Kolektyw „Stus”. Protesty, sztuka i pomoc Ukrainie – Nasz Wybir – Portal dla Ukraińców w Polsce

Kolektyw „Stus”. Protesty, sztuka i pomoc Ukrainie

31 sierpnia 2023
Kolektyw „Stus”. Protesty, sztuka i pomoc Ukrainie

Materiał ten jest dostępny również w języku ukraińskim/
Цей текст також можна прочитати українською мовою

Rankiem 25 lutego 2022 roku Ukrainiec Ołeksandr Awilenko wraz z kilkoma przyjaciółmi udał się na protest pod ambasadę Rosji w Warszawie. Od tej demonstracji rozpoczęła się historia ukraińsko-polsko-białoruskiego kolektywu „Stus”. W ciągu półtora roku malowanie plakatów i wymyślanie haseł przerodziło się w wystawy, aukcje charytatywne i ponad milion złotych zebranych na potrzeby ukraińskiej armii. W marcu 2023 roku uczestnicy inicjatywy zarejestrowali organizację Fundacja Stus, która zrzesza jedenastu stałych członków, z czego siedmiu wchodzi w skład zarządu. O powstaniu inicjatywy, głównych obszarach działania i skąd wzięła się jej nazwa – „Nasz wybór” zapytał współzałożycieli Fundacji – Ołeksandra, Kacpra i Julię.


 – Od początku inwazji na pełną skalę, wspólnie z przyjaciółmi, koordynowaliśmy pomoc Zbrojnym Siłom Ukrainy, ukraińskim uchodźcom, a także Ukraińcom dotkniętym wojną – opowiada o początkach inicjatywy Kacper Sienicki — jeden ze współzałożycieli Fundacji Stus. Jak mówi — już 25 lutego, podczas akcji pod ambasadą Rosji, wraz z osobami o podobnych poglądach udało się stworzyć koordynacyjny czat, którego liczba uczestników w ciągu zaledwie kilku dni wzrosła do 120. – Dzięki temu udało się zebrać dość dużą ilość pomocy humanitarnej: odzieży, artykułów spożywczych, artykułów higienicznych, którą nasi przyjaciele zawieźli później na granicę polsko-ukraińską. Równolegle z pomocą uciekającym przed wojną do Polski, skupialiśmy się na potrzebach ukraińskiej armii. Już 26 lutego przekazaliśmy za pośrednictwem Lwowskiej Administracji Wojskowej pierwszą dostawę hełmów i kamizelek kuloodpornych dla wojska. Potem były nowe transporty: drony, kamery termowizyjne, tablety, środki komunikacji, amunicja, pieniądze, które zbieraliśmy na naszych imprezach – opowiada Kacper.

Kacper Sienicki jest absolwentem Studiów Wschodnich na Uniwersytecie Warszawskim. W 2017 roku po raz pierwszy odwiedził Ukrainę w ramach wizyty studenckiej w Akademii Ostrogskiej. W sierpniu 2020 pojechał do Mińska, aby relacjonować dla polskich odbiorców prezydenckie wybory. W dniu wyborów Sienicki dokumentował protesty przeciwko masowym fałszerstwom, a później pomagał ranionym w ulicznych zamieszkach protestantom. Następnego dnia, 10 sierpnia, on i jego przyjaciel Witek Dobrowolski zostali zatrzymani na ulicy przez białoruską policję. Studenci spędzili trzy dni w białoruskim więzieniu, gdzie byli poddawani fizycznym i psychicznym torturom. Po powrocie do Polski Kacper postawił sobie za cel informowanie rodaków o sytuacji na Białorusi, a także pomoc Białorusinom uciekającym przed represjami do Polski. Został wolontariuszem fundacji „Białoruski Dom”, gdzie realizował wiele społecznych projektów: odbierał ludzi z dworców kolejowych, pomagał w uzyskaniu humanitarnych wiz i pomocy medycznej, znajdował mieszkanie, organizował kursy języka polskiego. To doświadczenie przydało się w lutym 2022 roku, a także umożliwiło zaangażowanie sojuszników ze społeczności białoruskiej do pomocy ukraińskim uchodźcom.

 

Kolejną współzałożycielką Fundacji Stus jest Julia, jedna ze znajomych Kacpra. Aktywistka włączyła się do inicjatywy od pierwszego dnia jej istnienia: brała udział w protestach i akcjach solidarnościowych z Ukrainą, organizowała zbiórki pomocy humanitarnej, koordynowała wolontariat na czacie w Telegramie.

– Osobiście chcę wspierać Ukrainę na wszystkie możliwe sposoby – tak Julia wyjaśnia swoją motywację. – Wiedzieliśmy, że prędzej czy później zainteresowanie innych krajów wojną spadnie i nie mogliśmy do tego dopuścić. Dlatego ważnym jest, aby nadal o tym mówić, organizować publiczne wydarzenia. Bardzo też wierzę w oddolny aktywizm i pracę wewnątrz własnej społeczności, bo tam możemy być najbardziej skuteczni. Tego i siły solidarności nauczyły mnie protesty na Białorusi w 2020 roku. Myślę też, że w czasie wojny, dyktatury, kapitalistycznej alienacji i antykolonialnego oporu, ważniejszym niż kiedykolwiek w sztuce jest poczucie się częścią wspólnoty, która przyjmuje, w jaki sposób można być sobą, być aktywnym i solidarnym.

Obecnie w Fundacji Julia odpowiada za komunikację, a także koordynację projektów i wydarzeń.

– Nieco później okazało się, że nie mniej ważne jest realizowanie projektów kulturalnych w Warszawie – mieście, które coraz bardziej stawało się przestrzenią wielokulturową. Zaczęliśmy organizować wystawy z artystami z różnych krajów, organizować seminaria, spotkania integracyjne, koncerty i wiele innych. Przy okazji jesteśmy zawsze otwarci na nowe inicjatywy i współpracę – mówi Julia.

Działalność artystyczna stała się dla kolektywu „Stus” jedną z kluczowych. Pod koniec marca 2022 roku zespół zorganizował charytatywną wystawę prac polskiego fotografa Patryka Linkewicza, studenta Warszawskiej Szkoły Fotografii i Grafiki Projektowej. Uzyskane ze sprzedaży fotografii 20 tysięcy złotych przeznaczono na zakup opasek uciskowych tamujących krew dla ukraińskiego wojska. Wystawa odbyła się w kawiarni Stara Lodziarnia przy ulicy Chmielnej 7 – to właśnie tam kolektyw „Stus” poznał się z panem Witoldem, udziałowcem firmy Cepelia [Cepelia, CPLiA – Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego — działająca od 1949 do 1990 roku organizacja, zrzeszająca spółdzielnie przemysłu ludowego i artystycznego. Cepelia na Chmielnej  to ostatni sklep sieci w Warszawie, który został zamknięty w październiku 2020 roku, z powodu strat spowodowanych pandemią Covid-19. W kwietniu 2022 roku został otwarty w celu przeprowadzenia cyklu  wydarzeń „Po sztukę do Cepelii. Wsparcie wielkanocne dla Ukrainy” – autor],  którego własnością był znajdujący się naprzeciwko czteropiętrowy budynek. To właśnie w tym budynku, oddanym przez stowarzyszenie na użytek kolektywowi „Stus”, przez kilka kolejnych miesięcy funkcjonowała galeria i kulturalna przestrzeń. W sklepie przy galerii można było nabyć plakaty ukraińskich, białoruskich, polskich i gruzińskich artystów,  meble w stylu vintage, ceramikę i inne artykuły wyposażenia wnętrz. W lokalu organizowano koncerty, warsztaty i spotkania integracyjne.

– Udało się nam zebrać w Cepelii dość dużą i zróżnicowaną wspólnotę – mówi Ołeksandr Awilenko, współzałożyciel Fundacji Stus. – Ludzie dowiadywali się o nas, czasem sami nie do końca wiedzieliśmy — w jaki sposób, przynosili swoje prace, albo po prostu przychodzili porozmawiać lub popracować w studiu. Większość z tych, którzy wtedy przybyli, właśnie uciekła z Ukrainy i potrzebowała wsparcia, wspólnoty „swoich” ludzi.

To właśnie Ołeksandr jest pomysłodawcą nazwy „Stus”. Jak powiedział – już na początku marca, kiedy inicjatywa zaczęła się rozwijać i zyskiwać stabilność, pojawiło się pytanie, jak ją nazwać. Wśród proponowanych nazw znalazły się „Mrija” i „Peremoha”, ale najbardziej przyjęło się  nazwisko ukraińskiego poety dysydenta, którego książkami zaczytywał się wówczas Saszko – więc członkowie zespołu wybrali Wasyla Stusa na swego patrona, jako symbol oporu przeciwko dyktaturze i  pragnienia wolności.

Na profilu organizacji na  Instagramie można znaleźć różnorodne wydarzenia organizowane od niemal półtora roku: od kursów językowych i spotkań wsparcia psychologicznego, po koncerty, maratony rave i tatuażu. Jak zauważają współzałożyciele, kolektyw, a obecnie oficjalnie zarejestrowana Fundacja, nie wyznaje pewnej jasno określonej politycznej ideologii. Wręcz przeciwnie, uczestnicy cenią przede wszystkim swobodę i różnorodność. W czerwcu organizowali wydarzenia w ramach Warszawskiego Miesiąca Równości, zbierając fundusze na wsparcie ukraińskich wojskowych – queer. Twarzą kampanii została Kafa, pilotka drona w 93. Oddzielnej Zmechanizowanej Brygadzie „Chołodnyj Jar” – niebinarna osoba queer. Na festiwalu QueerFront udało się zebrać dla brygady Kafy  3 800 złotych.

Już miesiąc później, 29 lipca, Fundacja „Stus” organizowała akcję pod siedzibą rosyjskiej ambasady, poświęcony rocznicy terrorystycznego ataku w Ołeniwce – jednej z najkrwawszych zbrodni popełnionych przez rosyjskie wojska na jeńcach wojennych – obrońcach Azowstali. W trakcie akcji wypowiadali się bliscy osób znajdujących się jeszcze w rosyjskiej niewoli. Prosili, aby nie zapominać o ich bliskich, o rozpowszechnianie informacji na portalach społecznościowych, a także o zapalenie lampek ku pamięci tych, którzy zginęli w Ołeniwce. Telefoniczne przemówienie wygłosił Ołeh Krysenko, były jeniec wojenny, żołnierz „Azowa”, który ocalał w Ołeniwce, został zwolniony z niewoli w maju i obecnie przebywa w Kijowie na rehabilitacji. Mówił o nieludzkich warunkach przebywania w rosyjskiej niewoli, wspomnieniach wydarzeń nocy z 28 na 29 lipca 2022 roku w Ołeniwce oraz wezwał przedstawicieli świata do zabiegania o uwolnienie ukraińskich jeńców wojennych.

Ołeksandr Awilenko mówi, że obecnie postanowili zrobić sobie krótką przerwę w organizowaniu wydarzeń publicznych, koncentrując się na bieżącej pomocy wojsku i ludności cywilnej w Ukrainie, a także organizowaniu spraw związanych z oficjalną rejestracją Fundacji, strategicznym planowaniem i poszukiwaniem finansowania projektów długoterminowych. Wśród priorytetowych celów Fundacji Ołeksandr wskazał kontynuację i wzmocnienie wsparcia dla Ukrainy, aktywizację i integrację społeczności migrantów w Warszawie, a także dekolonizacyjne praktyki kulturalne i tworzenie międzykulturowej przestrzeni włączającej.

Daria Łobanowa