonowaniem  wojny w Ukrainie całkowicie się zmieniła i żadne zachodnie media nie traktują poważnie informacji produkowanych przez rosyjską propagandę. Jednak 6 czerwca 2023 roku odporność tych mediów na rosyjską propagandę została nieco osłabiona, na szczęście na krótki czas.

Tego ranka wojska rosyjskie wysadziły w powietrze elektrownię wodną Kachowka. Zniszczenie tamy doprowadziło do tego, że ogromna ilość wody ze Zbiornika Kachowskiego przedostała się do Dniepru, zalewając duże obszary. W Ukrainie tę rosyjską zbrodnię określono jako największą technogenną katastrofę ostatnich lat.

Ukraina od dawna ostrzegała przed rosyjskimi planami wysadzenia Kachowskiej Hydroelektrowni

Miasto Nowa Kachowka i sama elektrownia były okupowane od pierwszego dnia rosyjskiej inwazji. Już w kwietniu 2022 roku pojawiła się informacja, że ​​Rosjanie prawdopodobnie zaminowali część elektrowni w Nowej Kachowce.

– Rosja celowo stwarza podstawy do katastrofy na dużą skalę na południu Ukrainy. Mamy informacje, że rosyjscy terroryści zaminowali tamę i bloki elektrowni wodnej Kachowka – powiedział prezydent Zełenski, w przemówieniu do Rady Europejskiej 20 października 2022 roku.

Prezydent Ukrainy ostrzegał wówczas przed możliwymi katastrofalnymi skutkami działań Rosji: zalaniem znacznej części południowej Ukrainy, możliwością pozbawienia systemu chłodzenia Zaporoskiej Elektrowni Atomowej  oraz odcięciem dostaw wody na Krym.

– A ogólnie, niszczycielskie ekologiczne, humanitarne, technogenne konsekwencje tego rosyjskiego ataku terrorystycznego mogą być takie, że zostanie on nazwany historyczną katastrofą – podkreślał wówczas Zełenski.

24 października 2022 roku, w rozmowie z „Ukraińską Prawdą” szef Głównego Zarządu Wywiadu Kyryło Budanow potwierdził zaminowanie tamy elektrowni.

„Jest częściowo zaminowany, to prawda. Cóż, bardzo trudno w jakiś logiczny sposób oceniać głupotę Rosjan. Powiem tak: wysadzenie tej tamy na pewno spowoduje katastrofę ekologiczną, to fakt. Są po prostu inne aspekty. Po pierwsze: po co to robić – co stracą, a co zyskają? – powiedział Budanow.

Zachodnie media znów nie są pewne

6 czerwca okazało się, że przedstawiciele ukraińskich władz, niestety, mieli rację. Wydawałoby się, że w tej sytuacji nie może być żadnych wątpliwości. Elektrownia była pod kontrolą Rosjan i mieli motyw, bo Ukraińcy rozpoczęli na południu kontrofensywę, co przestraszyło rosyjskie dowództwo. A jednak niektóre z pierwszych publikacji w zachodnich mediach wyglądał tak, że zadowoliłyby kremlowskich ekspertów od propagandy.

„Publikacja niektórych środków masowego przekazu o tym, że „Kijów i Moskwa obwiniają się nawzajem” o zniszczenie  kachowskiej tamy, wywołuje oburzenie. Stawia to fakty i propagandę na jednej stronie” – napisał 6 czerwca na Twitterze minister spraw zagranicznych Dmytro Kuleba.

W ostatnich latach Rosja, zamiast przekonywać o swojej prawości, wybrała chaos informacyjny, czyli przede wszystkim rozsiewała wątpliwości. Zgodnie z zasadą „ani jedno, ani drugie nie ma racji”, „każdy może się mylić”, „nie wszystko jest takie jednoznaczne”. W rezultacie prawda została rozmyta – w opinii publicznej, skupionej w sieciach społecznościowych, każda wersja otrzymała prawo do istnienia.

STRINGER / Reuters / Forum

Co konkretnie wywołało oburzenie ukraińskiego ministra? Ukraińskie media, opisując tę ​​sytuację, szeroko cytują agencję Reuters, która w czołówce wiadomości napisała: „Rosja i Ukraina wzajemnie obwiniają się o wysadzenie tamy”. Po reakcji ministra Kułeby tekst został zmieniony. Jednak wiele innych zachodnich wydawnictw od Berlina po Waszyngton pisało o wzajemnych oskarżeniach Rosji i Ukrainy o wysadzenie tamy.  I tak oto między dwiema „wersjami” postawiono znak równości.

Dziennikarskich standardów nikt nie odwoływał, więc i powinien obowiązywać zdrowy rozsądek

Równoważenie opinii jest ważne, ale oficjalne wypowiedzi przedstawicieli rosyjskich władz (w tym przypadku rzecznika Kremla Dmitrija Pieskowa), czyli głos rosyjskiej propagandy, nie mogą być prezentowane na równi bez wyraźnego podkreślenia, że chodzi właśnie o propagandę.

Niewątpliwie pozostawanie obiektywnym lub dążenie do obiektywizmu w poszukiwaniu prawdy jest nadal ważną wartością dziennikarstwa. Ale często zdarza się, że dziennikarz nie może bezpośrednio zweryfikować informacji, a wtedy musi nastąpić logiczny proces, w którym ważną rolę odgrywają kontekst lub dowody pośrednie w postaci opinii ekspertów.

To jest jak w przykładzie z Krymem, który przywołałem na początku. To, że rosyjscy żołnierze nie mieli znaków rozpoznawczych Federacji Rosyjskiej, nie oznaczało, że nie byli żołnierzami rosyjskiej armii. A jeśli ktoś naprawdę chciał w to wątpić, dowodem mogły być rosyjskie wojskowe tablice rejestracyjne na niektórych samochodach, którymi się poruszali.

Ale nie może być tak, jak miało to miejsce 6 czerwca, kiedy część dziennikarzy wraz z analitykami OSINT wystąpiła w roli ekspertów (inżynierów lub specjalistów od materiałów wybuchowych). W swej argumentacji bezpodstawnie twierdzili, że zapora mogła zostać zniszczona w wyniku wcześniejszych naturalnych zniszczeń.

Stanowisko zachodnich mediów oburzyło nie tylko Ukraińców, 7 czerwca amerykański historyk Timothy Snyder także skrytykował ich relację dotycząca wysadzenia tamy przez Rosjan. Na Twitterze umieścił 11 zaleceń dotyczących tego, jak dokładnie należy przedstawić tę tragedię.

„Kiedy rosyjski rzecznik twierdzi, że Ukraina coś zrobiła (na przykład wysadziła tamę), nie jest to częścią opowieści o wydarzeniu z realnego świata. To część innej historii: o wszystkich oburzających wypowiedziach Rosji na temat Ukrainy po inwazji w 2014 roku… Jeśli mamy zacytować rosyjskiego rzecznika (na przykład Dimitria Pieskowa), należy zauważyć, że ta konkretna postać kłamała we wszystkich aspektach tej wojny. To nie jest obraza, to kontekst. Czytelnicy, którzy wybiorą historię wypośrodkowaną, powinni znać jej tło” – podkreślił historyk.

Snyder podkreślił: kluczowym w tej historii jest to, że Rosja kontrolowała elektrownię w momencie wybuchu.

„To elementarna część kontekstu. To jest zanim ktokolwiek coś powie. Podczas śledztwa w sprawie morderstwa detektywi zastanawiają się nad środkami. Rosja miała środki. Ukraina – nie” – zauważył amerykański historyk.

Szybkie otrzeźwienie

Na szczęście wiele zachodnich mediów, które początkowo popełniły błąd „fałszywej obiektywności”, zaczęło zmieniać swoją narrację następnego dnia. 7 czerwca New York Times rozmawiał z prawdziwymi ekspertami, którzy powiedzieli, że konstrukcja została najprawdopodobniej wysadzona w powietrze od wewnątrz. A w kolejnych dniach pojawiły się nowe fakty potwierdzające winę Rosjan.

Warto przypomnieć stwierdzenie Timothy’ego Snydera: “Obiektywizm nie oznacza traktowania wydarzenia jako rzutu monetą pomiędzy dwoma publicznymi wypowiedziami. Wymaga myślenia o obiektach i ustawieniach, które czytelnicy muszą zrozumieć pośród niepewności.

Piotr Andrusieczko, Kijów

Piotr Andrusieczko
Piotr Andrusieczko