Większość ukraińskich dzieci – wojennych uchodźców nie uczy się w polskich szkołach. Ich liczba stale maleje – rodzice najczęściej decydują się na naukę zdalną w szkołach ukraińskich. Powody są dwa: polski system edukacji różni się od ukraińskiego, więc dzieciom trudno się przystosować, dodatkowo łącząc to z nauką w ukraińskiej szkole. Drugi to bariera językowa. Dziennikarka Juliana Skibicka rozmawiała z ukraińskimi rodzicami, którzy przebywają w Polsce i nauczycielami. Opowiada, jak wygląda sytuacja.
Edukacja w Polsce – doświadczenie ukraińskich rodziców
Rodzina Georgija Barzaszwilego mieszka w Warszawie. Jego sześcioletni syn poszedł do polskiej szkoły. Uczy się w klasie zerowej – zgodnie z polskim systemem oświaty dzieci są tam przygotowywane do wstępu do pierwszej klasy. Zwykle w tym okresie uczą się pisać, czytać i liczyć. Zajęcia takie można zorganizować w przedszkolu lub szkole.
– Rekrutacja, czyli nabór do pierwszej klasy i do zerówki, zaczyna się w marcu – mówi Georgij. — Trzeba zdążyć złożyć wniosek do konkretnej szkoły gdzieś do maja, bo potem nie będzie miejsc. Liczba dzieci w klasach jest regulowana, a zapisy ponad normę są niedopuszczalne. Zetknęliśmy się z tym, bo dopiero w sierpniu zaczęliśmy myśleć o szkole, w efekcie nasz syn poszedł do klasy „0” dopiero w październiku, bo cały wrzesień szukaliśmy szkoły, do której moglibyśmy zostać przyjęci.
Georgij mówi, że podoba mu się sposób organizacji polskiego szkolnictwa. Na uwagę zasługuje fakt, że szkoła zapewnia bardzo dobre wyżywienie, działa wiele różnych klubów sportowych i kółek zainteresowań. Ale są też pewne osobliwości, związane z polską mentalnością, w szczególności z dużym autorytetem Kościoła katolickiego.
– Są lekcje religii prowadzone przez katolicką zakonnicę, na początku wydawało nam się to dziwne – mówi Georgij. – Teoretycznie można z nich zrezygnować, ale nie jest jasne, gdzie dziecko powinno iść, kiedy wszyscy są na tej lekcji, więc chodzą wszyscy.
Kolejnym problemem jest nauka języka polskiego. Georgij mówi, że jego synowi było łatwiej, bo znał już język. Ale innym dzieciom jest znacznie trudniej wejść w proces edukacyjny.
Tetiana Kuzmenko ewakuowała się do Polski w marcu 2022 roku – opuściła okupowany już przez Rosjan rejon buczański w obwodzie kijowskim. Wraz z córką zamieszkała w małym miasteczku 12 km od Warszawy.
– W kwietniu 2022 roku mieliśmy ogromne szczęście, że nasza córka została przyjęta do 3 klasy – mówi Tetiana. – Poziom nauczania matematyki niewiele różni się od ukraińskiego i to jest dla mnie swego rodzaju miara. Bardzo podoba mi się podejście do wychowania fizycznego – rok temu na wiosnę był to basen, zimą tego roku – łyżwy. I wprost zakochałam się w internetowym dzienniku. Wszystkie wiadomości od nauczycieli, zmiany w planach zajęć lub prace domowe, stopnie i dziennik obecności – to wszystko tam jest. Ostatnio w szkole był eksperyment – zrezygnowali z głośnego i ostrego dzwonka, zamiast tego wszędzie wiszą zegary. Ale są też problemy, przyznaje Tetiana. Mówi, że nauczyciele są dość konserwatywni – pilnują, żeby spódnica była poniżej kolan, albo strofują za kolorowe kosmyki włosów. Zdarzają się też nieporozumienia z kolegami z klasy.
– Stosunek do Ukraińców jest generalnie normalny, ale często dzieci przekazują to, co usłyszą w rodzinie – wyjaśnia Tetiana. – Na przykład – niektóre dzieci widząc jakieś problemy w nauce uczniów ukraińskich, przewracają oczami i używają sformułowania „ci Ukraińcy tylko kombinują i chcą, żebyśmy im współczuli”.
Dlaczego rodzice wybierają ukraińską szkołę?
W lipcu ubiegłego roku minister edukacji Przemysław Czarnek informował, że w polskich szkołach uczy się 200 tysięcy ukraińskich dzieci. Spodziewał się również, że liczba ta wzrośnie do pół miliona. Ale prognozy się nie sprawdziły. Koordynatorka pracy z młodzieżą w Ukraińskim Centrum Edukacji w Warszawie i ekspertka ds. europejskiej edukacji nieformalnej Iryna Jacyk mówi, że obecnie te liczby zdecydowanie nie są aktualne.
– W zeszłym roku, w sierpniu-wrześniu, była druga fala emigracji, kiedy znowu do Polski napłynęli masowo uchodźcy wojenni z Ukrainy – opowiada. — Wielu posyłało swoje dzieci do polskich szkół i po miesiącu, czy dwóch je stamtąd zabierało. Nie mamy jeszcze dokładnych statystyk, ile dzieci uczy się w polskich szkołach, ale myślę, że około 80 tysięcy. Iryna Jacyk wyjaśnia, że wiele dzieci nadal uczyło się zdalnie w ukraińskiej szkole i jednocześnie chodziło do polskiej szkoły. Tak na przykład uczy się córka Tetiany Kuzmenko
– Tetiana mówi, że na razie ten format im odpowiada. Ale nie każdy może wytrzymać obciążenie dwóch programów edukacyjnych – dodaje Iryna Jacyk.
Jak pisze dziennik „Rzeczpospolita”, część ukraińskich rodziców nie chce rezygnować z ukraińskiej szkoły także dlatego, że planują powrót do domu. Potwierdzają to także badania opinii. Pomimo, że liczba osób planujących zostać w Polsce podwoiła się (w porównaniu z ubiegłym rokiem – z 17proc. do 38proc.), to wciąż ponad połowa chce wrócić. W takim przypadku rezygnacja z ukraińskiej szkoły jest dla nich po prostu nieopłacalna.
– Nasze centrum umożliwia nastolatkom korzystanie z przestrzeni coworkingowej i nauki – mówi Iryna Jacyk. — Jest specjalnie przeznaczone dla tych dzieci, które uczą się zdalnie w ukraińskich szkołach. A są dni, kiedy przychodzi dużo dzieci. Widzimy więc, że większość nadal wybiera ukraińską szkołę zamiast polskiej. Ministerstwo Edukacji Ukrainy nie ma algorytmu zaliczania ocen ze szkół europejskich, a większość Ukraińców planuje powrót do domu, bo to emigracja przymusowa, a nie dobrowolna. Dlatego nie uczą się języka i nie chcą integrować się z polską kulturą.
Polski system edukacji jest tak skonstruowany, że do 10 roku życia dzieci mają zajęcia bez wyraźnego podziału na przedmioty, takie jak język polski, matematyka, nauki przyrodnicze. Jest to edukacja zintegrowana, a wśród przedmiotów specjalistycznych jest języka obcy, wychowanie fizyczne, plastyka. Szkoła często organizuje wycieczki, wyjścia do muzeów, teatrów. Wszystkie lekcje prowadzone są przez jednego nauczyciela, a tylko zajęcia specjalistyczne – przez innych. W tym okresie starają się przystosować dziecko do procesu edukacyjnego. Jacyk podaje przykład z własnego doświadczenia – jej dziecko jest w drugiej klasie polskiej szkoły. Niedawno na wywiadówce rodzice postanowili zrezygnować ze standardowych ocen pozostawiając system zrobił/nie zrobił.
Od czwartej klasy wszystko staje się trudniejsze i na pierwszy plan wysuwa się taki problem jak bariera językowa.
– Dzieci zaczynają już uczyć się biologii i fizyki po polsku, to jest dla nich trudne – mówi Jacyk. Dodaje, że każda polska szkoła powinna mieć nauczyciela, który w wyznaczonych godzinach uczyłby języka polskiego dzieci – cudzoziemców. Zwykle jest to od trzech do pięciu godzin tygodniowo. Ale jeśli w dużych miastach, na przykład w Warszawie, ta zasada naprawdę się sprawdza, to w małych miejscowościach często takiego nauczyciela nie ma, bo po prostu nie ma na niego pieniędzy.
– Kiedy wybuchła wojna, przyjechały nasze dzieci – wszyscy starali się je jakoś wspierać, dlatego dawali wysokie stopnie w szkołach, zwłaszcza w siódmej i ósmej klasie – mówi Jacyk. – A potem w ósmej klasie trzeba było zdawać egzamin ósmoklasisty i wiele naszych dzieci nie poradziło sobie. Zdali na jedynki i dwójki, choć wcześniej mieli dobre oceny, co widać w elektronicznych dziennikach. Więc teraz więcej uwagi poświęca się kompetencjom językowym. Dlatego proponują rodzicom, aby dziecko trafiało do niższej klasy niż uczyło się w Ukrainie — żeby mogło przystosować się do polskiego systemu edukacji i kontynuować naukę bardziej jakościowo.
Egzamin ósmoklasisty jest w Polsce obowiązkowy, zdaje się go na zakończenie szkoły podstawowej. Na podstawie wyników ustala się, gdzie uczeń będzie kontynuował naukę: w liceum ogólnokształcącym, technikum, czy szkole zawodowej. Jak pisze „Gazeta Wyborcza” – w 2022 roku do egzaminów ósmoklasisty przystąpiło 6150 dzieci z Ukrainy, które po 24 lutego 2022 roku trafiły do polskich szkół. Ich średni wynik z języka polskiego wyniósł 22 procent, z matematyki – 34proc., a z angielskiego – 44. Porównanie to średnie wyniki wszystkich uczniów, którzy zdawali egzaminy w 2022 roku: 60 proc. z polskiego, 57 proc. z matematyki i 67proc. z angielskiego. Organizacje społeczne i pedagogiczne zaapelowały o rezygnację w przypadku uczniów z Ukrainy z egzaminów ósmoklasistów, co poparł rzecznik praw obywatelskich prof. Marcin Wiącek. Nie zmieniło to jednak sytuacji. Aby móc kontynuować naukę w polskich szkołach średnich uczniowie z Ukrainy nadal będą musieli przystąpić do egzaminu ósmoklasisty. Co prawda, osobom które w tym roku rozpoczęły naukę w Polsce, przysługiwały pewne ułatwienia: między innymi wydłużony czas na napisanie egzaminu, prawo do korzystania ze słownika, pomoc tłumacza lub psychologa. W tym celu konieczne było złożenie do 8 marca w szkole wniosku, że dziecko potrzebuje specjalnych warunków do przystąpienia do egzaminu. O tym, jakie będą wyniki tegorocznych egzaminów dowiemy się już w czerwcu.
W polskich szkołach dochodzi też do bullyingu – ale jak twierdzi Iryna Jacyk występuje on poziomie każdej szkoły i nie jest specjalnie związany z konfliktami na tle narodowościowym. Choć przyznaje, że im dłużej trwa wojna, tym bardziej staje się ona dla Polaków codziennością. Z tego powodu pojawiają się nieporozumienia.
– Na przykład program pomocy ukraińskim rodzinom 500 +, w ramach którego można co miesiąc otrzymać 500 zł na dziecko do 18 roku życia – mówi Iryna Jacyk. — Polacy myślą, że jest to opłacane z ich podatków, czyli z ich kieszeni. I tak naprawdę budżet na ten program został przyznany przez Unię Europejską. Nikt nie wyjaśnia takich niuansów, a z tego powodu mogą powstawać konflikty.
„Rzeczpospolita” pisze, że w Polsce zaniepokojenie budzi to, że ukraińskie dzieci nie uczą się w polskich szkołach. Prezes Fundacji Centrum Edukacji Obywatelskiej Jędrzej Witkowski sugeruje odejście od możliwości nauki online w ukraińskiej szkole dla dzieci w wieku do dziesięciu lat. Taka możliwość powinna być zarezerwowana dla uczniów szkół średnich, którzy kończą na przykład 10-11 klasę.
– W przeciwnym wypadku ci uczniowie stracą dwa lata nauki przez różnicę w programach – mówi Witkowski. — Powinni jednak uczestniczyć w jakiejś formie zajęć w polskiej szkole, aby mogli uczyć się języka i integrować z rówieśnikami. Muszą mieć kontakt z psychologiem.
Juliana Skibicka